Sprawdzanie zgód TCF
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Poznań: “Nie jesteśmy botami!” Protest przedsiębiorców przed urzędem marszałkowskim

Około stu osób protestowało dziś przed Urzędem Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego przeciwko zawieszeniu wypłat w konkursie grantowym Wielkopolskiej Tarczy Antykryzysowej. Mieli transparenty z napisem “Nie jesteśmy botami!”.

Przypomnijmy: chodzi o konkurs grantowy marszałka Wielkopolski organizowany przez Wielkopolską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości w sierpniu tego roku, którego rozstrzygnięcie wywołało protesty wielu przedsiębiorców. Twierdzili oni, że klikając wysłanie wniosków o godzinie 9.00, czyli tak, jak zaczął się nabór, otrzymywali informację, że złożyli wniosek za późno. Wskutek ich protestów marszałek zarządził audyt – i do czasu jego zakończenia wypłata pieniędzy tym firmom, którym udało się dostać środki, została zawieszona.

Miesiąc po rozpoczęciu audytu zaprotestowali więc ci przedsiębiorcy, którzy granty zdobyli, ale pieniędzy nie zobaczyli na oczy. Przyjechali dziś z całej Wielkopolski przed urząd marszałkowski.
– Jestem tutaj w imieniu żony, która zajmuje się opieką okołoporodową – wyjaśnia Adam Miński. – W tym konkursie wszystko zrobiliśmy dobrze, zgodnie z regulaminem, mieliśmy po prostu szczęście. Ale od początku było wiadomo, że szczęście i przypadek będą grały dużą rolę, bo było dużo chętnych, a środków mało. Podobnie zresztą było w innych województwach. My odbieramy próbę anulowania tego konkursu jako głęboko niesprawiedliwą. Przychody żony z powodu pandemii spadły w bardzo znaczący sposób, ta pomoc jest nam bardzo potrzebna. A nie sądzę, żeby kolejna edycja konkursu coś zmieniła. Zawsze będą ci, którym się nie udało, więc mimo wszystko liczę na to, że decyzja będzie pozytywna.

Pani Grażyna na protest przyjechała z mężem i córką z Rawicza.
– Przyszliśmy razem z mężem wesprzeć naszą firmę rodzinną – opowiada. – Nasze sklepy zostały zamknięte, kiedy lock down się pojawił, obroty nam spadły. I mąż starał się skorzystać z tej tarczy, sam osobiście napisał wniosek, nikt mu nie pomagał, siedział z tym około dwóch tygodni, sam wysłał – i udało się, że dostaliśmy to.

– Najtańszy abonament internetu mamy – dodaje mąż.
-No właśnie – potakuje pani Grażyna. – Nikt z nas nic nie kombinował. Po prostu nam się udało i jeśli nas się odrzuci, to zostaniemy skrzywdzeni. -A przecież przy 50 tysiącach wniosków i tylko 100 mln do podziału, to wiadomo było, że i tak nie wystarczy dla wszystkich. Jak ten konkurs nie byłby rozpisywany, to i tak będzie dużo ludzi pokrzywdzonych. My jesteśmy otwarci, uczciwi, możemy wszystko udostępnić, żeby udowodnić, że żadne maszyny za nas wniosków nie składały. Po prostu chcieliśmy skorzystać z pomocy.

Podczas spotkania Piotr Bednarski, kolejny przedsiębiorca, odczytał treść petycji, która po
podpisaniu przez protestujących przedsiębiorców została przekazana marszałkowi Markowi Woźniakowi.
– Przybyliśmy tutaj, aby pokazać, że nie jesteśmy ani grupą legendarnych botów, ani anonimową grupą cwaniaków, mimo że tak chciałyby nas przedstawić osoby niezadowolone z wyników naboru i niektóre media – mówił Piotr Bednarski. – Jesteśmy ludźmi, przedsiębiorcami z Wielkopolski, każdy z imieniem i nazwiskiem i własną działalnością gospodarczą.

Zapewnił też, że przedsiębiorcy, którzy tu przyszli, nie są żadną uprzywilejowaną grupą z nadzwyczajnymi możliwościami: są tu biura projektowe, kosmetyczki, lokale gastronomiczne i wiele innych. Pieniądze z Wielkopolskiej Tarczy Antykryzysowej miały im pozwolić utrzymać się na rynku i nie zamykać działalności.

– Grant to dla nas nie wygrana na loterii, nie pieniądze do sponsorowania przyjemności – podkreślał. – Są to środki do rozliczenia się z kontrahentami, dostawcami, sprzedawcami usług czy produktów niezbędnych do dalszej działalności. Czekamy na wsparcie niemal od lipca, bo program grantów był ciągle przesuwany. Miesiąc prac ekspertów-audytorów nie przyniósł żadnych dowodów na łamanie regulaminu czy brak transparentności. Wyrażane przez te instytucje wątpliwości opierają się na przypuszczeniach i mglistych poszlakach. Jako społeczeństwo oczekujemy od instytucji publicznych decyzji na twardych fundamentach, zgodnych z literą prawa, nie kręcenia się w kółko i próbą zadowolenia wszystkich. Niezadowoleni znajdą się zawsze.

Piotr Bednarski zwrócił tez uwagę, że przedsiębiorcy przeanalizowali konkursy w innych województwach, gdzie obowiązywało kryterium kolejności zgłoszeń. Tylko w pięciu przypadkach nastąpiło powtórzenie naboru spowodowane jednoznaczną awarią serwerów. W Wielkopolsce serwery nie zawiodły, co zostało potwierdzone praktycznie do razu.
– Jeśli jakaś część wniosków budzi wątpliwości, należy wyjaśnić to jak najszybciej, ale niezależnie od tych wniosków, gdzie naruszeń nie stwierdzono – apelował. – Nie wylewajmy dziecka z kąpielą i nie stosujmy odpowiedzialności zbiorowej. Nie ma w tym momencie żadnych przesłanek do anulowania trwającego naboru, jedynie domysły i luźne przypuszczenia. Jeśli na ich podstawie nabór zostanie anulowany, to my, jako przedsiębiorcy nie odpuścimy i będziemy bronić naszych praw w zdecydowany sposób.

Marszałek Marek Woźniak wyszedł do protestujących i przede wszystkim przeprosił ich za to, że muszą uciekać się do takich działań. Jednak zwrócił też uwagę, że niektóre z opinii musi sprostować, bo nie są prawdziwe.
– Nasze działania nie są po to, żeby zadowolić niezadowoloną większość, która nie otrzymała środków finansowych -mówił Marek Woźniak. – Chodzi o sprostowanie wielokrotnie powtarzanych zarzutów, że mamy do czynienia z przekrętem, że jakaś grupa urzędników czy pracowników WARP spowodowała zawłaszczenie części pieniędzy dla swoich znajomych, popularnie zwanych przyjaciółmi królika, choć nie wiemy, kto jest królikiem. Te stwierdzenia padły publicznie, mało tego, spowodowały liczne zapytania posłów, rzecznika Małych i Średnich Firm, wystąpienie publiczne wojewody jednoznacznie sugerujące, że złamano prawo i należy powiadomić takie instytucje jak CBA, NIK i prokuraturę, sugerujące, że samorząd województwa dokonał jakiejś malwersacji finansowej przy procedurze grantowej. I tylko temu ma służyć to postępowanie, które prowadzimy.

Marszałek stwierdził też, że od początku miał świadomość, że pieniędzy – 95 mln – nie wystarczy dla wszystkich, aczkolwiek liczba przedsiębiorstw, które aplikowały, nas zaskoczyła. Bo przecież codziennie słyszymy w mediach publicznych, jak to rząd tak wspaniale rozporządził swoimi tarczami, że żadna pomoc nie jest potrzebna…

– Natomiast nie jest prawdą, co państwo pisaliście w licznych mailach do mnie, że my szukamy pretekstu do unieważnienia tego postępowania – podkreślił marszałek. – Wręcz przeciwnie: chcielibyśmy uzyskać odpowiedź na pytanie, czy wszystko było uczciwie przeprowadzone. Mam nadzieję, że tak było, ale dowodu na to nie mamy. Wydaje się, że jest tylko jeden sposób, żeby uzyskać dowód i zmierzamy do tego. Jeśli państwo nam dobrowolnie udostępnią swoje IP, które uda się połączyć z państwa wnioskiem, to uważamy, że sytuacja będzie wyjaśniona, bo będzie można wyselekcjonować te grupy wniosków które składały boty. To nie jest złamanie regulaminu, to prawda, bo mogły być użyte, ale jedna sytuacja jest groźna i to musimy wyjaśnić: czy przed godziną 9.00 boty zablokowały wejście i wpuściły dużą liczbę swoich wniosków powodując blokowanie innych. Nie mamy potwierdzenia, że tak było, ale też nie mamy zaprzeczenia, że tak nie mogło być. Chodzi tylko o wyjaśnienie tej sprawy.

Marszałek zauważył też, że gdybym chciał zareagować na protest tych, którzy nie dostali pieniędzy, to by go unieważnił następnego dnia i pewnie by jeszcze dostał brawa z tego tytułu. Ale nie zrobił tego, bo wiedział, że ci, którzy to uczciwie zrobili, będą mieli słuszne pretensje.
– Jeśli udostępnią nam państwo swoje IP, uda się je powiązać z wnioskami i ustalimy kolejność wniosków, zobaczymy wtedy, czy są duże grupy wprowadzone jakby bocznymi drzwiami i zastanowimy się, co z nimi zrobić – powiedział. – Na razie je wyselekcjonujemy, a państwu zaczniemy wypłacać pieniądze. Taki jest scenariusz i tylko o to chodzi tak naprawdę.

Marszałek zapowiedział też, że na pewno nie będzie korzystał już z tego mechanizmu konkursowego, który rekomendował rząd według zasady kto pierwszy, ten lepszy.
– On powoduje, że ci, którzy mają szybsze urządzenia, szybsze łącza, wykorzystują swoją milisekundową przewagę nad innymi i można mieć do tego zastrzeżenia – zauważył. – Jeśli będzie jakiś następny nabór, być może na dodatkowe pieniądze, jeśli się znajdą, to zrobimy go po swojemu.

Lilia Łada

Strona głównaBiznes i FinansePoznań: "Nie jesteśmy botami!" Protest przedsiębiorców przed urzędem marszałkowskim