Działacze Młodzieży Wszechpolskiej spotkali się na placu Wolności na “Januszowej Wieczerzy Wigilijnej”. To reakcja na słowa prezydenta Jacka Jaśkowiaka, że ceny nie są problemem. “Rozwiązanie na zatrważające ceny, zaproponowane przez prezydenta miasta, brzmi jak z memów z nosaczami” – napisali.
Dyskusja o cenach na jarmarku nie cichnie. Zdaniem wielu osób są one stanowczo zbyt wysokie, jednak prezydent Jacek Jaśkowiak jest innego zdania i już dwukrotnie zabrał głos w tej sprawie, najpierw radząc poznaniakom, by zabierali na jarmark własny grzaniec i kanapki, a później przekonując, że wcale nie jest tak drogo, jak twierdzą.
Zainspirowani wypowiedzią prezydenta działacze Młodzieży Wszechpolskiej postanowili zorganizować wigilię na placu Wolności.
“Prezydent Jacek Jaśkowiak zapewniał ostatnio w Radio Poznań, że wysokie ceny na Jarmarku Świątecznym na Placu Wolności w Poznaniu nie są problemem, bo każdy może sobie przynieść swój grzaniec w termosie i kanapki, żeby spożyć na Betlejem Poznańskim” – napisali na swoim profilu na Facebooku. – “Wcieliliśmy te słowa w życie i zrobiliśmy sobie na środku jarmarku Januszową Wieczerzę Wigilijną. Chcieliśmy w ten sposób zwrócić uwagę na kilka problemów: miasto Poznań robi z Betlejem Poznańskiego swoją wizytówkę, jednocześnie oddając organizację zewnętrznej firmie, której właścicielem jest Niemiec, a rozwiązanie na zatrważające ceny, zaproponowane przez prezydenta miasta, brzmi jak z memów z nosaczami”.
Jednak ceny były tylko jednym z powodów do urządzenia Januszowej Wigilii.
“Komercjalizacja Bożego Narodzenia doprowadziła do tego, że jedne z najważniejszych świąt dla chrześcijan stały się tylko kolejną okazją do napędzenia konsumpcji. Nawet nie rozpoczął się adwent, a wszędzie już choineczki, bałwanki i gwiazdeczki. Stąd i nasza „wieczerza wigilijna” w listopadzie” – wyjaśniają działacze. – “Naszą groteską chcieliśmy nawiązać do wszechobecnego kiczu i infantylizacji świąt, Zamiast wiary – konsumpcja, zamiast sacrum – show, zamiast Boga – mamona”.
Do akcji spontanicznie dołączali się przechodnie, dla których, zgodnie z polską tradycją, przy stole zostawiono wolne miejsca.
