Miasto zdecydowało się podnieść wydatki w budżecie na kastrację dzikich kotów. Ma to pomóc w odciążeniu schronisk, które nie radzą sobie z ilością bezpańskich zwierząt.
Miesiące wakacyjne są niezwykle ciężkie dla schronisk. To właśnie wtedy ludzie przywożą najwięcej kotów, które często zostały gdzieś znalezione i wymagają opieki, a często również leczenia.
Problemem schronisk jest brak miejsca dla kotów. Obecne warunki nie są zbyt komfortowe dla samych zwierząt, które mają dziennie zdecydowanie za mało ruchu i spędzają większość swojego czasu w klatkach. Taka sytuacja bezpośrednio może się przełożyć na łatwiejsze pojawienie się chorób u zwierząt.
Rozwiązaniem zaistniałego problemu może być schronisko, które zostanie wybudowane (za około 2 lata) na ul. Kobylepole. Tam zwierzaki będą miały zdecydowanie więcej miejsca dla siebie i będą mogły sobie swobodnie rozprostować łapki.
W międzyczasie miasto próbuje walczyć z szybkim przyrostem liczby kotów w inny sposób. Kastracja dzikich kotów – brzmi brutalnie, ale przynosi efekty. Większość kotów, która trafia do schronisk urodziła się “dziko”.
Dotychczas miasto przeznaczało na ten cel 100 tysięcy złotych rocznie, co pozwalało na wykastrowanie około 850 kotów. Teraz ta suma zostanie podwojona – ma to się przełożyć na znacznie zmniejszenie narodzin nowych kociaków.
– Jesteśmy zdeterminowani, by w razie potrzeby jeszcze powiększyć tę kwotę – zaznacza Tomasz Lewandowski. – Prosimy mieszkańców, aby w sytuacji, w której wiedzą o bytowaniu dziko żyjących kotów, zgłaszali się do organizacji pozarządowych. Fundacje i stowarzyszenia specjalizują się w odławianiu kotów. Następnie, na zlecenie Miasta, zajmują się ich kastracją i sterylizacją. Dzięki temu mamy mniej niekontrolowanych miotów. Apeluję także do poznaniaków, by rozważyli możliwość adopcji kota – kończy zastępca prezydenta.
