Od 30 stycznia tramwaje kursują między godzinami szczytu co 15 minut, a nie co 12, jak wcześniej, a autobusy – jak w wakacje. I mimo że krytycznych głosów tego rozwiązania przybywa, to razie na zmianę nie ma szans.
Przypomnijmy, że Zarząd Transportu Miejskiego wprowadził redukcje kursów ze względu na rosnące koszty przewozów, spowodowane wzrostem cen paliwa i prądu. Nie bez znaczenia jest też brak kierowców miejskich autobusów, który szczególnie daje się we znaki teraz, gdy właśnie autobusy są szczególnie eksploatowane. Kursują przecież dodatkowo jako komunikacja zastępcza na remontowanej trasie Pestki.
I to są powody, dla których częstotliwość kursów autobusów i tramwajów na razie się nie zmieni. Jak powiedział Radiu Poznań Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania, na powrót częstszych kursów można będzie liczyć dopiero po zakończeniu remontu trasy PST, co ma nastąpić w maju tego roku. Wtedy odciążone zostaną miejskie autobusy i ich kierowcy, będzie ich też można przywrócić na normalne trasy.
Przypomnijmy, że radny Paweł Sowa także złożył interpelację w sprawie przywrócenia poprzedniej częstotliwości kursów, ostrzegając, że doprowadzi to do spadku liczby pasażerów, a tym samym – spadku wpływów z biletów, co byłoby poważnym problemem w i tak trudnej sytuacji komunikacji publicznej. Mariusz Wiśniewski poinformował jednak Radio Poznań, że mimo trudności plan sprzedaży biletów za luty został w pełni zrealizowany.
