Sprawdzanie zgód TCF
piątek, 19 kwietnia, 2024

Kontrowersyjny szpital na Grunwaldzie

W ubiegłym tygodniu odbyło się kolejne spotkanie poświęcone budowie nowego skrzydła szpitala przy Przybyszewskiego. Przeciwko inwestycji w takim kształcie, jakiego chce Uniwersytet Medyczny, protestują społecznicy.

Przedmiotem kontrowersji jest zabudowa sześciu hektarów terenu przy ul. Grunwaldzkiej, przylegającego do szpitala klinicznego przy Przybyszewskiego. Teren należał do miasta, a w znajdujących się tam barakach mieściły się organizacje charytatywne, offowe teatry i stowarzyszenia społeczne.

W 2014 roku Uniwersytet Medyczny zwrócił się do miasta z propozycją kupna terenu. Uczelnia chciała tam rozbudować swój szpital, a w nowych budynkach miały się znaleźć oddziały transplantologii i okulistyki. Po długich i burzliwych dyskusjach, między innymi na Komisji Polityki Przestrzennej RMP, radni zgodzili się na sprzedaż, i to z bonifikatą: uczelnia zamiast nieco ponad 13 mln zł, bo na tyle wyceniono teren, zapłaci 131 tysięcy. Ale wybuduje też Szpitalny Oddział Ratunkowy, bo na Grunwaldzie takiego nie ma.

Co jednak spowodowało wątpliwości radnych? Na pewno nie chęć zbudowania oddziałów transplantologii i okulistyki, bo takich w Poznaniu brakuje. Uczelnia zgodziła się też na budowę SOR, choć nie bez oporów.

Problemem był natury czysto prawnej – radnym chodziło o takie sformułowanie uchwały, która pozwoliłaby miastu wycofać się z umowy albo żądać zapłaty pełnej wartości gruntu, gdyby uczelnia jednak z obowiązku budowy SOR się nie wywiązała. Obawy radnych nie były pozbawione podstaw: ze współpracy z uczelniami wyższymi, w tym Uniwersytetem Medycznym, miasto ma sporo niedobrych doświadczeń. Na przykład część miejskiego terenu przekazanego UM pod budowę Centrum Stomatologii – także z bonifikatą – uczelnia wydzierżawiła pod… stację benzynową. Jakoś wcześniej, przed otrzymaniem gruntu, władze UM nie wspomniały o tym pomyśle.

To radny Adam Pawlik przywołał w 2014 roku tę sprawę obawiając się, czy aby uczelnia znów nie obieca, czego sobie tylko miasto życzy – a później i tak zrobi to, co jej pasuje. Na przykład wybuduje stację benzynową. Co prawda w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego teren jest przeznaczony na cele oświatowe i zdrowotne, jednak gdyby była to stacja wyłącznie na potrzeby placówki? I gdyby tak się stało, to jakie możliwości miałoby miasto, by wyegzekwować na uczelni wykonanie swoich zobowiązań?

Ostatecznie w uchwale znalazł się zapis o przekazaniu gruntu z bonifikatą pod warunkiem wybudowania przez uczelnię Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, a radni ją ostatecznie uchwalili.

Wydawałoby się, że na tym koniec problemów: mieszkańcom Grunwaldu poprawi się jakość opieki medycznej, uczelnia dostanie więcej miejsca i możliwości rozwoju, a miasto – nowy szpital na miejscu walących się baraków.

Okazało się jednak, że nie jest tak ładnie, jak mogłoby się wydawać. Pierwsi na alarm zaczęli bić społecznicy z inicjatywy “Zielony Grunwald”. Według nich Uniwersytet Medyczny zamierza na Grunwaldzie wybudować nie nowy szpital, ale jakiś ogromny moloch, który zajmie większość terenu z tych sześciu hektarów przy Grunwaldzkiej. A to oznacza wycinkę rosnących tam drzew, nie mówiąc już o wzroście natężenia ruchu kołowego w okolicy i braku miejsc parkingowych, których już teraz jest tam za mało.

“Stary Grunwald mega szpitala nie udźwignie. Na Grunwaldzie potrzebujemy oddziału ratunkowego, a nie szpitala molocha” – piszą na swojej stronie. – “ potrzebuje też Centrum Opieki Senioralnej. To idealna lokalizacja. Zbudujmy SOR i Centrum Seniora na Grunwaldzie zachowując charakter dzielnicy, a dla mega szpitala znajdźmy odpowiednią lokalizację”.

Oliwy do ognia dolały działania inwestora, który we wrześniu tego roku rozpoczął na tym terenie wycinkę drzew. Wycięto 69 drzew i 25 m2 krzewów, zdaniem społeczników niezgodnie z prawem. Wprawdzie inwestor miał zezwolenie na wycinkę wydane przez prezydenta Poznania, ale powinien dostać dwie decyzje, bowiem prezydent w tym przypadku wykonywał także kompetencje Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Klub Przyrodników z tego powodu złożył w październiku wniosek o wszczęcie postępowania w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji prezydenta Poznania w tej sprawie.

Koncepcja zabudowy przedstawiona przez Uniwersytet Medyczny ma też innych przeciwników. Joanna Bielawska-Pałczyńska, Miejska Konserwator Zabytków, także jest zdania, że procent zabudowy działki jest dla niej nie do przyjęcia i nie zamierzaa wyrazić zgody na inwestycję o takim stopniu zagęszczenia. A jej opinia jest decydująca – Stary Grunwald jest dzielnicą objętą ochroną konserwatorską.

Na szczęście przedstawiona koncepcja – to tylko koncepcja, a nie gotowy projekt, więc można go jeszcze zmienić. Pomogą w tym konsultacje społeczne, które rozpoczną się w styczniu 2019 roku. Ich wynik zostanie wzięty pod uwagę przy ustalaniu gęstości zabudowy nowego szpitala i – jak mają nadzieję społecznicy – zapobiegnie postawieniu betonowego bunkra w samym środku zabytkowej zabudowy Starego Grunwaldu. Niestety, oznacza to także, że na nowy SOR Grunwald będzie musiał jeszcze poczekać.

Lilia Łada, fot. L. Łada

Strona głównaPoznańKontrowersyjny szpital na Grunwaldzie