Sprawdzanie zgód TCF
sobota, 20 kwietnia, 2024

Wielkopolska: Maltretowane zwierzęta uratowane z gospodarstwa. “Bestialstwo nie zna granic”

Chore i wychudzone krowy, poranione świnie stojące we własnych odchodach i stado zagłodzonych psów. “Bestialstwo nie ma granic” – skomentowali działacze Gnieźnieńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami wezwani na interwencję do gospodarstwa pod Gnieznem.

Interwencja miała dotyczyć tylko jałówki, która, według otrzymanych informacji, leżała na łące od kilku dni i nie była w stanie się podnieść. Gdy jednak działacze Gnieźnieńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dotarli do gospodarstwa, w którym miała być jałówka, zobaczyli, że jest dużo, dużo gorzej. “Widzieliśmy już wiele, ale ta interwencja na zawsze pozostanie koszmarem” – napisali na swoim profilu na FB.

Według informacji świadków właściciel okładał jałówkę łopatą i widłami, a gdy nadal nie chciała wstać, ciągnął ją za ciągnikiem. Jak się okazało, pozostałe zwierzęta w tym gospodarstwie nie były traktowane lepiej.

“Wspólnie z przedstawicielami urzędu gminy, inspekcji weterynaryjnej i policją udaliśmy się na miejsce. To, co ukazało się naszym oczom przerosło wszelkie wyobrażenia” – opisują działacze GOTOZ. – “Jałówka przebywająca na pastwisku leżała nabrzmiała z licznymi ranami, otarciami i guzami, a na szyi miała wrośnięty łańcuch. Była przerażona, kiedy zbliżał się do niej człowiek, a jej oczy wyrażały potworny strach. Bała się każdego gestu i dotyku. Była w tak tragicznym stanie, że jedyną pomocą dla niej było zakończyć jej cierpienia i została poddana eutanazji. Trzy krowy przebywające na terenie gospodarstwa stały w ogromnych ilościach odchodów, nie miały dostępu do wody, były wychudzone, poranione i chore. Na widok człowieka reagowały strachem i agresją. W budynku obok, trzoda chlewna w skandalicznych warunkach, niemal tonęły w odchodach, brudne, wychudzone, z ranami na ciele. Trudno było ustalić, czym były karmione. Nieopodal na stercie obornika przywiązana łańcuchem niewielka suczka, bez budy i żadnego schronienia. Wokół niezliczone ilości fragmentów padliny, truchła i kości. W stercie obornika również spore ilości świńskiej padliny, głowa sarny i mnóstwo innych trudnych do rozpoznania. Na podwórku ósemka szczeniąt z rozdętymi brzuszkami, żywiąca się resztkami padliny. Maluchy wymiotowały resztkami sierści i wylewały się z nich odchody”.

Obecność policji okazała się bardzo przydatna, bo właściciel tych nieszczęsnych zwierząt zachowywał się irracjonalnie i agresywnie. Nie można z nim było logicznie porozmawiać. Dlatego obecni na interwencji zajęli się zwierzętami gospodarskimi – opiekę nad krowami i świniami przejęli przedstawiciele urzędu gminy i inspekcji weterynaryjnej. GOTOZ zajął się pieskami i od razu zawiózł je na badania.

“Maluchy mają około 2-2,5 miesiąca, są odwodnione i niesamowicie zarobaczone, wymiotują i mają biegunkę” – raportują działacze. – “Wszystkie psiaczki zostały nawodnione i zaopatrzone farmakologicznie. Prawdopodobnie szczenięta pochodzą z dwóch różnych miotów”.

Pieski będą leczone i dożywiane, żeby doszły do siebie, co potrwa – i kosztuje.
“Przed maluchami najbliższe dni leczenia, zabiegów higienicznych i odpowiedniego odżywiania” – informuje GOTOZ. – “Nie jesteśmy w stanie udźwignąć finansowania opieki nad tyloma maluszkami, ale nie potrafiliśmy oddać ich do schroniska, zwłaszcza w takim stanie. Tym bardziej, że nie maja żadnych szczepień, a ich organizmy są bardzo osłabione. Daliśmy im opiekę i musimy zapewnić leczenie, ale bez Waszej pomocy nie damy rady, bo mamy jeszcze inne psiaczki, które wymagają stałego leczenia. Błagamy pomóżcie ocalić te maluszki. Robimy co możemy, ale nie dajemy rady finansowo. Bez Waszej pomocy nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Każda złotówka to dar życia. Prosimy, spraw, by one mogły żyć”.

Gnieźnieński Oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami założył zbiórkę na zrzutka.pl pod nazwą “Bestialstwo nie ma granic…”. Wszyscy, którzy zechcą pomóc w ocaleniu uratowanych piesków, mogą to zrobić za jej pośrednictwem.

Strona głównaGnieznoWielkopolska: Maltretowane zwierzęta uratowane z gospodarstwa. "Bestialstwo nie zna granic"