Sprawdzanie zgód TCF
sobota, 27 kwietnia, 2024

“Zabójstwo z urzędu” – spotkanie autorskie

O mężczyznach swojego życia, tych w mundurach i bez, tajemnicach urzędu miasta i miłości do Poznania – o tym wszystkim mówiła podczas swojego spotkania autorskiego Lilia Łada, autorka głośnej powieści kryminalnej “Śmierć z urzędu”. Ożywioną, pełną śmiechu i burzliwą dyskusję prowadziła Anna Jasińska, dziennikarka radia Emaus.

Spotkanie odbyło się w Barze Kawowym Brisman na Jeżycach – i miejsce nie było wybrane przypadkowo. Główny bohater książki, podkomisarz Dariusz Młotkowski, jest wielkim wielbicielem dobrej kawy, a takiej z pewnością w Brismanie nie brakuje. Nie da się też ukryć, że uczestniczki spotkania – a tych nie brakowało, sala ledwie pomieściła przybyłych – właśnie o przystojnego podkomisarza pytały najczęściej. Głównie interesowało je to, czy jest wzorowany na jakimś konkretnym poznańskim policjancie. Lilia Łada, pracując w wielu poznańskich mediach, przez jakiś czas zajmowała się działką policyjną i w tym czasie udało jej się poznać wielu przedstawicieli poznańskiej policji.

Niestety, autorka rozwiała nadzieje wielbicielek podkomisarza.
– Mój bohater jest, można powiedzieć, taką kompilacją cech kilku policjantów, których znam – powiedziała. – Niestety, nie udało mi się spotkać ich wszystkich razem w jednym mężczyźnie, doszłam więc do wniosku, że skoro takiego faceta nie ma, muszę go sobie napisać…

Kluczowy w tej sprawie jest fakt, że autorka początkowo wcale nie miała zamiaru napisać kryminału, tylko… romans. Jak wiadomo, bohaterowie romansów z zasady są przystojni. Ale jej nie wyszło.
– Po pierwszych trzydziestu stronach opisywania stanów emocjonalnych bohaterów dałam za wygraną, bo takie mi się to wydawało bez sensu – śmieje się pisarka. – Zdecydowanie nie mam tego daru! A potem, w czasie gdy pracowałam w urzędzie, w biurze prasowym prezydenta, w którymś momencie pojawił mi się przed oczami niezwykle sugestywny obraz martwego mężczyzny leżącego w kałuży krwi dokładnie na środku biura prasowego! No, pomyślałam sobie, to by dopiero było, gdyby coś takiego zdarzyło się naprawdę w urzędzie. I tak to się zaczęło…

Oczywiście spotkanie nie mogło obejść się bez pytania, czy bohaterowie książki to postaci wzorowane na konkretnych żywych ludziach.
– Wiem, że wszyscy cię o to pytają, ale skoro osadziłaś akcję książki w realiach współczesnego Poznania, to trudno uniknąć rozważań, kto jest kim w twojej książce – przypierała autorkę do muru Anna Jasińska.

– Wszyscy mnie o to pytają, a ja za każdym razem odpowiadam, że to fikcja literacka – odpierała ataki Lilia Łada. – Chociaż oczywiście moi bohaterowie mają cechy konkretnych ludzi. Nie mogą nie mieć! Są dobrzy, źli, głupi, zadufani w sobie, stosują mobbing… Całkiem jak żywi ludzie.

Mobbing był kolejnym tematem gorąco dyskutowanym podczas spotkania.
– Opisałam to zjawisko, bo zdarza się ono znacznie częściej niż sobie z tego zdajemy sprawę – wyjaśniała pisarka. – A dopóki nie zdamy sobie z tego sprawy, skuteczna walka z mobbingiem nie będzie możliwa. Trzeba o nim mówić, pisać, bo tego jest zdecydowanie za dużo! Gdybym zapytała kogokolwiek z państwa, założę się, że wszyscy znacie kogoś, kto doświadczył mobbingu albo nawet sami przez to przeszliście. I to właśnie ta skala jest przerażająca. Nie można na to pozwalać i trzeba to nagłaśniać.

Zdaniem pisarki mobbing to efekt niekompetencji.
– Jeśli ktoś zajmuje kierownicze stanowisko, bo jest kuzynem prezesa, należy do odpowiedniej partii politycznej, a nie dlatego, że się na tym zna, to zastraszanie i upadlanie ludzi często staje się dla niego narzędziem zarządzania zespołem – wyjaśniała swój punkt widzenia. – Profesjonalista wie, jakich metod użyć, żeby ludzie pracowali dobrze, a ich działania przynosiły pożądane efekty. Nie musi ich zastraszać. Dyletant zatrudniony po znajomości tego nie wie, zdaje sobie natomiast sprawę, że przynajmniej część jego pracowników zna się na tym lepiej niż on. Są więc od niego lepsi. A skoro tak, to może zechcą sięgnąć po jego stanowisko? No to trzeba im pokazać, gdzie ich miejsce i co naprawdę znaczą. Tak zaczyna się mobbing.

Nie obyło się też bez dyskusji o Poznaniu i poznaniakach, bo miasto i jego mieszkańcy również odgrywają w tej powieści bardzo ważną rolę.
– Nie jestem rodowitą poznanianką, tylko elementem napływowym, a jak wiadomo, neofici są najgorsi – śmiała się pisarka. – Ale z drugiej strony to pozwala mi zupełnie inaczej patrzeć na to miasto: i jako obca, turystka, i jako mieszkanka od ponad 30 lat. I muszę powiedzieć, że poznaniacy często w ogóle nie doceniają swojego miasta i tego, co w nim mają. Ale wcale nie dlatego, że są marudni, wymagający, wiecznie niezadowoleni ze wszystkiego i myślą tylko o pieniądzach. Takie opinie o mieszkańcach stolicy Wielkopolski można usłyszeć w innych regionach kraju. Moim zdaniem to nieprawda. Poznaniacy mają po prostu wyższe standardy i oczekiwania! Ale też często efektem takiego myślenia jest to, że nie doceniają tego, co mają. Kto przechodząc codziennie przez Stary Browar przystaje, żeby pozachwycać się tą architekturą? Kto wzdycha w podziwie nad urodą Malty, gdy jest tam na spacerze? Czy kogoś nieustannie napawa dumą fakt, że mamy Międzynarodowe Targi Poznańskie prosperujące od tylu lat mimo zmian w gospodarce i polityce? Nie! Traktujemy to jako coś oczywistego. To, co w innych miastach jest wielkim osiągnięciem, u nas jest normalne. Osiągnęliśmy ten poziom i chcemy więcej. Ale czasem warto się zatrzymać i docenić to, co już mamy. Mnie jest łatwiej, bo jak powiedziałam, nadal jest we mnie sporo z turystki i ja tym Poznaniem zachwycam się nieustannie. Mam nadzieję, że w książce to widać…

Z Lilią Ładą można się spotkać podczas festiwalu Granda, na którym będzie promowała swoją książkę. Wywiad z autorką przeczytacie tutaj.

 

A wszystkim czytelnikom przypominamy, że ciągle trwa konkurs, w którym można wygrać książkę “Zabójstwo z urzędu”.

Autorem zdjęć jest Sławek Wąchała.

Strona głównaKultura"Zabójstwo z urzędu" - spotkanie autorskie