czwartek, 28 marca, 2024

Poznań: Znowu problemy w sanepidzie. Tym razem z wywiadami epidemiologicznymi

Czy pracownicy sanepidu nie wykonywali wywiadów epidemiologicznych? Twierdzą, że robili tak na polecenie szefowej, która nakazała im “wyzerować wszystkie zaległości”.

Gdy w sanepidowskim systemie SEPIS pojawia się informacja, że jakaś osoba otrzymała pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa, pracownik odpowiedniej stacji ma obowiązek zadzwonić do tej osoby i przeprowadzić wywiad epidemiologiczny – czyli ustalić, z kim i kiedy miała kontakt i kogo mogła zarazić. To żmudna praca: ustalanie tego tylko z jedną osobą może trwać nawet godzinę. Ale jest bardzo potrzebna, bo dzięki temu można szybciej dotrzeć do ewentualnych zakażonych i powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. To jest też wąskie gardło – przy kilkuset zakażeniach dziennie na przykład w Poznaniu i w powiecie poznańskim pracownicy po prostu nie nadążają z obdzwonieniem zakażonych mimo pracy na dwie zmiany.

Tymczasem, jak informuje radio RMF FM, 7 stycznia Jadwiga Kuczma-Napierała, dyrektor Wielkopolskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, wydała swoim podwładnym polecenie “wyzerowania wszystkich zaległości” dotyczących właśnie wywiadów epidemiologicznych, dając na to kilka godzin. Wyzerowania – czyli natychmiastowego załatwienia wywiadów epidemiologicznych z ponad tysiącem osób, bo tyle czekało w systemie. Dyrektor powołała się w piśmie na polecenie Krzysztofa Saczki, pełniącego obowiązki Głównego Inspektora Sanitarnego.

Pismo dotarło do pracowników około 13.00, a zadanie miało być wykonane do 21.00. Załatwienie ponad tysiąca wywiadów epidemiologicznych w ciągu kilku godzin nie jest możliwe, nawet gdy skieruje się do tego wszystkich pracowników stacji, jak poleciła dyrektor. Jednak, jak twierdzą informatorzy radia RMF, gdy zwrócili jej na to uwagę, ta zagroziła im zwolnieniami. Część pracowników, bojąc się utraty pracy, zrobiła więc jedyne, co mogła w tej sytuacji: odznaczyła w systemie wywiady jako przeprowadzone, chociaż w rzeczywistości żadnych rozmów z osobami przebywającymi na kwarantannie nie było.

Potwierdzają to informacje docierające do radia od słuchaczy. Osoby chore na covid-19 twierdziły, że mimo pozytywnego wyniku testu na obecność koronawirusa nikt z sanepidu się z nimi nie kontaktował – mieli za to telefony z policji sprawdzające, czy przebywają w domach.

Jak wynika z nieoficjalnych informacji radia, w systemie SEPIS przy każdym wywiadzie epidemiologicznym jest podany czas załatwiania – i w wielu sprawach wynosił on mniej niż minutę! W takim czasie często nie sposób zdążyć się w ogóle dodzwonić, a co dopiero porozmawiać, jak zwracają uwagę informatorzy radia. Z jednego z zestawień wynika na przykład, że pracownicy sanepidu obdzwonili w ciągu dwóch godziny 700 osób, co w sytuacji, gdy do systemu SEPIS w jednej stacji ma dostęp przeciętnie 150 osób po prostu nie jest możliwe. Jeden pracownik w ciągu kwadransa może wykonać jeden wywiad epidemiologiczny, i to tylko wtedy, gdy osoba, do której dzwoni, nie miała wielu kontaktów.

Dziennikarze radia zapytali o polecenie “wyzerowania zaległości” Krzysztofa Saczkę – i okazało się, że… w ogóle takiego polecenia nie wydawał! Wręcz przeciwnie: na każdej odprawie z wojewódzkimi inspektorami GIS podkreślał, że dokładny wywiad epidemiologiczny jest niezbędny, tak samo jak opracowanie wszystkich danych na bieżąco w systemie, żeby nie było żadnych zaległości.

Co na to dyrektor WSSE? Tłumaczy, że zwrot użyty w piśmie to… skrót myślowy, by skłonić pracowników do sprawniejszego i szybszego przeprowadzania wywiadów. Jej zdaniem “wyzerowanie zaległości” oznaczało po prostu przeprowadzenie zaległych wywiadów do określonej godziny i było jak najbardziej możliwe do wykonania. Zaprzecza też, że groziła pracownikom powiatowych stacji utratą pracy podkreślając, że nie leży to w jej kompetencjach, tylko dyrektorów poszczególnych stacji powiatowych.

To kolejne problemy związane z organizacją pracy i metodami zarządzania w wielkopolskim sanepidzie. Informowaliśmy o kontrowersjach związanych z dyrektor kościańskiego sanepidu, zwolnieniu dyrektora stacji w Nowym Tomyślu i zdegradowaniu kierowniczki działu epidemiologii powiatowej stacji w Poznaniu. Interwencję w sprawie sytuacji w wielkopolskim sanepidzie obiecali posłowie Paulina Hennig-Kloska i Franciszek Sterczewski. Do wojewody wielkopolskiego zwrócił się także z prośbą o wyjaśnienia minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński, który również otrzymał skargi na styl zarządzania obecnej dyrektor Wielkopolskiej Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.

Strona głównaPoznańPoznań: Znowu problemy w sanepidzie. Tym razem z wywiadami epidemiologicznymi