Sprawdzanie zgód TCF
sobota, 20 kwietnia, 2024

Poznań: Pół miliona zł dla szpitala na walkę z koronawirusem. A pacjenci narzekają

– Wszyscy pacjenci, którzy trafiają do szpitala, są zbadani i jest z nimi przeprowadzony wywiad – zapewniał na konferencji prasowej Mariusz Stawiński, zastępca dyrektora Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. Józefa Strusia. Tymczasem pacjenci mówią o długim czekaniu, braku informacji i… odsyłaniu do domu na kwarantannę.

O takim traktowaniu w szpitalu zakaźnym poinformowało nas już kilkoro pacjentów, w tym grupa, która z objawami przypominającymi grypę lub silne przeziębienie wróciła z nart w północnych Włoszech. Wszystkim wizytę w szpitalu na oddziale zakaźnym zasugerował sanepid lub służby na lotnisku, po przeprowadzonym wywiadzie. Wszyscy po kilkugodzinnym czekaniu, bez wyjaśnień i badań, tylko po wywiadzie, zostali z powrotem odesłani do domu na kwarantannę.
– Przecież czekając tu bez sensu już byśmy mogli pół miasta zarazić – oburza się jeden z pacjentów, proszący o anonimowość.

Dyrektor Stawiński przyznaje, że nie każdy pacjent zostaje przyjęty na oddział, nawet jeśli sanepid uważa, że badanie jest potrzebne.
– Nie wszyscy zostają przyjęci, bo ich stan na to nie wskazuje – wyjaśnia. – To zawsze jest decyzja lekarza. Przecież nie możemy robić wszystkiego i zajmować się każdym.

Jędrzej Solarski, zastępca prezydenta Poznania, wyjaśnił z kolei, jak było z pierwszą pacjentką zarażoną koronawirusem, którą rzekomo odesłał szpital im. Strusia i która dlatego wylądowała w sali kilkuosobowej szpitala w Puszczykowie. Tak napisali w liście otwartym wysłanym mediom pracownicy szpitala.
– To nieprawda – zapewnił zastępca prezydenta. – Ta sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Był przeprowadzony wywiad ze szpitalem, ale z niego nie wynikało, ze jest zagrożenie, więc szpital rekomendował pozostawienie pacjentki w tej placówce, w której jest. To nie tak, że została odesłana.
– Lekarze przestrzegają wszelkiej staranności i wszelkich zasad, po to są wytyczne, po to są definicje, żeby się nimi kierować – dodał dyrektor Stawiński.

Ostatecznie pacjenci, którzy odczekali swoje w izbie przyjęć oddziału zakaźnego, mają, jak się okazało, tylko grypę. Ale pacjentka, której wywiad nie wskazywał na zagrożenie, której stan źle ocenili wysokiej klasy specjaliści – okazała się zarażona koronowirusem. Miejmy nadzieję, że szpital wyciągnie z tej sytuacji właściwe wnioski – zwłaszcza że dzięki dotacji miasta otrzyma pół miliona złotych na nowy sprzęt i zatrudnienie dodatkowego lekarza dyżurnego, dwóch pielęgniarek i salowej.

Radni miejscy uchwalili wczoraj przekazanie szpitalowi im. Strusia 500 tys. zł, o co zwrócił się prezydent w autopoprawce do budżetu. Szpital planuje przeznaczyć tę kwotę na zakup kardiomonitorów jezdnych (2 szt.), niezbędnych dla monitorowania czynności życiowych pacjentów, zakup respiratorów oraz brakujących dwóch łóżek przystosowanych do intensywnej opieki medycznej.

Miejski szpital pozostaje w stanie podwyższonej gotowości i już od trzech tygodni wprowadza procedury związane z przygotowaniem placówki na pacjentów z koronawirusem. Jego dyrektor wyznaczył 15 łóżek oddziału zakaźnego dla osób hospitalizowanych w związku z zakażeniem SARS-CoV-2. Uruchomiono dwa stanowiska ścisłej izolacji kontaktowej i oddechowej pacjentów, którzy wymagają prowadzenia wentylacji mechanicznej.

Wystąpiono też do wojewody o dodatkowe pieniądze na zakup 4 respiratorów, 2 łóżek intensywnej terapii, 2 kardiomonitorów, układów zamkniętych do odsysania, jednorazowych środków ochronnych (maski, kombinezony, osłony twarzy, osłony na buty); oraz o pieniądze na pokrycie dodatkowych kosztów ponoszonych przez szpital w związku z zapewnieniem podwyższonej gotowości.

Lilia Łada, UMP

Strona głównaPoznańPoznań: Pół miliona zł dla szpitala na walkę z koronawirusem. A pacjenci...