Poznaniacy, którzy osobiście wybrali się na uroczystości z okazji 104. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego, mieli spory problem, żeby tam dotrzeć. Wprowadzona zmiana organizacji ruchu zupełnie nie brała pod uwagę pieszych.
W przypadku kierowców wszystko było jasne: ul. Królowej Jadwigi w kierunku ul. Górna Wilda była zwężona do jednego pasa ruchu na odcinku od ul. Wierzbięcice do ul. Górna Wilda przez cały dzień, a ulica Wierzbięcice zamknięta od ul. Matyi do ul. Wujka na czas samych obchodów. Kierowcy mieli wyznaczone objazdy, tak samo jak komunikacja publiczna – tramwaje również nie kursowały Wierzbięcicami.
Objazdy dla kierowców i dla tramwajów zostały precyzyjnie przygotowane i opisane w informacjach prasowych, choć dla porządku trzeba wspomnieć, że i tak zaskoczonych zmianami w ruchu było jak zawsze sporo.
W najgorszej sytuacji jednak byli piesi. Najwięcej osób oczywiście docierało od strony ul. Matyi, bo tam wysiedli z tramwajów, lub od strony Al. Niepodległości czy ul. Niezłomnych. I oni też byli w najgorszej sytuacji, ponieważ w żaden sposób, nie łamiąc prawa, nie mogli się dostać na teren obchodów. Wyjście na teren przed pomnikiem przejściem podziemnym było zamknięte ze względu na organizację uroczystości. Wyjść można było na ulicę Wierzbięcice, ale drogę w stronę pomnika zagradzała barierka placu budowy, która tam trwa. W zdecydowanie lepszej sytuacji byli ci, którzy szli od strony Wildy, bo oni musieli tylko przejść przez park. Przypomnijmy, że na wszystkich pobliskich ulicach pasów przez jezdnię, które umożliwiłyby obejście tego odcinka – nie ma.
A wystarczyło poinformować gości uroczystości o zamkniętym przejściu podziemnym i uprzedzić, że powinni wysiąść na przystanku Półwiejska i dojść na piechotę. Tylko że nikt tego nie zrobił i w efekcie piesi dreptali skrajem ruchliwego skrzyżowania, na którym sterowali ruchem policjanci. Chyba niezupełnie tak to powinno wyglądać?
