Wypadki, połamane drzewa i dachowania na śliskich drogach. 3 lutego oraz noc z 3 na 4 lutego były bardzo pracowite dla policji i straży pożarnej. Tylko strażacy odnotowali ponad 120 interwencji w ciągu ostatniej doby.
Pogoda wczoraj dała się we znaki zwłaszcza w południowej i zachodniej części regionu – zwłaszcza z powodu opadów śniegu, a później deszczu, oraz silnego wiatru. Strażacy ponad 80 razy wyjeżdżali do połamanych konarów, drzew oraz zerwanych linii energetycznych. Na szczęście nikt nie ucierpiał.
Groźniej było na wielkopolskich drogach: najpierw spadł na nie obfity śnieg, później deszcz, wszystko zaczęło topnieć, a wieczorem przyszedł mróz i zrobiło się bardzo ślisko. Kaprysy pogody dotkliwie odczuli piłkarze Warty Poznań: ich mecz, który miał się odbyć 3 lutego w Płocku, musiał zostać odwołany, bo murawę zasypał śnieg i nie nadawała się do gry, a z powodu burzy śnieżnej oba zespoły i zespół sędziowski dojechali na miejsce z dużym opóźnieniem.
Poważny wypadek miał też miejsce w Gonicach pod Wrześnią, gdzie po rannego lądował śmigłowiec LPR, czy dachowanie samochodu w Strzyżewie Witkowskim albo w Skarszewie, gdzie ucierpiały dwie osoby… Mocno utrudniło ruch zderzenie ciężarówki i autobusu na węźle Poznań Zachód.
Najgroźniejsze zdarzenia miały jednak miejsce w sobotni poranek: około godziny 8.00 na DK11 w Tarnowie jeden samochód dachował, a drugi, ciężarowy, utknął stojąc w poprzek szosy. Niespełna dwie godziny później także ciężarówka stanęła w poprzek jezdni, ale tym razem na A2 na węźle Dąbie w kierunku Poznania.
Na szczęście, jak uspokajają meteorolodzy, w ciągu kilka najbliższych dni pogoda da nam odetchnąć. Nie będzie ekstremalnych skoków temperatur, opadów śniegu, deszczu i oblodzenia – przynajmniej na razie wszystko na to wskazuje. Bo jak już mogliśmy się przekonać, pogoda może się zmieniać z godziny na godzinę, zaskakując także meteorologów…
