W styczniu do Wieloletniej Prognozy Finansowej zapisano 140 mln na remont poznańskiego Starego Rynku. Przypomnijmy, że początkowo remont miał kosztować… 54 mln zł. Co tak bardzo podrożało?
Przypomnijmy: pierwotnie, w 2018 roku, remont Starego Rynku miał kosztować 53,3 mln zł, przy czym 30 mln to była unijna dotacja. Ale już w 2021 koszt remontu wzrósł do 123 milionów, a podczas styczniowej sesji Rady Miasta Poznania do Wieloletniej Prognozy Finansowej wpisano jeszcze wyższą kwotę, bo 140 mln zł. Niestety, unijne dofinansowanie pozostaje na pierwotnym poziomie, czyli 30 mln zł. Co oznacza, że resztę miasto musi dołożyć z własnego budżetu, który w tym roku i tak jest wyjątkowo trudny.
Skąd wziął się tak duży wzrost kosztów? Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania, powiedział Faktowi, że przyczyną największego wzrostu są uwarunkowania techniczne. Wielokrotnie dochodziło tu do odkrywania elementów sieci elektrycznych czy wodociągowych, których nie było na planach, nie mówiąc już o znaleziskach archeologicznych czy podziemnych pomieszczeniach, na które nieoczekiwanie natykali się robotnicy. To wszystko podnosiło koszty inwestycji, ale też powodowało opóźnienia.
Dodatkowo, w czasie przebudowy, do projektu dodano też oświetlenie rynku, co oczywiście także musiało podnieść cenę. Nie bez znaczenia jest inflacja, wzrost cen materiałów budowlanych, a także ich gorsza dostępność ze względu najpierw na pandemię, a później na wojnę na Ukrainie. To wszystko mocno podniosło koszty inwestycji.
W dodatku może się okazać, że 140 mln zł nie jest wcale ostateczną kwotą – jak zaznaczył Mariusz Wiśniewski, ostateczna wartość projektu będzie znana tak naprawdę dopiero po zakończeniu prac i podliczeniu wszystkich kosztów. A to będzie wiadomo dopiero jesienią tego roku, bo wtedy rynek ma zostać oddany do użytku po ukończonym remoncie, choć prace na płycie mają się zakończyć już w maju.
