czwartek, 28 marca, 2024

Zmiany klimatyczne. Czy mamy się czego bać?

Tempo topnienia globalnych pokładów lodu w ciągu ostatnich lat rośnie w rekordowym tempie. Czy mamy się czego bać? Naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego wyjaśniają.

Według danych badaczy latach 1994-2017 utracono około 28 bilionów ton lodu, co, jak obliczyli naukowcy z University of Leeds, wystarczyłoby, aby pokryć całą Wielką Brytanię lądolodem o grubości 100 metrów.
– Cały lód, który zniknął w ciągu tych 23 lat, mógłby uformować na powierzchni Polski warstwę o grubości około 80 metrów – dodaje prof. Bogdan Chojnicki z Pracowni Bioklimatologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Utrata lodu silnie przyspieszyła w ciągu ostatnich dwudziestu lat – od 0,8 biliona ton w latach 90. XX w. do 1,3 biliona w 2017 roku. Oznacza to ponad 60 procentowy przyrost prędkości topnienia. Około dwóch trzecich utraty lodu było spowodowane ociepleniem atmosfery, a około jednej trzeciej spowodowało ocieplenie mórz.

– Zmiany klimatu widoczne w skali globalnej nie są dostrzegane w codziennym życiu – wyjaśnia prof. Chojnicki. – Topnienie lodowców jest tego przykładem. Kto podróżuje na Antarktydę, czy też w Arktykę i widzi na własne oczy zmniejszającą się pokrywę lodową? Nie zmienia to faktu, że zmiany te już dziś powodują ogromne skutki dla mieszkańców naszego globu. Znaczny odsetek osób żyje w zasięgu wód morskich, często są to terenach o wielkim potencjale rolniczym. Podniesienie poziomu wód może powodować, że tereny te ulegną zalaniu i będą niezdatne do życia. Skutkiem zmian klimatu, odczuwalnym dla wszystkich, mogą być tzw. „emigracje klimatyczne”. Najgorsze jest to, że dochodzimy do takiego momentu, w którym procesy zmian klimatu napędzają się same, a my nie będziemy w stanie ich zatrzymać. Trudno sobie przecież wyobrazić, że będziemy w stanie w jakikolwiek sposób chłodzić Arktykę…

Zdaniem naukowców badających te zjawiska zmian klimatu nie można ignorować odkładając na później decyzje, które mogą go uratować. A jednak nadal wiele osób nie jest przekonanych o tym, że antropogeniczna emisja dwutlenku węgla do atmosfery to coś niedobrego.

– W czasach PRL uruchomiono olbrzymie źródła energii oparte na węglu i w pewnym sensie zbudowano na tej bazie dobrobyt – mówi prof. Chojnicki. – Widziano w tym tylko dobro i rozwój. Z tej perspektywy nasza komunikacja, zwłaszcza w Polsce, jest bardzo utrudniona, choć być może teraz troszeczkę się poprawia. W latach 70. i 80. zbudowano też wizerunek górnika, który chroni nasze bezpieczeństwo. W tak bardzo “zawęglonym” miejscu bardzo trudno jest prowadzić debatę. Bo najczęściej, gdy tylko ktoś postuluje redukcję emisji CO2, jest to łączone z upadkiem gospodarczym. Tymczasem za naszą zachodnią granicą jest potężne przesunięcie w kierunku odnawialnych źródeł energii, a gospodarka ma się tam dobrze i się rozwija. Możemy upierać się przy węglu, ale z każdym rokiem oddalamy się od standardu, który powstaje wokół nas.

UPP

Strona głównaLifestyleZmiany klimatyczne. Czy mamy się czego bać?