“Najdłuższa wycieraczka nowoczesnej Europy” o nowej nawierzchni ulicy, “kikuty” o posadzonych drzewach – takie i wiele innych opinii padały na temat wyremontowanej pierwszej części Świętego Marcina. Remonty Programu Centrum już dobiegają końca, ale powiedzmy sobie szczerze: łatwo nie było.
Przypomnijmy: Program Centrum na Świętym Marcinie rozpoczął się w 2017 roku, a za cały projekt odpowiada miejska spółka Poznańskie Inwestycje Miejskie. Ulica miała być remontowana w trzech etapach – bo remont całej ulicy na raz kompletnie wyciąłby ją z układu drogowego miasta. A przy natężeniu ruchu samochodów w Poznaniu i ogólnej ciasnocie centrum to byłaby prawdziwa katastrofa, zwłaszcza że przecież program obejmował remont nie tylko tej jednej ulicy.
Cel remontu a jego efekty
Celem remontu była zmiana organizacji ruchu, budowa nowego torowiska – będącego w planach remontowych od wielu lat, ale ciągle brakowało pieniędzy – no i poprawa ogólnej estetyki ulicy. To wyjątkowo trudne zadanie w sytuacji, gdy trzy odcinki Świętego Marcina różnią się nie tylko szerokością, ale też rodzajem zabudowy, przy czym każdy fragment, od secesyjnych kamienic po modernistyczne Alfy – sprawia wrażenie niedokończonego.
Pierwszym remontowanym odcinkiem był odcinek “środkowy”, czyli od Ratajczaka do Gwarnej. Został otwarty po remoncie w marcu 2019 roku – i natychmiast spłynęła na niego fala krytyki: nowa nawierzchnia została ochrzczona “najdłuższą wycieraczką nowoczesnej Europy” (starsi poznaniacy pamiętają serial “Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy” o walce poznaniaków z zaborcą i właśnie do tego serialu, niezbyt pochlebnie, nawiązywała prześmiewcza nazwa nowej nawierzchni). Jej przeciwnicy zwracali uwagę również na materiały, z jakich ją wykonano, nazywali ją też “discopolową” i “psychodeliczną”…
Ale to nie był jedyny element wzbudzający wątpliwości: nasadzenia drzew “w klatkach”, obłożonych płytami chodnikowymi nie podobały się ekologom, plastikowe meble miejskie w jaskrawych kolorach i dyskusyjnej jakości wzbudzały protesty architektów i urbanistów. Podobały się za to bardzo kolorowe lampy i trzy fontanny wbudowane w nawierzchnię.
Krytykanci ostrzegali
Po czterech latach trzeba przyznać, że większość krytykantów jednak miała rację: nawierzchnia wygląda coraz gorzej, szybko się brudzi, a regularne czyszczenie – które sporo kosztuje – nie bardzo pomaga. O pękaniu i kruszeniu się płytek na skrzyżowaniu Świętego Marcina i Ratajczaka oraz tłumaczeniach PIM, dlaczego tak się dzieje, informowaliśmy. Plastikowe meble szczęśliwie zniknęły po dwóch latach – najwyraźniej jednak nie były aż tak trwałe i tak przyjazne dzieciom, jak zapewniali ich twórcy.
Kilka drzew posadzonych na Świętym Marcinie już musiało zostać wymienionych na nowe, bo uschły – rację mieli więc ekolodzy, wskazując, że tak zaplanowane miejsce nie jest najlepsze dla drzew. Latarnie świecące na kolorowo jeszcze działają, ale z fontannami już jest gorzej: przez całe lato albo nie działały w ogóle, albo woda wydostawała się z nich z dużymi problemami i cały efekt wdzięcznych kaskad wody znikł. Na szczęście większość z tych usterek dało się usunąć w ramach gwarancji – jednak najwyraźniej w przypadku fontann ta zasada nie zadziałała.
Ale trzeba przyznać, że przebudowa ma też plusy: wprowadziła więcej zieleni na ulicę, także drzew – wcześniej zieleń ograniczała się właściwie do pasa nasadzeń przy torach tramwajowych. Uspokoiła i zmniejszyła ruch samochodów, co także jest plusem, choć nie wszyscy kierowcy pamiętają, że to nie autostrada, a strefa zamieszkania. Teoretycznie ukróciła też nielegalne parkowanie – ale tylko teoretycznie, bo kierowcy nadal parkują, jak chcą,a patrole straży miejskiej, nawet gdyby dyżurowały tam okrągłą dobę, miałyby co robić. Doszedł też nowy przystanek tramwajowy, bardzo tu potrzebny.
Kolejne odcinki – kolejne wątpliwości
W listopadzie 2021 roku rozpoczęła się przebudowa drugiego odcinka ulicy – od skrzyżowania z Gwarną do Mostu Uniwersyteckiego. Torowisko zostało przebudowane, a na ulicy Towarową pojawił się wyczekiwany od ponad 20 lat przez społeczników skręt w prawo, z ul. Towarowej w ul. Św. Marcin. Przebudowano przystanki tramwajowe na ul. Towarowej, wybudowano nowy przy CK Zamek i przejście dla pieszych przez ulicę na wysokości Akademii Muzycznej, wyremontowano też cypel parku Romana Maciejewskiego. Pojawiły się drogi rowerowe, a prędkość na tym odcinku została mocno ograniczona: między al. Niepodległości a ul. Kościuszki obowiązuje strefa Tempo 30, natomiast między Gwarną a Kościuszki – strefa zamieszkania.
Odcinek został oddany do użytku w maju 2023 roku – wtedy wróciły tam tramwaje – ale i on budzi sporo wątpliwości. Działacze Rowerowego Poznania wskazywali poważne błędy przy budowie drogi rowerowej, łącznie z takimi kwiatkami jak słup pośrodku drogi. Zwolennicy uspokojenia ruchu pytali z kolei, dlaczego ulica Święty Marcin nie została zwężona na odcinku od Mostu Uniwersyteckiego do al. Niepodległości. Ich zdaniem skrzyżowanie z tyloma pasami nie jest tam potrzebne.
Obecnie prace budowlane toczą się na odcinku od ul. Ratajczaka do Al. Marcinkowskiego oraz na Al. Marcinkowskiego od ul. Św. Marcin do placu Wolności. Tam także wymieniono instalacje podziemne, pojawi się nowa nawierzchnia i zostanie ograniczony ruch samochodów, zwłaszcza ten tranzytowy, co z kolei pozwoli na zwiększenie ruchu pieszego i rowerowego w tym rejonie – będzie tu obowiązywała strefa zamieszkania. Będzie więcej zieleni, ma się także poprawić estetyka otoczenia.
Jednak także i tu wykonane prace budzą sporo wątpliwości. Powszechną akceptację poznaniaków zyskała nawierzchnia i odwzorowanie nieistniejącej wieży kościoła św. Marcina – ale już gemela na działce między kościołem a ulicą Piekary budzi poważne wątpliwości co do rzeczywistej poprawy estetyki tego rejonu. Niezadowolenie budzi też fakt, że część zieleni będzie posadzona w donicach – ale jak swego czasu tłumaczył Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta, w ciasnej, śródmiejskiej zabudowie nie zawsze da się posadzić zieleni w gruncie.