Byli pracownicy Kliniki Chirurgii Ogólnej i Naczyń przy ul. Długiej złożyli doniesienie do prokuratury o niezgodnych z prawem praktykach w leczeniu pacjentów w klinice. Ale prokuratura nawet nie wszczęła śledztwa.
Sprawą zajął się “Głos Wielkopolski”, który dotarł do lekarzy będących świadkami nielegalnych eksperymentów. Pacjenci, bez ich wiedzy i zgody, dostawali niezarejestrowany, a więc nielegalny w Polsce lek. Efektem podawania niesprawdzonego preparatu były poważne powikłania, a nawet zgony. Lekarze próbowali zgłaszać sprawę swoim przełożonym, ale ci kazali im się nie wtrącać, a najgłośniej protestujących – pozwalniali z pracy.
Ale prokuratura nie zajęła się tym tematem: ani nie wszczęła śledztwa, ani nawet nikogo nie przesłuchała. Poprzestała na postępowaniu sprawdzającym, dzięki któremu ustaliła, że w szpitalu przy Długiej nie działo się nic nielegalnego, a leczenie pacjentów odbywało się zgodnie z obowiązującymi procedurami. Zdaniem prokuratorów całe zamieszanie jest wywołane przez osobistą niechęć między lekarzem zwolnionym z pracy w klinice – a szefem Kliniki Chirurgii Ogólnej i Naczyń, również już w szpitalu nie pracującym. Lekarz oskarżył swojego byłego szefa nie tylko o nielegalne praktyki, ale też o mobbing w miejscu pracy.
Jednak zwolniony lekarz podał sporo zastanawiających szczegółów: na przykład nazwiska pacjentów, którzy mieli poważne powikłania z powodu stosowania niedozwolonego leku. Dokładnie też opisał objawy i to, co je wywołało, a także podał nazwiska lekarzy, których warto byłoby przesłuchać.
Ale dla prokuratury te argumenty nie okazały się wystarczające i w czerwcu 2018 roku odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie narażenia pacjentów kliniki na utratę życia i zdrowia.
Warto dodać, że to nie pierwszy problem z mobbingiem w tym szpitalu. Już w 2015 roku studenci odbywający praktyki w Klinice Chirurgii Ogólnej i Naczyń napisali list do władz Uniwersytetu Medycznego o mobbingu i nieetycznym zachowaniu ówczesnego szefa kliniki.
Głos Wielkopolski, el
