Czy kandydat na kierowcę przyszedł na egzamin z prawa jazdy wyposażony w rękawiczki czy też nie? Pytanie, wbrew pozorom jest bardzo istotne, bo młodego człowieka nie wpuszczono na egzamin. A on twierdzi, że rękawiczki miał.
Sprawą zainteresował się “Głos Wielkopolski”, gdy poinformował go o niej jeden z czytelników. Według wersji czytelnika jego syn poszedł zdawać egzamin w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Poznaniu wyposażony w maseczkę i rękawiczki, bo nakazują to obecne zasady bezpieczeństwa. Po wejściu zdezynfekował ręce i zaczął nakładać rękawiczki. Ale jedna z nich pękła. Młody człowiek w związku z tym, że nie miał wymaganego wyposażenia, nie został wpuszczony na egzamin i go nie odbył, mimo że za to zapłacił. Co więcej, dyrektor WORD poinformował go, że pieniądze zapłacone za egzamin już przepadły i nie ma możliwości ich odzyskania.
Czytelnik skontaktował się z sekretariatem ośrodka, gdzie mu potwierdzono wersję o przepadku pieniędzy, a dodatkowo jeszcze nakrzyczano na niego, że powinien być zorientowany, bo to wszystko jest napisane na stronie WORD i powinien sobie przeczytać.
Czytelnik ma jednakże wątpliwości, czy aby nie jest to kolejna próba wyciągnięcia pieniędzy od kandydatów na kierowców.
Jednak Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego, wypytany przez “Głos Wielkopolski”, przedstawił zupełnie inną wersję wydarzeń i twierdzi, że to ta wersja jest prawdziwa, a ma ją potwierdzać zapis monitoringu. Zgodnie z nią młody człowiek nie uszkodził żadnych rękawiczek, bo ich w ogóle nie miał. W związku z tym poinformowano go, że musi je mieć i że może je kupić w pobliskim Tesco. Miał na to jeszcze jakieś 20 minut czasu, więc bez problemu by zdążył przed egzaminem. Ale on tylko odwrócił się i wyszedł, nie pojawiając się w ogóle z powrotem w ośrodku.
Wicedyrektor Paweł Guzik podsumował zajście mówiąc, że rozumie stres, ale arogancji ani chamstwa w ośrodku nie będzie tolerował.
el
