Niedziela miała być dniem wolnym od protestów. Jednak sporo chętnych przyszło zapalić znicze na placu Wolności i przed siedzibą PiS na Młyńskiej. W ramach Strajku Kobiet.
Od godziny 17.00 na placu Wolności trwało ustawianie ośmiu gwiazd ze zniczy, które przynieśli poznaniacy. Chodziło nie tylko o wyrażenie protestu, ale też pomoc handlującym kwiatami i zniczami, którzy w czas najlepszego zarobku, czyli 1 listopada, zostali go pozbawieni. Kupno zniczy i kwiatów było więc aktem wsparcia dla handlowców i ogrodników, a zapalenie ich na placu Wolności – aktem wsparcia dla Strajku Kobiet. Wzięło w nim udział kilkaset osób.
Spora część z nich o 18.00 powędrowała na Młyńską, gdzie mogli zapalić znicz i ustawić kwiaty przed biurem Prawa i Sprawiedliwości. Trzeba przyznać, że ekspozycja z dnia na dzień jest tam większa i powoli znicze przestają się mieścić przed wejściem. Gdyby była otwarta znajdująca się tam kawiarnia, z pewnością klienci mieliby problem z wejściem. Ale jest zamknięta zgodnie z decyzją rządu, więc stojące tam znicze nikomu nie przeszkadzają.
Dzisiejsza akcja nosiła tytuł “Zapal znicz przed siedzibą sadystów!”, a organizował ją lewicowiec i społecznik Marcin Staniewski. Sadystów – bo nie można nazwać inaczej rządu, który który uważa, że kobiety nie mają prawa wyboru, macierzyństwo powinno być cierpieniem i można im ot tak odebrać prawa człowieka. To są rzeczy, które w ogóle nie podlegają negocjacji.
– Państwo, które nie chroni swojego obywatela, obywatelki, podejmuje decyzje ad hoc, z dnia na dzień, daje nam do zrozumienia jedno: że brak zaufania, który wytworzył się wobec rządu, musi doprowadzić do jego upadku. Oczekujemy również od rządu, że w najbliższym czasie podejmie stosowną decyzję o odejściu.
Staniewski zapowiedział też, że poznaniacy będą przychodzić i zapalać znicze do skutku. Aż rząd odejdzie.
– Chcemy mieć rząd, do którego można mieć zaufanie – podsumował. – Zwłaszcza teraz, gdy trzeba przeprowadzić naród przez pandemię.
el
