środa, 17 kwietnia, 2024

Dwie twarze Lecha: niezła i beznadziejna

Lech Poznań zremisował na własnym stadionie z Jagiellonią Białystok po bramce Pawła Tomczyka z rzutu karnego. Gola dla gości strzelił Patryk Klimala po błędzie Pedro Tiby i Roberta Gumnego.

Lech przystępował do piątkowego meczu z Jagiellonią Białystok po dwóch porażkach z rzędu. Kolejno z Cracovią na własnym stadionie oraz z Lechią Gdańsk na wyjeździe. Nastroje wśród kibiców poznańskiej drużyny zmieniły się drastycznie w porównaniu z początkiem sezonu, kiedy widać było próby ciekawej i ładnej gry oraz wysokie zaangażowanie podopiecznych Dariusza Żurawia. Z meczu na meczu “Kolejorz” grał jednak słabiej i w tabeli PKO Ekstraklasy przesunął się w stronę granicy między górną, a dolną ósemką. Jeśli lechici chcą nawiązać walkę o pierwsze trzy miejsca, muszą punktować, o czym zresztą na konferencji prasowej mówił opiekun gospodarzy. Goście z kolei są w niezłej formie, bo od pięciu spotkań nie przegrali, zaś trzy razy zwyciężali i notowali dwa remisy. Piłkarze z Białegostoku przed meczem zajmowali dobrą, czwartą lokatę, ze stratą dwóch punktów do liderującej Pogoni Szczecin. Poznaniacy tracili natomiast do pierwszego miejsca aż sześć punktów.

Wyjściową jedenastką na pewno zaskoczył wielu trener Żuraw, bo od pierwszej minuty na ławce zobaczyliśmy między innymi Darko Jevticia czy Christiana Gytkjaera. W pierwszym składzie znalazło się za to miejsce dla Pawła Tomczyka, Joao Amarala czy debiutanta, młodego, 17-letniego skrzydłowego, Jakuba Kamińskiego. Na ile było to spowodowane tym, że “Kolejorz” we wtorek rozegra mecz w ramach Pucharu Polski w Głogowie, a ile formą poszczególnych piłkarzy – wie opiekun Lecha, ale tak drastyczne zmiany w porównaniu do poprzednich spotkań należy odnotować i zapisać. Warty zauważenia był również fakt, że na placu gry od pierwszych minut znalazło się aż pięciu wychowanków poznańskiej drużyny, natomiast na ławce rezerwowych była ich kolejna piątka. Zapowiadał się ciekawy mecz, choćby ze względu na nieco zmieniony pierwszy skład Lecha .

Plan na grę “Kolejorza” w Poznaniu się nie zmienił. Zespół Żurawia chce grać szybko, ofensywnie, by zdominować rywala i nie pozwolić mu na rozgrywanie piłki. Jagiellonia z kolei od pierwszych minut próbowała rozgrywać od swojego bramkarza, Damiana Węglarza, więc lechici straszyli wysokim pressingiem, który w niektórych momentach skutkował dobrym odbiorem piłki i szansą na zaskoczenie rywala. W grze gości widać było ćwiczone schematy wyprowadzania szybkich kontrataków i próbę podań w takich sytuacjach na jeden kontakt, co wyglądało bardzo efektownie. Przez kilka pierwszych chwil lechici momentami oddawali inicjatywę gościom, by podeszli wyżej i również próbowali gry kombinacyjnej, a wtedy poznaniacy w momencie przejęcia piłki mieli szansę na wypuszczenie do przodu bardzo szybkiego Pawła Tomczyka. Taka sytuacja nadarzyła się jedna, ale bezpośrednie podanie Karlo Muhara w jego stronę zablokowali wracający obrońcy Jagiellonii. W piętnastej minucie gry piłkarze Lecha mocno nacisnęli na swoich rywali, którzy nie mogli nawet na chwilę oddalić zagrożenia, bo wszystkie drugie piłki zbierał Pedro Tiba. Brakowało jednak najważniejszego w “Kolejorzu”, czyli wykończenia. Lechitów za te początkowe fragmenty warto byłoby pochwalić, jednak ponownie – znowu głupi błąd i strata w środku pola, szybkie podanie do Klimali i Jagiellonia mogła cieszyć się z objęcia prowadzenia. Stały scenariusz.

Po utracie gola lechici na chwilę cofnęli się na własną połowę i “Jaga” mogła podwyższyć wynik, ale po strzale głową Klimali dobrze na posterunku spisał się Mickey van der Hart i wybił ją na rzut rożny. Po krótkim szoku to znów poznaniacy zaczęli w meczu przeważać i stwarzać sobie więcej okazji do zdobycia gola. Warto pochwalić robiącego sporo szumu z lewej strony Puchacza czy Kamińskiego, a także z prawej strony Kamila Jóźwiaka. Po jednej takiej akcji tego ostatniego, “Kolejorz” miał stały fragment gry po faulu na Jóźwiaku ze skraju pola karnego. Co prawda, dośrodkowanie było niecelne, ale w zamieszaniu piłkę ręką dotknął Martin Kostal i po wideo weryfikacji sędzia Musiał podyktował rzut karny, który na bramkę wyrównującą zamienił Paweł Tomczyk. Wynik do końca pierwszej połowy nie uległ już zmianie.

W drugiej połowie gra nieco się wyrównała i uspokoiła. Więcej oglądaliśmy gry w środku pola, aniżeli pod którąś z bramek. Jagiellonia spokojnie rozgrywała piłkę na swojej połowie, wolną przechodząc z nią na drugą stronę, zaś “Kolejorz” nie kwapił się z szybkim wychodzeniem z kontrataku po ewentualnym przejęciu piłki. Często też lechitom brakowało spokoju, bo długie piłki na Tomczyka nie przynosiły większego efektu. Dużo też w podaniach gospodarzy od pierwszych minut drugiej połowy było niedokładności.

Jagiellonia Białystok z minuty na minutę nabierała większego rozpędu, bo przynajmniej w jakimś stopniu zagrażała bramce strzeżonej przez Mickeya van der Harta, zaś lechici całkowicie stanęli i nie mieli żadnego pomysłu jak rozgrywać swoje akcje. Nie było szybkiego wyprowadzania od bramkarza i próba zaskoczenia rywali, nie było też akcji na jeden kontakt. Było za to sporo strat i prób kiepskiego dryblingu na skrzydłach w wykonaniu Puchacza czy Jóźwiaka. Trener Żuraw w drugiej części gry dokonał pewnych korekt. W ten sposób najpierw na boisku zameldował się Darko Jevtic, a później w wyniku kontuzji Thomasa Rogne – Tomasz Dejewski. Kilkanaście minut później z powodu kontuzji również musiał zejść Karlo Muhar, a w jego miejsce zameldował się Mateusz Skrzypczak.

Lech pokazał w tym meczu dwie twarze. Całkiem niezłą w pierwszej połowie oraz beznadziejną w drugiej. “Kolejorz” przez ostatnie czterdzieści minut nie stworzył sobie żadnej okazji do zdobycia gola. Wynik nie uległ zmianie. Jagiellonia była w piątkowy, mroźny wieczór do pokonania, niestety sytuacja w Poznaniu się nie zmienia. Lechici nie potrafili wygrać kolejnego spotkania na własnym stadionie.

Składy:

Lech: Van der Hart – Gumny, Satka, Rogne, Puchacz – Tiba, Muhar – Jóźwiak, Amaral, Kamiński – Tomczyk

Jagiellonia: Węglarz – Wójcicki, Runje, Arsenic, Guilherme – Romanczuk, Pospisil – Bida, Imaz, Kostal – Klimala

Strona głównaSportDwie twarze Lecha: niezła i beznadziejna