piątek, 29 marca, 2024

Poznań: Walczymy z koronawirusem – a zużyte rękawiczki fruwają po całym mieście

Wprowadzenie jednorazowych rękawiczek do sklepów z jednej strony chroni personel przed zakażeniem – ale z drugiej stanowi dodatkowe zagrożenie. Bo po użyciu klienci rzucają rękawiczki gdzie popadnie, a personel musi to posprzątać.

O sprawie napisała do nas pani Agata, która pracuje w jednym z dużych osiedlowych sklepów. Do obowiązków pracowników sklepu należy – po zamknięciu placówki – posprzątanie terenu wokół sklepu. Od czasu, gdy wprowadzono obowiązek noszenia rękawiczek, to istny horror. Przede wszystkim śmieci wokół sklepu jest znacznie więcej,a 90 procent to właśnie zużyte rękawiczki. Personel zaś ze środków ochrony osobistej dostał rękawiczki foliowe, takiej jak dostają klienci, oraz maseczki ochronne. I jedne, i drugie bardzo się przydają, ale podczas pracy w sklepie. Podczas sprzątania są raczej nieprzydatne. na przykład wczoraj pani Agata dostała w twarz zużytą rękawiczką dwa razy, gdy zawiał wiatr. Na to ani rękawiczki, ani maseczki nie pomogą.

Personel sklepu specjalnie wystawił przed sklepem duży kosz z kartką, że to na zużyte rękawiczki.
– Ale ludzie mają to gdzieś – mówi pani Agata. – Za duży wysiłek dla nich, żeby nacisnąć pedał i podnieść pokrywkę. Rzucają rękawiczki gdzie popadnie, a te foliowe są bardzo lekkie i wystarczy byle podmuch wiatru, żeby zaczęły latać w powietrzu. No i wczoraj mnie dwa razy trafiły. To wracałam do domu i myślałam, czy zachoruję, czy nie…

Pani Agata zwraca uwagę, że przecież na osiedlu, gdzie pracuje, i na sąsiednich też, jest sporo osób objętych kwarantanną. Ale już nie zawsze kwarantanna dotyczy ich rodzin, sąsiadów czy krewnych, z którymi zdążyli się zobaczyć po powrocie z zza granicy. Oni normalnie chodzą na zakupy – także do sklepu, w którym pracuje pani Agata. Nic dziwnego, że się boi.
– Przecież w mediach piszą, że ten wirus jest bardzo zaraźliwy – tłumaczy się. – Że to od jednej wizyty wystarczy. Jak tej pacjentki z Kalisza, która zmarła. Raz podobno widziała się z kuzynem i zachorowała, a on nawet kataru nie miał. To co dopiero ja, jak dostaję zużytymi rękawiczkami w twarz na okrągło? Kto wie, czy ktoś z tych, co je nosili, nie zachorował po kilku dniach?

Pani Agata oczywiście przestrzega środków bezpieczeństwa: starannie dezynfekuje ręce po sprzątaniu wokół sklepu, w ciągu dnia myje je kilkanaście razy. Ale jakie to ma znaczenie, jeśli podczas sprzątania przy każdym podmuchu wiatru latają jej nad głową zużyte rękawiczki?

– Piszą o nas, że my, sprzedawcy, jesteśmy bohaterami, bo jesteśmy odważni, przychodzimy do pracy w takim czasie, żeby ludzie nie głodowali – mówi pani Agata z goryczą. – Ale ja bym wolała, żeby mniej się zachwycali mną i moją pracą, a więcej myśleli o moim bezpieczeństwie i nie wyrzucali zużytych rękawiczek jak leci. nie potrzebowałabym nawet połowy mojej odwagi, gdyby kupujący przestrzegali chociaż połowy tych środków ostrożności co ja.

Warto wiedzieć, że jak dowodzą wyniki badań opublikowane w “New England Journal of Medicine”,  które podaje Onet.pl – koronawirus SARS-CoV-2 na plastiku przeżyje nawet trzy dni, na kartonie – przez dobę, a na miedzi, z której stopu są zrobione nasze monety – tylko cztery godziny.

Zużyte rękawiczki i maseczki wyrzucane na trawniki czy wokół sklepów stają się niestety coraz bardziej powszechnym elementem krajobrazu. Zwróciła na to uwagę w jednym ze swoich apeli w mediach społecznościowych Katarzyna Kierzek-Koperska, zastępczyni prezydenta. “Epidemia nie usprawiedliwia braku odpowiedzialności” – napisała.

Lilia Łada

Strona głównaPoznańPoznań: Walczymy z koronawirusem - a zużyte rękawiczki fruwają po całym mieście