Sprawdzanie zgód TCF
poniedziałek, 6 maja, 2024

Od wielu lat jest dumą Poznania. Co dalej z jeziorem Maltańskim?

Od wielu lat jest dumą Poznania – ze względu na efektowną zabudowę i malownicze otoczenie. Ale pogarszająca się jakość wody i konieczność kosztownej rozbudowy toru każe zadać pytanie o przyszłość jeziora Maltańskiego. A nie rysuje się ona zbyt różowo.

Ponad sto lat historii

O budowie jeziora Maltańskiego, zasilanego wodą Cybiny, z przeznaczeniem na uprawianie ów wodnych zaczęto myśleć zaczęła się jeszcze w czasach zaborów, a w 1917 roku ogłoszono konkurs na ośrodek sportowy dla młodzieży, który miał się znajdować właśnie na terenie przyszłego jeziora. Wybór terenu był decyzją polityczną – po tej stronie Poznania Niemcy w zasadzie się nie osiedlali, dlatego właśnie tutaj chętnie zbierała się polska młodzież, by uprawiać sport pod kierunkiem instruktorów “Sokoła”.

Jednak do urzeczywistnienia planów budowy ośrodka sportów wodnych doszło dopiero po 35 latach – gotowy już tor oddano do użytku w 1952 roku i od razu przeszedł chrzest bojowy: kilka dni później odbyły się na nim międzynarodowe regaty wioślarskie i kajakowe, rozgrywane w ramach Festiwalu Młodzieży i Studentów. Nazwę jezioro otrzymało w spadku po zakonie Kawalerów Maltańskich, na którego dawnych gruntach się znajdowało.

Przez wiele lat na jeziorze organizowano zawody kajakarskie, wioślarskie i motorowodne, na północnym brzegu Międzynarodowe Targi Poznańskie urządzały wystawy sprzętu sportowego i rekreacyjnego. Do 1979 roku tor w Poznaniu był bezdyskusyjnie polskim centrum sportów wodnych – ale po 1979 roku jezioro przestało spełniać wymogi zawodów międzynarodowych, a później także i krajowych. Powodem była pogarszająca się jakość wody i wypłycanie jeziora, ponieważ nie było regularnie czyszczone. W 1980 roku zdecydowano o spuszczeniu wody z jeziora, które nadawało się już tylko do gruntownej przebudowy.

Odbudowa Malty. Andrzej Wituski i Klemens Mikuła

W 1981 roku, dzięki wysiłkom Andrzeja Wituskiego, ówczesnego prezydenta Poznania, ukonstytuował się Komitet Odbudowy Malty, a rok później rozpoczęły prace rekultywacyjne niecki. I otoczenie, i samo jezioro zostało odbudowane według projektu architekta Klemensa Mikuły, który był także wioślarzem Akademickiego Związku Sportowego w Poznaniu i mistrzem Polski w wioślarstwie. Doskonale wiedział więc, jak powinien wyglądać nowoczesny tor i jego otoczenie. W efekcie powstała taka Malta, jaką znamy dziś: o powierzchni dochodzącej do 67 ha, średniej głębokości 3,13, a maksymalnej – 5 metrów oraz długości 2,2 km, z oryginalnymi obiektami i budynkami służącymi do obsługi toru.

W 1990 roku tor na jeziorze Maltańskim był już gotowy – w samą porę, by odbyły się na nim Mistrzostw Świata w Kajakarstwie, które okazały się wielkim sukcesem. Tor doceniano nie tylko za jakość i urodę budynków, ale też za doskonałe położenie: prawie w centrum miasta, 5 km od Starego Rynku i 12 od Portu Lotniczego Ławica. Od tego czasu na jeziorze regularnie odbywają się zmagania wioślarzy i kajakarzy z całego świata.

Inaczej także zaczęła wyglądać dbałość o jezioro – wyciągnięto wnioski z doświadczeń poprzedników. Z Malty co cztery lata jest spuszczana woda: dno jest wówczas odmulane i oczyszczane, a brzegi remontowane, tak samo jak urządzenia nabrzeża. Ostatnie wielkie sprzątanie miało miejsce od listopada 2020 do marca 2021.

Remonty i procesy sądowe

Na przełomie 2019 i 2020 roku władze miasta wyremontowały gruntownie budynki toru regatowego, które odzyskały dawną urodę. Jeszcze wcześniej dobudowano nowy plac zabaw, udało się doprowadzić do wyprowadzki Wyborowej i zacząć porządkować teren po siedzibie tej firmy. Jej magazyny na brzegu jeziora nie dodawały mu uroku.

Prawomocnym wyrokiem sądowym zakończył się wieloletni proces o odszkodowanie dla Kościoła Katolickiego za tereny zajęte pod Maltę – sąd zadecydował, że miasto nie musi płacić odszkodowania. Z kolei w 2017 roku władze Poznania wykupiły fragment terenu należący do KK, ponieważ przejeżdżała przez niego kolejka Maltanka i miasto płaciło spore pieniądze za dzierżawę terenu.

Jednak by Malta nadal mogła być chlubą Poznania jako tor regatowy – musi zostać poszerzona o dodatkowy tor od północnej strony, co po wyprowadzce Wyborowej jest możliwe. O tej konieczności mówi się od lat i zarządzające jeziorem Poznańskie Ośrodki Sportu i Rekreacji wiedzą o tym – ale to kosztowna inwestycja i miasto nie udźwignie jej samodzielnie. Na razie w 2020 roku Poznańskie Inwestycje Miejskie otrzymały zlecenie na opracowanie koncepcji rozbudowy jeziora wraz z badaniami gruntu, projektem rozbudowy hangarów i wycinką zieleni. Poseł Bartłomiej Wróblewski zadeklarował natomiast pomoc w staraniach o pieniądze z budżetu centralnego na tę inwestycję.

Pieniądze na rozbudowę? Jest większy problem

Rozbudowa Malty, choć niezwykle kosztowna i czasochłonna – jest jednak tym mniejszym problemem jeziora. Znacznie poważniejszym jest jakość wody. W tym roku radni zadecydowali o zamknięciu kąpieliska nad Maltą stwierdzając, że nie ma sensu utrzymywanie ratowników i całej infrastruktury, skoro kąpielisko jest i tak zamknięte przez większość sezonu z powodu zakwitu sinic.

Sinice kwitną co roku dłużej i częściej – jak wiadomo, powodem zakwitu jest zanieczyszczenie wody. Rzeka Cybina zasilająca Maltę przepływa przez kilka gmin, zbierając po drodze spływy z pól razem z nawozami, niedoczyszczoną deszczówkę z dróg. Nie mówiąc już o nielegalnych odprowadzeniach ścieków i mule w zbiornikach wodnych, które mija, a który jest efektem spuszczania ścieków komunalnych do jezior przez kilkadziesiąt lat z osiedli Poznania czy Swarzędza, ale też i innych miejscowości. I wszystko to ląduje w Malcie – tylko część zanieczyszczeń wychwytują osadniki w Stawach Młyńskich.

Jeszcze za czasów prezydenta Grobelnego przy kąpielisku maltańskim zamontowano urządzenia napowietrzające wodę, które miały poprawić jakość wody – po latach widać, że niespecjalnie odniosło to skutek. Nie ma wątpliwości, że jedyną rzeczą, która rzeczywiście poprawi jakość wody Malty, jest oczyszczenie Cybiny, a przede wszystkim zamknięcie wszystkich nielegalnych odprowadzeń ścieków do rzeki, no i spływów z pól. To jednak wymagałoby porozumienia wszystkich gmin leżących w dorzeczu rzeki. Mówi się o tym od lat, ale poza podpisaniem listu intencyjnego w tej sprawie na początku prezydentury Jacka Jaśkowiaka – nic nie zrobiono.

Tymczasem, jeśli nie podejmie się jakichś decyzji, i to szybko, to za kilka lat nawet dodatkowy tor i gruntowny remont nie przyciągną międzynarodowych imprez kajakarzy czy wioślarzy do Poznania. Bo kto by chciał pływać w ścieku?

Strona głównaPoznańOd wielu lat jest dumą Poznania. Co dalej z jeziorem Maltańskim?