Duże i groźne psy biegają luzem po kaliskich Polach Marsowych, atakując mniejsze zwierzęta – alarmują mieszkańcy Kalisza. Doszło już do ataków i pogryzień, więc mieszkańcy apelują do policji i straży miejskiej, by zrobiły z tym porządek.
O problemie poinformował “faktykaliskie” jeden z czytelników, którego pies na początku stycznia został podczas spaceru pogryziony przez biegającego luzem amstaffa. Pies nie tylko nie miał kagańca i smyczy, ale nawet obroży, choć przepisy to nakazują – jak wyjaśniła portalowi st. asp. Anna Jaworska-Wojnicz, zgodnie z artykułem 77 Kodeksu wykroczeń właściciel psa ma obowiązek zachowywać nakazane środki ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, a jeśli tego nie robi, grozi mu mandat od 50 zł nawet do 250 zł.
Czytelnik poinformował też, że to nie był pierwszy atak amstaffa na innego psa: wcześniej miał zaatakować i pogryźć shih tzu, któremu trzeba było po ataku amputować oko. Dlatego zaraz po ataku wezwał patrol policji. Policjanci, choć pojawili się szybko, nie zastali już właściciela amstaffa, bo ten się oddalił razem ze swoim psem, ale i tak bez problemu ustalili, o kogo chodzi. Teraz sprawą zajmuje się Referatu ds. Wykroczeń Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu, a sprawa trafi do sądu.
Jak ustalił portal, amstaff bez obroży, smyczy i kagańca to jeden z trzech psów atakujących inne zwierzaki w tej okolicy. Właściciele innych zwierząt wyprowadzanych w tej okolicy, zazwyczaj znacznie mniejszych, niejednokrotnie zwracali uwagę właścicielom agresywnych psów, że mają obowiązek trzymać swoje zwierzęta na smyczy i w kagańcu, jednak to nie daje efektów.
Zdaniem czytelnika portalu w okolicy jest za wiele psów wypuszczanych bez smyczy i kagańca, a za mało patroli policji i straży miejskiej, które karałyby mandatami właścicieli nie przestrzegających przepisów. Jak dowiedział się portal – straż miejska po informacjach od kaliszan zwiększy liczbę patroli pojawiających się w tym rejonie. Osoby wyprowadzające psy niezgodnie z przepisami będą karane mandatami.
