Sprawdzanie zgód TCF
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Poznań: Wiceprezydent twierdzi, że rząd pozbawia Poznań dochodów. PiS: “to majstersztyk manipulacji”

– 175 mln zł – o tyle mniej pieniędzy będzie w przyszłorocznym budżecie Poznania. To efekt działań rządu, który bez uprzedzenia zmienił zasady naliczania PIT – twierdzi Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania. Tymczasem Szymon Szynkowski vel Sęk, wiceminister spraw zagranicznych, przekonuje, że dzięki działaniom rządu poznaniacy dostali dodatkowo prawie miliard złotych.

Mariusz Wiśniewski przypomina, że miasto musi z własnej kieszeni dopłacić miliony do reformy oświaty i podwyżek dla nauczycieli. by więc dopiąć przyszłoroczny budżet, trzeba będzie ograniczyć bieżące wydatki o 134 mln zł. To ogromna kwota – za takie pieniądze można by zbudować cztery szkoły, stworzyć sześć dużych parków, albo wybudować dwa mosty.

– Obecną sytuację miasta można porównać do budżetu domowego – mówi Mariusz Wiśniewski. – To tak, jakby ktoś kazał przeciętnej rodzinie wydawać w przyszłym roku tyle samo pieniędzy na życie, a jednocześnie podwyższył czynsz i rachunki za prąd i zabrał część wypłaty. Liczby mówią same za siebie. Nikt nie wprowadzałby takich ograniczeń w wydatkach bez wyraźnego powodu i miasto również nie ma innego wyjścia. To jedyna możliwość, żeby uratować budżet.

Poszkodowani będą mieszkańcy – ucierpią instytucje kultury i sportu, nie będzie pieniędzy na poprawę powietrza i na dofinansowanie żłobków i przedszkoli, powstanie mniej nowych inwestycji: dróg, chodników, parków. Miasto zrobi wszystko, by ograniczenia były jak najmniej dotkliwe, ale różnice będą odczuwalne.

Największym ciosem dla przyszłorocznego budżetu miasta są zmiany dotyczące podatku PIT, bo prawie połowa z każdego rozliczenia podatkowego złożonego w Poznaniu trafia do miejskiej kasy. W 2018 zyskał w ten sposób aż 1,1 mld zł, a w 2020 powinien dostać aż 1,38 miliarda zł. Rząd jednak zdecydował o obniżeniu podatku do 17 procent i wprowadził zerowy PIT dla młodych.

– To dobrze, że dzięki obniżce podatków do kieszeni poznaniaków trafi więcej pieniędzy – tłumaczy Mariusz Wiśniewski. – Problem polega na tym, że tę obniżkę rząd finansuje z dochodów samorządów.

W efekcie tych zmian do miejskiej kasy trafi tylko ok. 1,2 mld zł, a Poznań straci w ten sposób 175 mln zł, które można by przeznaczyć na inwestycje.

– Do tych 175 milionów, które nie wpłyną w 2020 roku do budżetu miasta, można dodać kolejne 43 mln zł, które nie wpłyną w ciągu ostatnich trzech miesięcy tego roku, ponieważ zmiana w naliczaniu PIT wprowadzona jest już od października – mówi Barbara Sajnaj, skarbnik miasta. – Okazuje się, że w ciągu najbliższych 15 miesięcy miasto straci aż 220 mln zł dochodów z PIT. To bardzo duża kwota, istotna w miejskim budżecie.

Kolejnym problemem będzie dofinansowanie do oświaty. Pieniądze na utrzymanie szkół i wypłaty dla nauczycieli powinny pochodzić z tzw. subwencji oświatowej, czyli ze specjalnie na ten cel przeznaczonej puli budżetu państwa. Od lat jednak Poznań dostaje zbyt małą kwotę.

W 2015 roku rządowych pieniędzy wystarczyło na blisko 70 procent wydatków, a miasto musiało do oświaty dołożyć 298 mln zł. W 2020 roku subwencja pokryje zaledwie 52,3 procent kosztów, które znacząco wzrosły – dlatego Poznań będzie musiał dorzucić aż 545 mln zł. Z miejskiego budżetu musi zostać sfinansowana prawie połowa podwyżek nauczycieli.

Sytuacji nie ułatwia też nowy sposób wyliczania subwencji: rząd przyjął założenie, że więcej pieniędzy dostaną samorządy biedniejsze i takie, w których tworzy się mniejsze, 18-osobowe klasy. Poznań nie mieści się w żadnej z tych kategorii.

I choć rząd podkreśla, że samorządy stać na dopłacanie do oświaty, ponieważ korzystają z dobrej koniunktury – nie jest to prawdą, ponieważ dopłata rośnie szybciej, niż wpływy z PIT. W 2014 roku tylko 35 procent dochodów z PIT Poznań przeznaczał na dopłatę do oświaty. W 2020 ta dopłata pochłonie ponad 45 procent i nie znajdzie pokrycia w rocznym przyroście PIT, bo po prostu go nie będzie. A trzeba jeszcze doliczyć planowany przez rząd wzrost płacy minimalnej.

Jednak Szymon Szynkowski vel Sęk, poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz wiceminister spraw zagranicznych, przekonuje, że dane podane przez Mariusza Wiśniewskiego to “majstersztyk manipulacji”. Bo aż miliard złotych zostanie w kieszeniach poznaniaków dzięki “Piątce Kaczyńskiego” – jak podaje Radio Poznań. I wyliczył, skąd wziął ten miliard: 64 miliony złotych to “PIT zero do 26 roku życia”, 286 mln – to obniżka PIT i podniesienie kosztów uzyskania przychodu, 480 mln – to 500+, a 12o mln zł – to Emerytura+. Wszystko razem daje kwotę 950 milionów złotych.

Natomiast zdaniem radnej Klaudii Strzeleckiej dzięki rządom Prawa i Sprawiedliwości budżet Poznania jest większy, bo dochody miasta wzrosły o 420 mln zł, razem z tymi prognozowanymi na 2019 rok.

Jednak z danych prezentowanych przez Barbarę Sajnaj, wynika, że wpływy do kasy samorządu zostaną obcięte aż o 175 mln zł. A ponieważ miasto nie jest w stanie w 2020 roku zredukować wydatków o całe 175 mln zł, więc cięcia wyniosą 134 mln zł. Ale konsekwencje tego poniesiemy w następnych latach.

Gdzie odczujemy zaciskanie pasa? Przede wszystkim zostaną zmniejszone wydatki administracyjne urzędu miasta i miejskich jednostek. To oznacza, że np. Miejski Konserwator Zabytków dostanie mniej pieniędzy na renowacje cennych budynków, a Wydział Zdrowia i Spraw Społecznych będzie musiał ograniczyć bądź zlikwidować programy dla seniorów czy dotacje do miejsc w żłobkach. Wydziały Kultury i Sportu będą miały do dyspozycji mniejsze kwoty, by wesprzeć lokalnych artystów i sportowców.

Zagrożone są też inwestycje, a szczególnym niepokojem napawają te, które są dofinansowane ze środków unijnych, bo miasta szczególnie teraz nie stać na zwracanie dotacji. Ale w przyszłorocznym budżecie te właśnie inwestycje będą traktowane priorytetowo, by zostały doprowadzone do końca. To niestety oznacza, że te inwestycje, których UE nie dofinansuje, nie będą miały szans nawet się rozpocząć. I w tym, niestety, ani 500+ ani Emerytura+ nie pomogą.

UMP, Radio Poznań, el

Strona głównaPoznańPoznań: Wiceprezydent twierdzi, że rząd pozbawia Poznań dochodów. PiS: "to majstersztyk manipulacji"