Sprawdzanie zgód TCF
środa, 24 kwietnia, 2024

Nielegalne reklamy w Poznaniu. Dlaczego jest ich tak dużo?

“W Poznaniu jest około 100 tys. nielegalnych reklam. To 80 proc. wszystkich funkcjonujących w mieście nośników” – poinformował pod koniec lutego prezydent Jacek Jaśkowiak. Dlaczego miasto z nimi nie walczy, a przede wszystkim – dlaczego nie ściąga pieniędzy?

Reklamy na miejskich działkach. Ale to nie miasto zarabia

100 tys. reklam to bardzo dużo i pieniądze, które miasto mogłoby uzyskać z wpływów z tych reklam – też byłyby naprawdę duże. I chodzi nie tylko o opłaty za pozwolenie na postawienie reklamy, ale także, a może przede wszystkim, o kary za wieszanie reklam niezgodnie z prawem na terenach miejskich. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku za powieszenie reklamy bez zgody Zarząd Dróg Miejskich nałożył na jednego z deweloperów karę w wysokości półtora miliona złotych! A mówimy tu tylko o 7 miesiącach, bo tyle wisiała ta reklama.

W Poznaniu większość tych nielegalnych reklam, o których wspomniał prezydent, wisi nie 7 miesięcy, ale całymi latami. Stoją na miejskich działkach, w pasie drogowym, wiszą na ścianach budynków na terenach objętych ochroną konserwatorską lub takich, na których miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego zakazuje umieszczania reklam. I – jak wielokrotnie zwracał uwagę twórca profilu Poznaniator na Facebooku – w tym czasie ktoś na nich bardzo dobrze zarabia, także dzięki temu, że nie płaci ani złotówki miastu za udostępnienie terenu pod swoją reklamę.

Bo nie ma uchwały krajobrazowej?

Dlaczego władze miasta, wiedząc o skali problemu, nic z tym nie robią? Owszem, są prowadzone kontrole, było także liczenie nielegalnych reklam i pojedyncze próby wyegzekwowania prawa  – ale nic poza tym. Oficjalne tłumaczenie jest takie, że nie ma uchwały krajobrazowej, która pozwoliłaby natychmiast nałożyć karę na właściciela takiej reklamy, a także precyzyjnie określiłaby, jakie reklamy można umieszczać i w których miejscach przestrzeni miejskiej.

Uchwałę krajobrazową po siedmiu latach przygotowań udało się uchwalić radnym – ale unieważnił ją wojewoda wielkopolski Michał Zieliński wskazując, że w wielu przypadkach jej zapisy są nieprecyzyjne, co w efekcie może uniemożliwić usunięcie konfliktowej reklamy, a w innych przypadkach wykraczają poza kompetencje samorządu.

Prezydent Jaśkowiak nazwał decyzję wojewody “triumfem bezprawia”, jednak miasto zdecydowało się nie oddawać sprawy do sądu, co mogłoby zrobić, tylko poprawić uchwałę, by – jak głosi oficjalne stanowisko władz miasta – mieć wreszcie narzędzie do walki z nielegalnymi reklamami.

Wojewoda jednak w unieważnieniu uchwały zwrócił uwagę na fakt, że i bez niej miasto ma narzędzia oraz możliwości, by walczyć z nielegalnymi reklamami. To prawda, uchwała tę walkę by znacznie ułatwiła i przyspieszyła, zwłaszcza w kwestii ściągalności kar, co jest najlepszym argumentem dla większości nielegalnie wieszających reklamy. Jednak nie znaczy to, że bez niej ściganie nielegalnych reklam nie jest możliwe.

Społecznicy mówią: “sprawdzam”!

Tomasz Hejna, radny osiedlowy, prowadzący profil “Gemela Poznańska” na Facebooku, codziennie udowadnia, że i bez uchwały nielegalne reklamy można ścigać. Na własną rękę, przy pomocy wolontariuszy – poznaniaków, którzy informują go o nielegalnych reklamach, tropi przejawy takiej działalności w mieście. Za każdym razem pyta stosowną jednostkę: Wydział Architektury i Urbanistyki UMP, Wydział Gospodarki Nieruchomościami UMP, Zarząd Zieleni Miejskiej, Zarząd Dróg Miejskich lub Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, czy reklama stojąca na terenie przez nie zarządzanym ma ich zgodę.

W przeważającej – i przytłaczającej – większości przypadków okazuje się, że nie. Ale też okazuje się, że dana jednostka nie wszczęła w tej sprawie żadnego postępowania. Czyli: nie sprawdziła legalności posadowienia reklamy, nie wystosowała do jej właściciela pisma z nakazem usunięcia, nie wystąpiła o ukaranie właściciela reklamy za korzystanie z miejskich gruntów bez pozwolenia – i bez zapłaty.

Wszystkie te działania można wykonać i bez obowiązywania uchwały krajobrazowej. Oczywiście procedury bez uchwały są uciążliwe, choćby dlatego, że muszą się przewalić administracyjne korowody, co może trwać latami – a w tym czasie reklama stoi i zarabia. Ale są możliwe.

Miasto nie ściga nielegalnych reklam. Dlaczego?

Z doświadczeń Gemeli Poznańskiej wynika jednak, że niektóre z reklam wiszą bezprawnie na miejskich gruntach nawet 20 lat. I w tym czasie nikt z urzędników miejskich nie zainteresował się nimi, nie mówiąc już o próbie ściągnięcia jakiejkolwiek należności.

Miasto istniejących procedur po prostu nie wdraża, mimo że – jak wynika ze słów prezydenta – doskonale zdaje sobie sprawę z sytuacji reklamowej w mieście. I doprowadza to do takiej sytuacji, że – jak podało Radio – w 2022 roku ZDM wydał 100 zgód na postawienie rusztowań reklamowych. Nie wiadomo, ile wisiało na nich reklam, ale legalna była tylko jedna…

W ten sposób miastu, którego prezydent podkreśla, że tegoroczny budżet jest trudny, bo mały – co roku umyka kilkadziesiąt milionów złotych. A może i więcej. Dlaczego?

Radna Małgorzata Dudzic-Biskupska, przewodnicząca komisji budżetu, powiedziała Radiu Poznań, że przyjrzy się zarządzaniu reklamami i nadzorowaniu tego, co się dzieje na miejskich działkach w odniesieniu do ZDM i owych stu rusztowań. Ale powiedziała też rozgłośni, że problemem w takich sytuacjach zazwyczaj są właśnie przeciągające się procedury i braki kadrowe w ZDM.

Jeśli tak – to sytuacji nie zmieni uchwała reklamowa, przynajmniej w kwestii braków kadrowych. Bo gdy będzie obowiązywała, tak samo ktoś będzie musiał kontrolować miejskie działki i pasy drogowe, by sprawdzić, czy nie stoją tam nielegalne reklamy. Skoro nie dzieje się to teraz, bo brakuje ludzi, a za uchwałą nie idzie dodatkowe zatrudnienie kilkudziesięciu osób – to co zmieni jej uchwalenie?

Strona głównaPoznańNielegalne reklamy w Poznaniu. Dlaczego jest ich tak dużo?