Przeszli przez centrum miasta w czerni, z czarnymi flagami, a na placu Mickiewicza położyli się w tej pozycji, w jakiej umierał George Floyd. Żeby wyrazić sprzeciw przeciwko nienawiści, rasizmowi i przemocy władzy.
George Floyd to czarnoskóry Amerykanin, uduszony 25 maja w Minneapolis przez policjanta. Młodzi poznaniacy, kilkaset osób, w maseczkach i przestrzegając dystansu społecznego, uczciło dziś pamięć tego człowieka czarnym marszem w centrum miasta.
– Dlaczego idę w marszu? Bo nie może tak być, że policja zabija ludzi podczas zamieszek – mówi 20-letnia studentka Magda Kiesik. – Oczywiście, można powiedzieć, że co nas to obchodzi, to się nie stało w Polsce. Ale jeśli się da przyzwolenie na przemoc, jeśli się nie zareaguje, to wkrótce i w Polsce może dojść do zabijania ludzi na ulicach. Przecież już nie raz tak się zdarzało.
Mateusz, jej chłopak, idzie, bo jest przeciwko faszyzmowi i rasizmowi.
– Weźmy choćby dyskusję w Polsce o uchodźcach – podaje przykład. – Albo te stowarzyszenia młodzieży wyznającej czysty faszyzm. Studiuję historię i dość się naczytałem, co się działo w Europie przed drugą wojną światową, bagatelizowano problem, nie doceniano siły faszyzmu. No i jak to się skończyło? A nasz rząd, tak samo jak wiele rządów w Europie sprzed wojny, nie widzi problemu. Nie chcę powtórki z historii.
Idą więc w milczeniu, ubrani na czarno, z czarnymi flagami i z transparentami wyrażającymi sprzeciw wobec przemocy, nadużyć władzy, rasizmu i faszyzmu.
Marsz zakończył się na placu Adama Mickiewicza. Jego uczestnicy na zakończenie położyli się na płycie placu w tej pozycji, w jakiej umierał George Floyd. Leżąc symboliczną minutę słuchali ostatnich słów George’a – gdy mówił, że nie może już oddychać, prosił, żeby go puścić.
– To było bardzo przejmujące – mówi Magda. Ma łzy w oczach. – A przecież może się zdarzyć i u nas. Musimy walczyć przeciwko przemocy. Przeciwko zabijaniu ludzi przez tych, którzy powinni ich chronić.
Lilia Łada