Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania, zapowiedział dzisiaj podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej, które mają wejść w życie w przyszłym roku.
Podwyżki są spowodowane katastrofalną sytuacją finansów miejskich o czym pisaliśmy już kilka razy. W wielkim skrócie – obniżenie podatków przez rządzące Prawo i Sprawiedliwość spowodowało znaczące ograniczenie wpływów do samorządów. Władze miasta szacują, że w kasie może być mniej nawet o 175 milionów złotych.
Władze miasta podkreślają, że to pierwsze podwyżka cen biletów od siedmiu lat. Wynika to nie tylko z mniejszych wpływów, ale również rosnących kosztów (pensje oraz energia elektryczna). – Jeżeli chcemy żeby został zachowany standard jazdy, to nie ma innej opcji – tłumaczył Mariusz Wiśniewski, zastępca Jacka Jaśkowiaka.
Na chwilę obecną nie wiadomo o ile wzrosną ceny biletów komunikacji miejskiej. Mariusz Wiśniewski podkreślał, że miasto w dalszym ciągu będzie chciało zachęcić do korzystania z dzielonego transportu, dlatego zmiany zostaną skoordynowane z podniesieniem opłat za parkowanie. W Poznaniu pojawi się też dodatkowo strefa płatnego parkowania na Łazarzu i Wildzie.
Propozycje podwyżek mają zostać przedstawione teraz radnym. Wiadomo, że nie wejdą one w życie od 1 stycznia, tylko będą stopniowo wprowadzane w ciągu roku.
Wzrosną koszty nie tylko komunikacji miejskiej. Jak zapowiedział dzisiaj Jacek Jaśkowiak należy się spodziewać wyższych cen biletów chociażby w palmiarni czy zoo.
