piątek, 29 marca, 2024

Remis Lecha z mistrzem Polski, dobry mecz z obu stron

Lech Poznań zremisował na wyjeździe z mistrzem Polski Piastem Gliwice 1:1, po bramkach Pawła Tomczyka oraz Jorge Felixa. Piast od 75. minuty po taktycznym faulu Tomasa Huka grał w dziesiątkę, jednak lechici zdołali zdobyć w tym czasie tylko jedną bramkę, która ostatecznie w pierwszej kolejce PKO Ekstraklasy daje jeden cenny punkt. Gra Lecha przez kwadrans pierwszej połowy i praktycznie całą drugą była całkiem przyjemna dla oka, więc są powody do optymizmu.

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego Tomasza Kwiatkowskiego było wiele niewiadomych, głównie jeśli chodziło o zgranie defensywy poznańskiej drużyny, a także jak będzie spisywał się “Kolejorz” w rozegraniu piłki od bramkarza, Mickeya van der Harta. Nie było w tym nic dziwnego, że Waldemar Fornalik był na takie granie ze strony Lecha przygotowany i jego podopieczni próbowali wysoko pressować, ale piłkarzom Dariusza Żurawia bardzo często dzięki szybkiej wymianie podań udawało się spod presji wyjść i konstruowali akcje skrzydłami – gdzie wymieniali się po obu stronach Jóźwiak z Puchaczem. Wydawało się, że poznański zespół prowadzi grę, to jednak Piast skontruował skuteczniejszą akcję i po dośrodkowaniu Gerarda Badii głową van der Harta pokonał Jorge Felix. Lechici chwilę później mieli okazję z rzutu rożnego do zdobycia bramki wyrównującej, ale najpierw piłka odbiła się od słupka, a następnie Muhar głową przeniósł ją nad poprzeczką. Lech w pierwszej połowie był groźny tylko ze stałych fragmentów gry i w ten sposób stworzył sobie kolejną szansę na pokonanie bramkarza gospodarzy, ale tym razem po uderzeniu Jóźwiaka z linii bramkowej futbolówkę wybijał Patryk Sokołowski.

Po kwadransie “Kolejorz” już nie grał tego, co założył sobie od początku pierwszej części grył. Zrezygnował z rozgrywania od defensywy i próbował długich piłek w stronę Joao Amarala, ale nie było to ani sensowne, ani skuteczne. Piast z kolei z minuty na minutę prezentował się coraz to lepiej, za to szwankowała komunikacja pomiędzy środkowymi obrońcami Lecha: Crnomarkoviciem i Rogne, stąd wynikały błędy w kryciu poszczególnych zawodników. W jednej z takich sytuacji całkowicie pozostawiony bez opieki Parzyszek mógł głową pokonać Harta, ale uderzył minimalnie nad bramką. Po składnej akcji bramkarza Lecha pokonać mógł także Jorge Felix, ale dobrym refleksem popisał się nowy golkiper “Kolejorza” i zdołał uchronić swój zespół przed utratą gola. W drugiej połowie Lech prezentował się tak jak na początku pierwszej: konsekwentnie przechodził od formacji defensywnej do ataku: bez długich piłek tylko dzięki szybkim podaniom i próbą rozgrywania w stronę Puchacza czy Jóźwiaka. Ewidentnie w niektórych sytuacjach brakowało w polu karnym rosłego napastnika jakim jest Christian Gytkjaer, bo praktycznie bezużyteczne były dośrodkowania skrzydłowych poznańskiej drużyny, a także bocznych obrońców: Gumnego i Kostewycza. Co ciekawe, mimo dobrej gry zespołu ze stolicy Wielkopolski, to ponownie Piast stworzył sobie groźniejszą akcję, bo świetnie przedryblował Jevticia i Muhara Sokołowski, ale w ostatniej chwili strzał zblokował Crnomarkovic. Dobitki próbował Parzyszek, ale skiksował i na szczęście Lecha uderzył wprost w ręce van der Harta.

Lechici od 75. minuty grali w przewadze jednego zawodnika, bo po indywidualnej akcji Kamil Jóźwiak wyszedł praktycznie sam na sam z bramkarzem i faulem taktycznym musiał ratować się obrońca, Tomas Huk, po którym otrzymał całkowicie zasłużoną czerwoną kartkę. Kilka minut później kapitalną piłką popisał się Darko Jevtic i zagrał ją w stronę wychodzącego Pawła Tomczyka, a młody napastnik Lecha praktycznie będąc praktycznie na parterze wcisnął piłkę pod nogami Frantiska Placha i zdobył gola wyrównującego. Wynik niestety nie uległ już zmianie i Lech zremisował 1:1 z mistrzem Polski.

Wnioski po takim meczu są takie, że Dariusz Żuraw musi zdecydowanie poprawić grę podczas defensywnych rzutów rożnych, bo praktycznie wtedy Piast tworzył sobie najgroźniejsze sytuacje, ale pewnie wynika to z dość kiepskiego zgrania Crnomarkovicia oraz Thomasa Rogne. Z przodu widoczny był brak Christiana Gytkjaera i całkowicie niewidoczny Joao Amaral w grze, którą próbował kreować sobie Lech Poznań. Słabiej spisywał się także chwalony po meczach sparingowych Tymoteusz Puchacz. Remis z przebiegu całego meczu jest chyba wynikiem sprawiedliwym, ale można czuć niedosyt, bo przy odrobinie lepszym wykończeniu podopieczniu Dariusza Żurawia mogli w Gliwicach zdobyć trzy punkty. Powody do optymizmu są, ale mankamenty w grze Lecha również, zwłaszcza ten brak konsekwencji w rozgrywaniu piłki od piętnastej minuty do końca pierwszej połowy meczu.

Strona głównaSportRemis Lecha z mistrzem Polski, dobry mecz z obu stron