Gdy tylko spadł śnieg, okazało się, że nowa hala targowa na Rynku Łazarskim ma jeszcze jedną wadę: sporą dziurę w środku dachu, przez którą pada śnieg. To, zdaniem klientów, stawia pod znakiem zapytania sensowność tego remontu.
Zdjęcie, które przedstawia stertę śniegu pod otworem w dachu nowej hali wzbudziło ogromne emocje na Nieformalnej Grupie Łazarskiej na FB. Sterta jest ogrodzona, by żaden z kupujących w nią nie wpadł, a dyskutanci nazwali otwór w dachu “dziurą w talerzu”. I to nie pierwsze zastrzeżenia co do wyglądu hali targowej.
Zdecydowana większość narzeka, że zakupy w takich warunkach, gdy na głowę pada śnieg, są żadną przyjemnością. W hali nie ma też żadnego ogrzewania, więc i kupujący, i kupcy marzną, bo hala tak naprawdę jest tylko wiatą – nie ma żadnych ścian. W dodatku nawierzchnia jest podczas mrozów śliska, a stragany zbyt ciasno ustawione.
“Ten remont za 43 mln to jakiś cyrk. Projekt dramat” – pisze jeden ze zdenerwowanych mieszkańców Łazarza.
“Zdrowy rozsądek mówi, ze architekt nigdy nie chodził po zakupy na rynek!” – dodaje inna dyskutantka.
Jednak są też i głosy przychylne obecnemu rozwiązaniu, przypominające brud, bałagan i spróchniałe stragany sprzed remontu rynku oraz niefunkcjonalną i nieustawną przestrzeń wokół.
“Jest czysto i schludnie. To jest rynek, a nie hala handlowa. Wpadacie tam na 5-10 minut i do domu. Totalne dno to był dwa lata temu” – napisał kolejny dyskutujący.
Zdaniem zwolenników rynku teraz jest o wiele lepiej, a jeszcze lepiej będzie na wiosnę, gdy skwery i trawniki na rynku się zazielenią.
Z pewnością trzeba trochę czasu, by ocenić walory obecnego rynku w porównaniu do poprzedniego. Z pewnością jednak teren pod dziurą w dachu wymaga jeszcze dodatkowej pracy i pomysłu na jego zagospodarowanie. Bo sterta śniegu ogrodzona taśmą rzeczywiście nie prezentuje się najlepiej.