Sprawdzanie zgód TCF
środa, 1 maja, 2024

Poznań: Co będzie na Woli? Konie, tygrysy, antylopy – czy protest?

Propozycja marszałka Marka Woźniaka, by na Woli, na terenach hipodromu, utworzyć azyl dla uratowanych zwierząt, wywołała poruszenie w całej Polsce, a sporo jest też protestów. Czy azyl na Woli powstanie?

Afera wybuchła dokładnie 11 grudnia. Marszałek Marek Woźniak, poruszony losem uratowanych tygrysów, bowiem sam jest wielkim miłośnikiem kotów, co udokumentował zdjęciem ze swoim kocim pupilem na Facebooku, zaproponował Ewie Zgrabczyńskiej, dyrektor poznańskiego zoo, utworzenie azylu dla uratowanych zwierząt na Woli, na terenach należących do Hipodromu Wola.

Dyrektor z entuzjazmem przyjęła propozycję, serdecznie dziękując marszałkowi i uznając Wolę za idealne miejsce na Azyl dla Nieumarłych.
– Teraz będziemy prosić władze miasta Poznania o akceptację propozycji i postaramy się pozyskać pieniądze z centralnego budżetu na remont i przystosowanie terenu dla zwierząt – tłumaczyła.

Nikt nie neguje tego, że azyl jest potrzebny. Historia z tygrysami uratowanymi na granicy z Białorusią wyraźnie to pokazała. Polska jest krajem tranzytowym, jeśli chodzi o przemyt zwierząt, a nie ma ani spójnych aktów prawnych pozwalających sobie radzić z tym procederem – ani miejsc, do których uratowane zwierzęta mogłyby trafić. przypomnijmy, że po apelu władz z prośbą o przechowanie uratowanych tygrysów odpowiedziało tylko poznańskie zoo, a ono przecież nie może przyjmować wszystkich zwierząt. Nie ma na to warunków ani lokalowych – ani finansowych.

Specjalny azyl dla takich zwierząt, prowadzony przez specjalistów, byłby idealnym rozwiązaniem, jak jeszcze uda się opanować bałagan prawny związany z finansowaniem tego rodzaju placówek i przebywających w nich zwierząt. Wystarczy sobie przypomnieć spór o wyjazd do Hiszpanii tygrysów znad granicy czy wcześniejszy, dotyczący kastracji tygrysów z nielegalnej hodowli w Pyszącej pod Śremem.

Jednak propozycja marszałka wywołała szok i oburzenie w środowisku miłośników koni i sportów jeździeckich. Bo na Woli jeźdźcy i konie są od 1912 roku, część obiektów hipodromu to już zabytki. Odbywają się tam zawody światowej rangi, przyjeżdżają na nie mistrzowie z całego świata. I teraz marszałek chce to wszystko zniszczyć? Bo i takie opinie padają z ust rozgoryczonych miłośników jazdy konnej.

Marszałek jednak ma do tego prawo – to samorząd województwa jest właścicielem obiektu. A sam marszałek już niejednokrotnie zwracał uwagę, że na Woli mało się dzieje, a obiekt głównie generuje koszty. Miłośnicy koni zwracają mu uwagę, że to właśnie na Woli odbywa się jedna z trzech najbardziej prestiżowych imprez w kraju w skokach przez przeszkody.

Nie da się jednak ukryć, że jeździectwo we wszystkich odmianach to jednak sport niszowy i nigdy nie będzie przyciągał tłumów. Natomiast azyl uratowanych dzikich zwierząt mógłby cieszyć się znacznie większym zainteresowaniem i przyciągnąć ludzi na Wolę. I zyskałby na tym także hipodrom.

Jednak dla wielu osób wprowadzenie azylu oznacza koniec hipodromu jako centrum sportów jeździeckich. No bo przecież nie da się trzymać koni koło tygrysów, i to jeszcze tygrysów nie wiadomo skąd pochodzących i nie wiadomo, na co chorych. Jak informuje “Głos Wielkopolski” przeciwnicy budowy azylu założyli grupę “Nie dla Azylu dla zwierząt na poznańskim Hipodromie Wola”, gdzie protestują przeciwko tej lokalizacji.

Ale dyrektor Zgrabczyńska nie zgadza się z taką opinią.
“Gdyby azyl się ziścił, ma służyć wszystkim zwierzętom w potrzebie, również zwierzętom kopytnym” – zwraca uwagę na profilu FB Zoo . – “W zoo mieszkają drapieżcy i ich ofiary, azylujemy i antylopy, i lwy, w kwestii zachowania dobrostanu i rozdziału obu grup mamy naprawdę duże doświadczenie. Koncepcja zagospodarowania terenu zakładałaby i istnienie hotelu dla koni, jako usługi generującej dodatkowy pieniążek dla zwierząt w potrzebie, i azyl z prawdziwego zdarzenia. Na bliskość zoo nie narzekają ani mieszkańcy Nowego Miasta, ani okolic Starego Zoo, wprost przeciwnie – przyjaźnią się z nami. Może powstać niezwykłe miejsce dbające o zwierzęta i okolicę”.

Ewie Zgrabczyńskiej udało się przekonać do budowy azylu polityków z Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, o potrzebie nowych regulacji prawnych mówiła też w Parlamencie Europejskim i to jej udało się pięciu z uratowanych tygrysów znaleźć nowy dom w Hiszpanii. Wcześniej ożywiła poznańskie zoo i sprawiła, że teraz ustawiają się do niego kolejki, co wcześniej zdarzało się bardzo rzadko. Można więc z dużym prawdopodobieństwem założyć, że także i w obiekty na Woli tchnie nowe życie, przyciągnie mieszkańców i sponsorów. A czego by nie mówili miłośnicy jazdy konnej – i sponsorzy, i goście są tam bardzo potrzebni, jeśli hipodrom nie ma być hotelem dla koni w jednej części, a zamkniętym i niszczejącym obiektem zabytkowym w drugiej.

Lilia Łada, fot. Zoo Poznań

Strona głównaPoznańPoznań: Co będzie na Woli? Konie, tygrysy, antylopy - czy protest?