Morsowanie, jak się okazuje, nie jest dla każdego. Przekonał się o tym w niedzielę pewnie młody poznaniak. Pomocy musieli mu udzielić ratownicy medyczni i strażnicy miejscy.
Już po powrocie z morsowania, na przystanku PST, 17-latkowi zrobiło się słabo.
– Strażnicy zauważyli zamieszanie na schodach jednego z przystanków – opowiada Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy straży miejskiej. – Obok chłopaka był jego kolega i dwoje przechodniów. Okazało się, że chłopakowi zrobiło się słabo i nie miał sił wstać.
Wezwana karetka była w drodze, powiadomiony został także ojciec 17-latka. Jednak do czasu ich czasu przyjazdu strażnicy okryli wyziębionego chłopaka kocem termicznym i posadzili w ciepłym radiowozie. To właśnie wtedy okazało się, że jest mu tak bardzo zimno, ponieważ wcześniej razem z kolegą morsowali.
Strażnicy miejscy przypominają przy okazji, że morsowanie może być niebezpieczne, jeśli ktoś nie przestrzega zasad bezpieczeństwa. Warto też, zanim się zacznie uprawiać ten ekstremalny sport, skonsultować się z lekarzem, bo nie każdy może zostać morsem.