Koronawirus sprawił, że drożej zapłacimy za usługi. Ceny wizyty u fryzjera, barbera czy dentysty poszły w górę, i to średnio aż o 11 proc. I to nie są jedyne podwyżki, które nas uderzą po kieszeni tego lata.
Jak zauważa portal money.pl, wzrost cen towarów w ostatnich trzech miesiącach wyhamował – w maju ceny rosły w średnim tempie 2,9 proc., wynika z najnowszych danych GUS. To oczywiście cieszy – ale niestety, wraz ze spadkiem cen towarów, wzrosły ceny usług. I to średnio o 11 proc.
Powodem podwyżek wcale nie jest – jak sądzą niektórzy – chęć “odkucia się” po kilku miesiącach mizernych albo żadnych zarobków branży fryzjersko-kosmetycznej. Chodzi o to, że z powodu pandemii bardzo wzrosły koszty własne takich zakładów. Dentyści, fryzjerzy i kosmetyczki muszą zainwestować w środki pełnej ochrony osobistej, czyli w przyłbice, maseczki i rękawiczki. Tu nie wystarczy płyta pleksi i zwykła maseczka, jak w sklepie. Stomatolodzy muszą dodatkowo mieć jeszcze kombinezony.
Pacjentów i klientów przyjmuje się mniej, bo trzeba po każdym z nich odkazić miejsce, w którym przebywał – więc do kosztów sprzętu dochodzą jeszcze koszty środków do dezynfekcji, które miesięcznie dają naprawdę pokaźną kwotę. Efektem jest wzrost cen. U dentystów to przeciętnie 14 proc. więcej niż rok temu, u lekarzy – około 9 proc., a u fryzjerów i kosmetyczek – około 11,5 proc.
Drożej zapłacimy także za usługi szpitalne i sanatoryjne – od końca ubiegłego roku ceny wzrosły o 13 proc. Droższy jest też transport – o około 5 proc. – a także rekreacja i sport – o około 4 proc.
Jednak trzeba dodać, że powodem wzrostu cen jest nie tylko pandemia koronawirusa, ale też drastyczny wzrost cen wywozu śmieci – przypomnijmy, że dzięki nowej ustawie w maju stawki wzrosły o 53 proc. w porównaniu do roku ubiegłego! Podrożały też usługi finansowe – tu zapłacimy więcej o 39 proc.
W miarę odmrażania i wracania na normalne tory kolejnych gałęzi gospodarki ceny będą maleć. Jednak nikt obecnie nie potrafi powiedzieć, w jakim stopniu i w jakim tempie. Trzeba się więc nastawić na to, że kilka najbliższych miesięcy będzie raczej drogich.
el
