Sprawdzanie zgód TCF
piątek, 26 kwietnia, 2024

Kierowcy narzekają na zielone torowisko w Poznaniu. Czy pomogą separatory?

Remont ulic Wierzbięcice i 28 Czerwca 1956 zakończył się kilka miesięcy temu – ale niezmiennie budzi gorące emocje i wywołuje burzliwe dyskusje. Ostatnio z powodu zielonego torowiska i… montażu separatorów.

Powiedzmy sobie szczerze: ani jeden, ani drugi remont z pewnością nie może być zaliczony do wzorcowych. Przeciwnicy ograniczenia ruchu samochodowego w mieście również byli niezadowoleni ze względu na zwężenie wprowadzone na Wierzbięcicach, a zwolennicy zrównoważonego rozwoju miasta od początku uważali, że projekt przebudowy powinien wyglądać inaczej, z większą ilością zieleni w gruncie, nie w betonowych donicach.

Zielone torowisko to największy problem?

Po remoncie na części ulicy Wierzbięcice znajduje się takie torowisko, zamontowano je również przy rynku Wildeckim, na odcinku od Krzyżowej do Kosińskiego.

I okazuje się, że zielone torowisko stanowi ogromny kłopot dla kierowców. Od ubiegłego roku, czyli odkąd otwarto ulicę 28 Czerwca 1956, samochody notorycznie najeżdżają na zieleń zamiast trzymać się swojego pasa ruchu. W efekcie zielone torowisko w wielu miejscach już wcale nie jest zielone, tylko przypomina klepisko rozryte przez duże stado wyjątkowo wkurzonych dzików. Dociekliwi bez trudu znajdą miejsca, gdzie nie tylko nie ma zieleni, ale nawet ziemi i można sobie dokładnie obejrzeć betonową konstrukcję, w której zieleń się znajdowała, dopóki nie wyjechała na kołach samochodów.

Poznańskie Inwestycje Miejskie walczą z problemem – na Wierzbięcicach przy torowisku zamontowały separatory w złudnej nadziei, że to powstrzyma kierowców przed rozjeżdżaniem zieleni. Złudnej – ponieważ separatory są tam już od jakiegoś czasu, i absolutnie nie przeszkadzają w ozdabianiu torowiska nowymi śladami samochodowych kół. To jednak nie zniechęciło spółki, która zamierza zamontować kolejne separatory na 28 Czerwca 1956. Prace miały się zacząć w nocy z 13 na 14 lutego, jednak 17 lutego, kiedy robiliśmy zdjęcia, żadnych prac jeszcze nie było widać.

Separatory w ogniu krytyki

Idea separatorów została zgodnie skrytykowana tak przez zwolenników uspokajania ruchu samochodowego w centrum, jak i zwolenników budowania szerszych ulic i dodatkowych miejsc parkingowych. Obie strony podkreślały przede wszystkim nieskuteczność rozwiązania: separatory na Wierzbięcicach są ledwo widoczne, wystają nad poziom jezdni 2-3 cm.
“Taki SUV nawet nie zauważy, że na to coś najechał” – napisał jeden z krytykujących rozwiązanie podczas dyskusji na profilu Rady Osiedla Wilda na Facebooku. “Wystarczy, żeby napadało kilka centymetrów śniegu i już ta “ochrona” będzie kompletnie niewidoczna. Nie mówię już o wiosennym czy jesiennym błocie. Bo to dosłownie pieniądze wyrzucone w błoto” – dodał kolejny.

Jeden z rozmówców stwierdził, że zamiast trawnika powinna być tu szersza jezdnia, wtedy kierowcom byłoby łatwiej manewrować na zakręcie. Kolejny uznał, że powinno być tu normalne torowisko, a na nim dopuszczony ruch samochodów, bo teraz auto nie ma możliwości wyprzedzenia na przykład roweru. Następny zarzucił Radzie Osiedla Wilda, która popierała i zielone torowisko, i zwężenie ulic, by tu uspokoić ruch, wyznawanie “lewackich i sojowych teorii”.

Jeden z kierowców napisał, że zielone torowisko jest słabo widoczne zza zakrętu, zwłaszcza że tam jest jeszcze górka, więc kierowcy, zwłaszcza nocą, wjeżdżają na torowisko, bo go nie widzą. Zielone torowiska jego zdaniem powinny się znajdować tylko na prostych odcinkach ulic. Ale ta teza nie do końca się sprawdza – zielone torowisko na Wierzbięcicach jest na prostym odcinku ulicy, nie ma tam ani górki, ani zakrętu, jest doskonale widoczne – a też śladów kół samochodów tam nie brakuje. Chyba więc jednak problem nie leży w zakręcie.

Zielone torowisko jak… przystanek wiedeński?

Spacer wzdłuż obu ulic oraz obserwacja radosnej, spontanicznej twórczości kierowców jeżdżących przez Wildę nie pozostawia wątpliwości co do powodów rozjeżdżania zielonych torowisk. Owszem, zakręt przy rynku Wildeckim mógłby być przyjaźniej wyprofilowany, a pas szerszy. Ale znacznie większym problemem są kierowcy, którzy najwyraźniej uważają, że po każdym torowisku mają takie samo prawo jechać jak tramwaj. Wyprzedzanie czy skręt w którąś z bocznych uliczek często kończy się przynajmniej “zahaczeniem” o torowisko, bo kierowca nie wyrobił na zakręcie. Ale nie wyrobił nie dlatego, że torowiska nie widać, ale przede wszystkim dlatego, że najczęściej po prostu jechał za szybko i na pamięć, ignorując fakt zmiany organizacji ruchu w tym rejonie.

Podobny problem – mentalności kierowców, nie remontu – dało się zauważyć ponad rok temu po oddaniu do użytku przystanków wiedeńskich na ulicy Dąbrowskiego, gdy notorycznie dochodziło tam do spadania samochodów z wyniesionej nawierzchni. Tam również padały argumenty, że źle oznakowane, źle zbudowane i jeszcze przed zakrętem. Policjanci ustawili tam specjalne posterunki, a MPK przygotowało specjalne komunikaty ostrzegawcze. Oczywiście pojawiły się też separatory.

Po kilku miesiącach problem znikł. I raczej nie dlatego, że separatory podziałały. Dużo bardziej skuteczne okazały się mandaty policji, uszkodzenia samochodów – no i nauczenie się, że na Dąbrowskiego zmienili organizację ruchu. Wszystko wskazuje na to, że zielone torowiska na Wildzie muszą przejść tę samą drogę. A raczej kierowcy, którzy tamtędy jeżdżą.

Strona głównaPoznańKierowcy narzekają na zielone torowisko w Poznaniu. Czy pomogą separatory?