Przed sądem rejonowym w Poznaniu rozpoczął się proces 51-letniej Joanny K., która jest oskarżona o to, że kierując autobusem MPK potrąciła przechodzącą przez pasy 43-letnią kobietę. Potrąconej nie udało się uratować.
Wypadek miał miejsce 4 stycznia ubiegłego roku po godzinie 7.00 rano, przy skrzyżowaniu ulic Urbańskiej i Zgoda na pętli górczyńskiej. Joanna K. kierowała wówczas autobusem MPK i wyjeżdżając z pętli potrąciła przechodzącą przez pasy 43-letnią Anetę J. Kobieta zmarła wskutek obrażeń.
Prokuratura postawiła kierującej zarzuty nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, nie ustąpienia pierwszeństwa przechodzącej na oznakowanym przejściu dla pieszych, co doprowadziło do jej potrącenia i śmierci.
Jak poinformował Głos Wielkopolski, 2 marca rozpoczął się proces oskarżonej. Kobieta dotąd nie przyznała się do winy. Podczas rozprawy złożyła wyjaśnienia, ale ponieważ częściowo jest włączona jawność procesu, w czasie, gdy zeznawała, na sali nie było mediów, tak samo jak podczas zeznań męża ofiary wypadku, który jest oskarżycielem posiłkowym, więc nie są one znane.
Podczas rozprawy zeznawali też świadkowie, w tym taksówkarz, który widział wypadek, ponieważ około 50 metrów dalej czekał na klienta. Według niego kierująca nie zdawała sobie sprawy, że przejechała człowieka, by była spokojna, gdy wysiadła z autobusu zobaczyć, po czym przejechała. Gdy jednak zdała sobie sprawę, że to był człowiek, natychmiast pobiegła do dyżurki MPK wezwać pomoc.
Drugim świadkiem była pasażerka, która siedząc w autobusie widziała przechodzącą pieszą. Ona z kolei zeznała, że gdy powiedziała kierującej o potrąceniu przez nią pieszej, zobaczyła na jej twarzy zdziwienie, jakby uważała to za mało prawdopodobne.
Sąd zapoznał się także z prywatną opinią dotyczącą zdarzenia, zastanawia się także nad przesłuchaniem biegłych sądowych, którym prokuratura zleciła wykonanie podobnej ekspertyzy. Obrończyni oskarżonej zwróciła z kolei uwagę, że to skrzyżowanie jest bardzo niebezpieczne, a o zmiany na nim walczą także pracownicy MPK.
Oskarżonej grozi nawet do 8 lat więzienia.
