Sprawdzanie zgód TCF
sobota, 27 kwietnia, 2024

Żuraw zostawia Lecha z wygraną

Lech Poznań po emocjonującym meczu wygrał na własnym stadionie z Wisłą Płock 2:1 po bramkach Darko Jevticia oraz Christiana Gytkjaera. Pierwszą bramkę w tym spotkaniu zdobył jednak Damian Szymański, ale to ostateczni lechici mogą cieszyć się z niezwykle ważnych trzech punktów. Dzisiejsze zwycięstwo oznacza to, że Dariusz Żuraw w swojej krótkiej przygodzie z pierwszym zespołem Lecha nie przegrał żadnego spotkania: w dwóch meczach zdobył cztery oczka.

Nikt nie wiedział, jak w meczu z Wisłą Płock może zagrać Lech . Piłkarze Dariusza Żurawia już w Białymstoku pokazali, że jednak potrafią grać w piłkę i swoim zaangażowaniem wywieźli z ciężkiego terenu jeden punkt, a przy odrobinie szczęścia, mogli nawet zainkasować komplet punktów. Tymczasowy trener “Kolejorza” godnie wywiązywał się z powierzonego zadania, a jak przyznawał na konferencji prasowej – na dziewięćdziesiąt pięć procent mecz z ekipą Kibu Vicunii będzie jego ostatnim w tym sezonie. Jak wszyscy doskonale wiemy, zastąpić ma go już w poniedziałek były selekcjoner reprezentacji Polski, Adam Nawałka.

Lech oraz Wisła kiepsko weszli w ten mecz. Na ciekawą i składną akcję jakiejkolwiek z drużyn musieliśmy czekać paręnaście minut. Żadna drużyna nie miała pomysłu na to, jak zaskoczyć swoich rywali. Brakowało jakości w podaniach, a nie pomagała z pewnością fatalna murawa na stadionie w Poznaniu. Jak słusznie zauważył na Twitterze prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek: Nawałce to na pewno się nie spodoba. Worek z bramkami w 29. minucie otworzył Damian Szymański po asyście Warcholaka z… rzutu autu. Obrońca Wisły Płock tak zagrał piłkę w pole karne Jasmina Buricia, że nie przeciął jej żaden z lechitów, a reprezentant Polski z pierwszej piłki bez większycyh problemów pokonał Jasmina Buricia. Po stracie gola, lechici zaczęli grać odważniej, ale zostawiali w defensywie więcej miejsca, przez co narażali się na kontrataki. Goście mogli prowadzić już dwoma golami po kiksie Christiana Gytkjaera we własnym polu karnym, ale na szczęście poznaniaków – piłka trafiła w słupek i wyleciała poza pole karne. Ta sytuacja ewidentnie podziałała na zawodników “Kolejorza” motywująco, bo kilka minut później wyrównać mógł Jevtic po dobrym podaniu duńskiego napastnika, ale Serb idealnie wyłożoną piłkę przeniósł nad poprzeczką. Co nie udało się w tej sytuacji, powiodło się w doliczonym czasie gry. Piłkę wstrzeliwał Gumny, ta odbiła się od Gytkjaera – dopadł do niej Jevtic i technicznym uderzeniem pokonał Thomasa Dahne. Chwilę później to Duńczyk wyprowadził Lecha na prowadzenie. Gytkjaer bardzo dobrze przyjął piłkę na połowie Wisły, pobiegł z nią pod pole karne, przełożył na drugą nogę i genialnym strzałem prosto w okienko pokonał golkipera gości.

Po przerwie to ponownie do głosu doszła Wisła Płock. Z rzutu wolnego kilkanaście metrów od bramki bardzo dobrze uderzał Dominik Furman, ale jeszcze lepszą interwencją popisał się Jasmin Buric, który rękoma wypił piłkę na poprzeczkę, a ta ostatecznie nie znalazła drogi do siatki. Można tę obronę śmiało nominować do interwencji rundy jesiennej. Jednymi z najbardziej aktywnych w zespole gosci byli Ricardinho i Furman, którzy próbowali strzałów zza pola karnego, ale za każdym razem nieskutecznie. Lechici za to w tej części gry nastawiali się na grę z kontrataków i dzięki kilku takim wyjściom mogli spokojnie strzelić trzecią czy czwartą bramkę. To się nie udało, bo za każdym razem akcję psuł wprowadzony po przerwie Marcin Wasielewski. Zaangażowania skrzydłowemu “Kolejorza” odmówić nie można, ale swoimi złymi decyzjami – czy niedokładnym podaniem, czy złym przyjęciem piłki, czy wycofaniem do tyłu – zepsuł minimum cztery groźne kontrataki. Lech był w tym meczu drużyną lepszą i zasłużył na trzy punkty.

 

Strona głównaSportŻuraw zostawia Lecha z wygraną