Sprawdzanie zgód TCF
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Poznań: Lasy wolne od myśliwych!

To jeden z wielu okrzyków, jakie wznosili dziś uczestnicy protestu przeciwko specustawie popularnie zwanej “Lex Ardanowski”. – Po wprowadzeniu tej ustawy tylko myśliwi będą mieli wstęp do lasu – twierdzą uczestnicy demonstracji.

“Lex Ardanowski”, którą wczoraj przyjął senat,  zakłada bowiem karanie obywateli za wchodzenie do lasu, w którym odbywa się polowanie. W myśl ustawy ma to być przestępstwo zagrożone karą więzienia do 1 roku (do 3 lat w przypadku polowań sanitarnych). To problem nie tylko dla mieszkańców wsi – to także duże ograniczenie także dla mieszkańców miast, którzy mieszkają przy lesie.

– Prawo do polowania będzie ważniejsze niż prawo innych obywateli do wypoczynku, spacerów z psem, zbierania grzybów czy uprawiania sportu- wylicza Roman Lupiński, z grupy “Poznaniacy Przeciwko Myśliwym”.

Uczestnicy demonstracji zwracają uwagę, że choćby w podpoznańskim Czerwonaku polowania odbywają się co weekend. A to oznacza, że – zgodnie z ustawą – mieszkańcy nie będą mieli prawa wejścia do lasu praktycznie w każdą sobotę i niedzielę.

– A my chcemy, żeby las był dla wszystkich, a nie dla wąskiej elity społeczeństwa, czyli dla myśliwych – tłumaczy Roman Lupiński. – W dodatku oni teraz mogą zgodnie z prawem używać tłumików do celów łowieckich. – To zwiększa prawdopodobieństwo wypadków podczas polowania i pomylenia człowieka z dzikiem.

Jak mówili członkowie grupy podczas demonstracji, w ciągu roku dochodzi do kilkunastu wypadków śmiertelnych podczas polowań. Ile ofiar będzie teraz, gdy myśliwi zaczną polować z tłumikami? Ilu przybędzie kłusowników? W dodatku takie polowania będą ochraniane przez policję i wojsko. A przecież i bez polowań brakuje funkcjonariuszy do codziennej pracy. Co będzie teraz? Zabraknie ludzi do kontroli na drogach czy łapania zabójców i złodziei?

– Autorzy tej ustawy twierdzą, że ułatwi ona zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt, a konkretnie ASF, czyli afrykański pomór świń – wyjaśnia Roman Lupiński. – Ale to nieprawda. Projekt ma poważne braki i nadużycia. Nie wspiera rolnictwa, lecz załatwia przywileje dla myśliwych. Zabicie dzików nie uchroni przed ASF. Przed zarazą uchroni bioasekuracja, ale sami myśliwi jej nie przestrzegają i roznoszą tę zarazę na broni, ubraniu czy butach.

Uczestnicy demonstracji zwrócili też uwagę na fakt, że przecież nie da się zebrać wszystkich części zabitego zwierzęcia – zawsze zostanie drobina sierści czy krwi, którymi mogą się pożywić padlinożercy i roznieść dalej. A co z psami myśliwskimi? Dla niech wirus ASF nie jest groźny, ale mogą go równie dobrze przenieść jak człowiek.

“Jako strona społeczna nie zgadzamy się na eksterminację dzików, których populacja przez ostatni sezon zmasowanych polowań jest już bardzo nieliczna, a w niektórych miejscach bliska 0” – piszą w swojej odezwie. – “Specustawa jest próbą kamuflażu nieudolności ministra rolnictwa, który nie potrafił poradzić sobie z pierwszymi ogniskami ASF w Polsce – projekt pojawił się teraz, ponieważ ogniska ASF są w Wielkopolsce – zagłębiu hodowli świń. Ardanowski chce pokazać hodowcom, że ich minister „coś z tym robi”. Jednak ustawa nie spełni swego celu, czyli zwalczenia ASF. Zaogni jedynie społeczny konflikt wartości pomiędzy społeczeństwem, myśliwymi i rolnikami”.

Uczestnicy demonstracji domagają się zniesienia niebezpiecznej specustawy, pełnego dostępu do lasu, ochrony życia wszystkich zwierząt żyjących w lasach i na polach, skutecznej bioasekuracji stosowanej przez myśliwych i rolników, przywrócenia zniesionego w 2017 r. przez Jana Szyszkę okresu ochronnego dla dzików, wprowadzenia zakazu dokarmiania dzikich zwierząt, poddawania planów łowieckich procedurze oceny oddziaływania na środowisko, oraz wprowadzenia skutecznego tzw. “nadzoru biernego” – czyli wyszukiwania padłych dzików (również przez lokalnych mieszkańców, którzy z tego tytułu mogliby dodatkowo dostawać wynagrodzenie).

Lilia Łada

Strona głównaPoznańPoznań: Lasy wolne od myśliwych!