Zastępca prezydenta Poznania, Mariusz Wiśniewski, potwierdził dzisiaj, że nauczyciele nie dostaną pieniędzy za okres strajku. Miasto zamierza jednak wolne środki pozostawić w szkołach.
O problemie z ewentualną wypłatą środków za okres w którym trwał strajk pojawiło się już kilka artykułów na naszym portalu (m.in. tutaj). Wobec postaw różnych samorządów, które często solidaryzowały się z nauczycielami na początku strajku i deklarowały finansowe poparcie, Ministerstwo Finansów ostro zareagowało: – Nie ma możliwości ani wstecznie, ani następczo zapłacić za czas strajku – wyjaśnił wiceminister Marian Banaś.
Równie bezlitosna dla propozycji samorządów była Regionalna Izba Obrachunkowa w Krakowie: – Obchodzenie przepisu, który nie przewiduje zachowania prawa do wynagrodzenia za czas strajku, jest niezgodne z prawem – uznała.
Ich stanowiska były istotnym problemem dla samorządów, które zadeklarowały wsparcie dla nauczycieli. Ewentualne próby obejście przepisów nie wchodziły w grę, więc ostatecznie najprawdopodobniej większość samorządów zdecyduje się na pozostawienie pieniędzy w szkołach, a ich rozdysponowanie będzie należało do zadań dyrektorów.
Taki scenariusz zrealizuje się najprawdopodobniej w Poznaniu. Podczas dzisiejszego „spaceru” nauczycieli, który zakończył się pod Urzędem Miasta okrzykami o wypłacenie środków za czas strajku, Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta, zdecydował się skonfrontować z belframi.
Wiśniewski potwierdził wprost, że wypłaty za czas strajku nie wchodzą w grę. Miasto w tej sytuacji pozostawi jednak taką samą ilość środków w szkołach, które dyrektorzy będą mogli wykorzystać chociażby do zorganizowania płatnych zajęć dodatkowych. Takie rozwiązanie ma nieco ulżyć finansowo nauczycielom.
fot. Karolina Adamska