Sprawdzanie zgód TCF
sobota, 20 kwietnia, 2024

Poznań: Miasto trawników koszonych do gołej ziemi

Jeszcze na dobre nie rozpoczęła się wiosna – a już na poznańskie trawniki wyjechały kosiarki. – Przecież trawa jeszcze nie zdążyła urosnąć! – oburzają się nasi Użytkownicy, przesyłając nam zdjęcia. – Co oni koszą?

Koszenie jest jednak niezaprzeczalnym faktem, o czym świadczą zdjęcia, które nadesłała nam pani Jadwiga z okolic mostu Królowej Jadwigi. Pani Jadwiga jest zapaloną ogrodniczką, ma działkę na Bielnikach i gdy zobaczyła, że ktoś kosi trawę przy moście pomyślała, że chyba wzrok ją myli. “Koszenie trawy o tej porze roku jest bez sensu, trawa jest jeszcze za niska, nie ma co kosić. To tylko niszczy trawnik, niszczy rośliny” – napisała do nas oburzona.

Pani Jadwiga zwraca uwagę, że mamy wiosnę wyjątkowo zimną – zwłaszcza noce – i suchą. wcześniej była sucha zima. Wszystko to sprawia, że rośliny rosną zdecydowanie wolniej. Także trawa. Koszenie jej teraz sprawi, że będzie krótsza. A krótsza zatrzyma mniej wilgoci, bo woda szybciej wyparuje, no i w związku z tym szybciej wyschnie, tworząc klepisko. “Trawnik skoszony na krótko, co wiem z wieloletniego doświadczenia, wymaga codziennego podlewania, by był zielony” – pisze pani Jadwiga. – “Kto będzie podlewał codziennie trawnik przy moście Królowej Jadwigi?”

Zapytaliśmy więc o to władze miasta, bowiem ten fragment terenów nadwarciańskich pozostaje w gestii Zarządu Zieleni Miejskiej. I czego się dowiedzieliśmy? Że “Zarząd Zieleni Miejskiej prowadzi pielęgnację trawników dostosowaną do panującej suszy” – jak odpisała Joanna Żabierek, rzeczniczka prezydenta Poznania.

Po obszernym wykładzie o rodzajach trawników i funkcjach, jakie pełnią w mieście, o co nie pytaliśmy, ZZM przeszedł do sedna: “Koszenie ma podstawowy wpływ na jakość trawnika. Dopuszczenie do kwitnienia traw powoduje ich gorsze krzewienie, a między kępami pojawiają się puste przestrzenie. Ponadto większość obiektów w centrum miasta jest wyposażona w systemy automatycznego nawadniania, dzięki czemu pomimo okresów suszy udaje się utrzymać trawniki w dobrej kondycji. W parkach nie wyposażonych w systemy nawadniające inspektorzy ZZM na bieżąco kontrolują warunki pogodowe i w razie długotrwałego braku opadów okresowo wstrzymują koszenie trawników.

Obok parków utrzymywanych w wysokim bądź umiarkowanym standardzie, ZZM administruje również terenami o charakterze krajobrazowym, w których trawa koszona jest ekstensywnie (jej wysokość dochodzi do 20 cm), tylko na pewnych fragmentach, bądź nie jest koszona wcale. Przykładem takich obiektów może być teren Glinianek na poznańskim Świerczewie, park Cytadela czy Park Szelągowski. Wytworzone w sposób naturalny runo parkowe jest zbiorowiskiem o wiele bogatszym i cenniejszym z przyrodniczego punktu widzenia niż sztucznie założone trawniki; warto więc nie ingerować w takie naturalne enklawy zieleni pozwalając roślinom przeprowadzić pełny cykl wegetacyjny”.

Informacja Zarządu Zieleni Miejskiej, choć obszerna, w żadnym stopniu nie odpowiada jednak na zadane pytania. “Dopuszczenie do kwitnienia traw powoduje, ich gorsze krzewienie, a między kępami pojawiają się puste przestrzenie” – ale mamy koniec kwietnia, a trawy zaczynają kwitnąć pod koniec maja. W dodatku w tym roku z powodu zimna ten czas może się opóźnić. Jaki więc sens ma koszenie w kwietniu?

Czytamy dalej: “inspektorzy ZZM na bieżąco kontrolują warunki pogodowe i w razie długotrwałego braku opadów okresowo wstrzymują koszenie trawników”. I znowu nic się nie zgadza. Bo jak najbardziej mamy do czynienia z długotrwałym brakiem opadów: zima była bezśnieżna, wiosną deszcz padał przez kilka dni, a teraz najbliższe opady synoptycy zapowiadają na 4 maja. W Polsce mamy też suszę hydrologiczną i rolniczą od ładnych kilku lat. A mimo to inspektorzy ZZM najwyraźniej tego nie zauważyli, bo koszenie trwa w najlepsze! Naprawdę trudno znaleźć sens i jakąkolwiek logikę w tych wypowiedziach, gdy się je skonfrontuje z rzeczywistością.

Walka o trawniki trwa od ładnych kilku lat. Apele radnych, społeczników, ekologów wykazujących absurd i szkodliwość golenia trawników do gołej ziemi nie dają żadnego skutku – mimo że negatywne efekty można zaobserwować gołym okiem choćby w parku Kasprowicza, gdzie przez kępy rachitycznej, wygolonej trawy, której kosiarki nie dały się rozrosnąć, wygląda goła ziemia. I wysycha.

W ubiegłym roku miasto obiecywało, że koszenia będzie mniej. Że trawa powinna być wyższa, bo trawnik wtedy tak nie wysycha. Że pomyśli o tworzeniu łąk kwietnych wszędzie, gdzie się da. Że musimy zadbać o środowisko, małą retencję i rośliny w zurbanizowanej przestrzeni, by był zielonym, przyjaznym miastem.

I w kwietniu tego roku na skwery i do parków wjechały kosiarki. Czy naprawdę musimy w Poznaniu w kwestii trawników schodzić do poziomu korespondencyjnych wyborów prezydenckich?

Lilia Łada

Strona głównaPoznańPoznań: Miasto trawników koszonych do gołej ziemi