Dziesiątki grillujących, setki odpoczywających nad wodą, kolejki po lody, napoje i… do toalet. Pierwsze naprawdę ciepłe dni tej wiosny wyciągnęły nad Wartę tłumy ludzi.
Dziś nadwarciańskie łęgi są dosłownie zapchane ludźmi – do tego stopnia, że w okolicy KontenerArtu lepiej zejść z roweru, żeby nie spowodować kolizji z dziesiątkami innych rowerów i setkami pieszych. A ponieważ co drugie towarzystwo rozłożone nad rzeką grilluje – nad Wartą unosi się chmura dymu, jak nad całkiem sporym pożarem.
Magda, Martyna i Marysia wybrały się nad rzekę z kolegami oblewać zdaną maturę.
– Nie planowałyśmy grilla, ale tak po jednym, drugim piwku, no bo w końcu odpocząć trzeba – śmieją się. – No i podobno za kilka dni znów ma być zimno, więc trzeba wykorzystać ten czas jak najlepiej. A najlepiej właśnie nad Wartą.
Na ten sam pomysł wpadło kilkuset innych młodych ludzi, w związku z tym brzegi Warty między mostem Rocha a schodami nad rzekę są szczelnie wypełnione ludźmi. Kontenery na śmieci już koło 20.00 były zapełnione w sporej części, ewidentnie też było za mało przenośnych toalet – do wszystkich ustawiały się długie kolejki. Ci, którzy nie mogli wytrzymać, wybierali krzaki na wałach przeciwpowodziowych. Wszystko wskazuje na to, że poranek znów zastanie przepełnione kontenery na śmieci i nieprzyjemnie pachnące okolice Wartostrady – zwłaszcza tam, gdzie jest więcej krzaków…
Co ciekawe, nieco dalej, przy moście Mieszka I, stoją cztery przenośne toalety, najwyraźniej wyłączone z użytku, a także kilka kontenerów na śmieci. Nikt z nich nie korzysta, bo główny nurt imprezowy to okolice KontenerArt. Czy więc nie warto byłoby przesunąć toalety i kontenery te kilkadziesiąt metrów w stronę mostu Rocha, tam, gdzie bawi się więcej ludzi?
Nad rzeką nikt też nie myśli o pandemii i nie zachowuje środków ostrożności: dystansu społecznego, maseczek, nie mówiąc o dezynfekcji rąk. Oby to nie zaowocowało wzrostem zakażeń za jakieś dwa tygodnie.
