5,396 mld dochodu – i 5,920 mld wydatków. Budżet Poznania w przyszłym roku będzie miał 524 mln zł deficytu, który ma pokryć kredyt. Spadną wydatki na inwestycje, ale za to wzrosną te na pensje dla nauczycieli i urzędników, a także tzw. “janosikowe”.
Projekt budżetu przedstawił prezydent Jacek Jaśkowiak wraz ze skarbnikiem Piotrem Husejko. Wyjaśnili, że deficyt zostanie pokryty z kredytów – łącznie zobowiązania miasta na pokrycie deficytu i spłatę rat wcześniejszych kredytów mają wynieść 724 miliony złotych. Ogółem zadłużenie miasta na koniec 2024 roku ma wynieść 2,770 mld zł.
Przyszły rok będzie też rokiem spadków wydatków na inwestycje – wyniosą one niespełna miliard i to mniej niż w tym roku. Największe poznańskie remonty mają się zakończyć jeszcze w tym roku, co oznacza, że z dużych inwestycji na rok przyszły zostaną Kładka Berdychowska (ponad 100 mln zł), pływalnia przy Taborowej (24 mln zł) i modernizacja obiektów Warty Poznań (24 mln zł). Na dokończenie tych remontów w centrum Poznania, których nie uda się zakończyć w tym roku, przewidziano 54 mln zł.
Wydatki na inwestycje spadną – ale wzrosną te na pensje. Od 1 stycznia ma wejść w życie podwyżka dla nauczycieli, co oznacza, że miasto wyda więcej na ich pensje, tak samo jak na wynagrodzenia dla urzędników. Więcej też Poznań zapłaci “janosikowego” do budżetu państwa – aż o 39 mln zł. Wpływy ze strefy parkowania w przyszłym roku magistrat szacuje na 36 milionów złotych – i te pieniądze będą przeznaczone na rozwój komunikacji miejskiej.
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak podkreślił też, że przy konstrukcji budżetu ogromne znacznie miała inflacja, która spada, ale wciąż jest wysoka, a także wysokie stopy procentowe oraz zmiany w prawie podatkowym, które powodują, że rocznie budżet Poznań notuje wpływy mniejsze o około 600 mln zł.
Pierwsze czytanie projektu budżetu odbędzie się podczas sesji Rady Miasta Poznania 21 listopada. Radni cały czas mogą zgłaszać poprawki do budżetu. Ostateczne głosowanie odbędzie się podczas sesji budżetowej pod koniec grudnia.
