Historia jest niewiarygodna – ale prawdziwa. Część Górnego Łazarza nie ma wody, bo… na uszkodzonej studzience parkuje samochód. I nie można go usunąć.
Mieszkańcy ulicy Wyspiańskiego i okolic, gdy tylko okazało się, że w ich domach nie ma wody, natychmiast powiadomili Aquanet. W taki upał brak wody to poważny problem dla mieszkańców. Pracownicy Aquanetu zbadali sprawę i okazało się, że by usunąć awarię, muszą dostać się do jednej ze studzienek w dzielnicy. Ale nie mogą tego zrobić, bo… nad studzienką stoi zaparkowany samochód.
W sprawę włączyła się Rada Osiedla Łazarz, która próbowała pomóc zrozpaczonym mieszkańcom. I okazało się, że przesunięcie samochodu, by dostać się do studzienki, wcale nie jest takie proste. Aquanet nie może tego zrobić, bo nie ma do tego prawa. Policja może – ale najpierw musi znaleźć właściciela, bo auto jest zaparkowane prawidłowo. A to nie jest łatwe, bo – jak się okazało w trakcie wyjaśniania sytuacji – auto jest w leasingu…
Poszukiwania właściciela trwały, mieszkańcy nadal nie mieli wody, ale z trudnej sytuacji udało się wyjść dzięki kreatywności pracowników Aquanetu. Udało im się naprawić przyłącze od drugiej strony, nie korzystając z zastawionej studzienki. Woda na Łazarzu będzie, choć dopiero za kilka godzin.
I niby wszystko w porządku: mieszkańcy będą mieli wodę, Aquanet wykazał się kreatywnością, w dodatku dzięki szybkiej naprawie uniknął konieczności podstawienia beczkowozu na Wyspiańskiego. Tylko czy to na pewno jest normalne, że gdy samochód stoi nad studzienką, która akurat jest niezbędna do naprawy, nikt nic z tym nie może zrobić?
“Zamiast przesunąć go kilka metrów lawetą, od kilku godzin trwają poszukiwania właściciela” – komentują zgryźliwie, ale słusznie radni z Łazarza. – “Czy takie podejście oznacza, że jeśli właściciel auta nie znajdzie się np. przez dwa tygodnie (bo pojechał na wakacje), to dwa tygodnie będziemy bez wody?”
Rada Osiedla Święty Łazarz, el
