czwartek, 28 marca, 2024

Poznań: Jaśkowiak kontra Kierzek-Koperska czyli kłamstwa i sms-y

Katarzyna Kierzek-Koperska, zwolniona zastępczyni prezydenta, zarzuca mu nie tylko zwolnienie z pracy z pomocą SMS-a, ale też kłamstwo w sprawie zamknięcia lasów. Twierdzi, że prezydent o wszystkim wiedział. Jacek Jaśkowiak z kolei zarzuca kłamstwo Kierzek-Koperskiej.

Sprawa zwolnionej zastępczyni prezydenta rozwija się jak latynoska telenowela. Jest równie długa, skomplikowana – i ma tyle samo logiki w konstruowaniu nieoczekiwanych zwrotów akcji.

Kilka dni temu zwolniona ze stanowiska Katarzyna Kierzek-Koperska oświadczyła, że prezydent Jacek Jaśkowiak doskonale wiedział o decyzji zamknięciu lasów, ponieważ sama go o tym poinformowała SMS-em. I pokazała tego SMS-a mediom. Opublikowała też oświadczenie o tym, że straciła zaufanie do Nowoczesnej, która jej wystarczająco nie wspierała i odchodzi z partii.

Jak podaje dziennik.pl, Jacek Jaśkowiak twierdzi, że w opowieści o lasach nie ma słowa prawdy, że nie wiedział o tej decyzji – a przypomnijmy, podczas konferencji prasowej na ten temat dość ostro wypowiedział się o decyzji swojej zastępczyni – i że w takim razie odtąd będzie rozmawiał z panią Kierzek-Koperską wyłącznie w towarzystwie świadków.

Prezydent przyznaje, że wysłał jej SMS z wiadomością, że zwalnia ją z pracy, ale to dlatego, że nie odbierała telefonu. Ona z kolei twierdzi, że rozmawiała przez telefon z kimś innym i gdy skończyła rozmowę, zobaczyła, że próbował się do niej dodzwonić Jacek Jaśkowiak. Ale zanim zdążyła do niego oddzwonić – nadszedł SMS z informacją o zwolnieniu z pracy.

Wzajemne oskarżenia sypia się teraz z obu stron jak z rogu obfitości. Katarzyna Kierzek-Koperska zarzuca Jackowi Jaśkowiakowi, że traktował ją gorzej niż innych zastępców, nigdy nie miał dla niej czasu, nie wprowadził jej też należycie w obowiązki, co jako szef powinien zrobić. Jej zdaniem wynika to z tego, że prezydent Poznania nie lubi kobiet w swoim otoczeniu i nie umie z nimi pracować.

Jacek Jaśkowiak z kolei twierdzi, że brakowało jej kompetencji i profesjonalizmu, a swoimi decyzjami wprowadzała chaos. Proponowała mu podobno także dość radykalną wymianę pracowników na innych – całkiem przypadkowo powiązanych z Nowoczesną, czemu z kolei Kierzek-Koperska stanowczo zaprzecza. Miał jej też za złe długi pobyt na zwolnieniu lekarskim i przyznał, że już kilka miesięcy temu powiedział posłowi Adamowi Szłapce, szefowi Nowoczesnej, że ma spore wątpliwości co do kompetencji swojej zastępczyni. Nie ukrywa, że nominacja Katarzyny Kierzek-Koperskiej na to stanowisko była decyzją polityczną, ale zapewnia, że nie zwolniłby jej, gdyby dobrze pracowała dla Poznania.

Prezydent i jego była zastępczyni wytykają sobie wzajemnie błędy i udowadniają kłamstwa – warto jednak pamiętać, że to nie pierwsze zarzuty wobec ekipy prezydenta Jaśkowiaka o brak profesjonalizmu, jeśli chodzi o zarządzanie ludźmi. Kilkakrotnie poznańskie media zajmowały się również oskarżeniami o mobbing, podczas których okazało się, że procedury antymobbingowe w urzędzie kompletnie nie działają, a organizacja pracy i profesjonalizm tych, którzy powinni ją organizować, pozostawia wiele do życzenia,

Najwyraźniej nikt z tych sytuacji nie wyciągnął wniosków.

el

Strona głównaPoznańPoznań: Jaśkowiak kontra Kierzek-Koperska czyli kłamstwa i sms-y