piątek, 29 marca, 2024

Make rogal not war. Dziennik z wyjazdu do Białegostoku

Przy okazji spotkania pomiędzy Lechem, a Jagiellonią, mieszkańcy z Białegostoku mogli skosztować poznańskich rogali. Chętnych było naprawdę wielu – oto dziennik z wyjazdu.
Niedziela, około godziny 12:00.

Przed chwilą przyjechaliśmy do Białegostoku, wypakowujemy się przed hotelem. W otwartym na oścież bagażniku widać kilkadziesiąt kartonów wypełnionych rogalami świętomarcińskimi. Dla miejscowych to znak, by zacząć gromadzić się przy rynku Kościuszki. A dla nas? Że chyba przyjdzie nam przekroić wypieki na pół, bo nie ma najmniejszych szans, że wystarczy ich dla wszystkich.

Z każdą kolejną minutą przed hotelem Cristal, w którym skądinąd zgrupowanie przedmeczowe ma drużyna Jagiellonii Białystok, tłum mieszkańców stolicy Podlasia gęstnieje coraz bardziej. Spodziewaliśmy się sporego zainteresowania, skoro na kilka dni przed naszym przyjazdem ogłoszenie naszej akcji “przykryło” w lokalnych mediach temat wszelkich marszów.

W międzyczasie rogale zamówił u nas jeszcze trener Ireneusz Mamrot i Paweł Primel. Ten ostatni pracował w Poznaniu kilka lat temu w sztabie Jacka Zielińskiego i dobrze wiedział, że takiej okazji nie można odpuścić.

Godzina 14:00.

Na miejscu stoi już klubowy autokar, dołączyli już do nas Maciej Makuszewski i jego żona, Oliwia, można startować. Rogale wcześnie rano wypieczone, polukrowane i obsypane orzechami w cukierni Piotra Koperskiego trafiły już do pierwszych białostoczan. O rany, to naprawdę działa! Błogostan na ich twarzach kojarzy się tylko z jednym. Z Poznaniem i 11-tym listopada. Bo my to już przecież świetnie znamy.

Rozdaliśmy 500 rogali świętomarcińskich, a w zasadzie to 1000, bo rzeczywiście pokroiliśmy je na połówki. Inaczej skończyłyby się w mgnieniu oka. Pyszne. Znakomite. Niepodrabialne. Byliście kiedyś w Poznaniu? Nie, ale przyjedziemy. Póki co czas na mecz.

Żeby tego było mało, w przerwie spotkania zachęcamy kibiców przy Słonecznej do konkursu “wkręcania rogali”. Uczestniczą w nim najmłodsi i z wdziękiem wbijają piłkę do bramki. W nagrodę odbierają oczywiście nasze tradycyjne wypieki, a na wiosnę z rodzicami odwiedzą stolicę Wielkopolski na zaproszenie Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej i hotelu Mercure.

Make rogal not war. To się musiało udać. Razem z kolegami z Jagiellonii udowodniliśmy, że można. Że można zrobić coś ponad podziałami. Że można promować swoje miasto na terenie “wyjazdowym” nawet w dniu meczowym. Że piłka nożna, w ogóle to znakomita platforma łączenia ludzi. Tylu dobrych i ciepłych słów na terenie sportowego rywala dawno nie usłyszeliśmy. A to wszystko na 100-lecie niepodległości.

PS. Teraz czekamy na rewanż Jagi u nas. Jeden z białostoczan w zamian za rogala świętomarcińskiego poczęstował nas lokalną specjalnością. Jak dobrze, że dziś jest wolne.

Autor / Foto: lechpoznan.pl

Strona głównaSportMake rogal not war. Dziennik z wyjazdu do Białegostoku