Sprawdzanie zgód TCF
piątek, 26 kwietnia, 2024

Zarząd Transportu Miejskiego kontra pasażer. Sprawa trafiła do sądu

ZTM podał do sądu pasażera za jazdę bez biletu – mimo że ten bilet kupił i ma na to dowód. Ale uszkodzony biletomat biletu mu nie wydał, a w tramwaju, do którego wsiadł pasażer, była kontrola. Sprawa ciągnie się już ponad rok!

Sprawę opisał Głos Wielkopolski. Wszystko zaczęło się od tego, że 7 października 2021 roku pasażer chciał pojechać tramwajem do domu. Był na przystanku na ulicy Traugutta, a było już około godziny 22.3, co w tej historii jest ważne. Na tym przystanku jest biletomat, więc mężczyzna kupił bilet płacąc kartą.

Tymczasem biletomat wydał potwierdzenie kupna, potwierdzenie płatności kartą – a biletu niestety, nie. Pasażer chwilę czekał, ale akurat podjechał jego tramwaj. A ponieważ było już po godzinie 22.30, to był to jeden z ostatnich kursów, więc wsiadł obawiając się, że następnego już nie będzie.

Tak się zdarzyło, że do tego akurat tramwaju wsiedli kontrolerzy i wystawili mu mandat za brak biletu – chociaż miał dowód na to, że bilet kupił. Kontroler zresztą odnotował to na wezwaniu do zapłaty opłaty dodatkowej, czyli mandatu.

Pasażer złożył reklamację listownie, ponieważ tak mu doradzono w Punkcie Obsługi klienta pod Kaponierą. Niestety, wysłał ją listem zwykłym i… zaginęła. Dowiedział się o tym dopiero wtedy, gdy otrzymał przedsądowe wezwanie do zapłaty. Wysłał więc reklamację jeszcze raz – ale pechowo się złożyło, że wpłynęła dzień po upłynięciu terminu na złożenie reklamacji.

W takich przypadkach ZTM wszczął postępowanie windykacyjne i oddał sprawę do sądu elektronicznego. Pasażer złożył sprzeciw wykazując, że roszczenie ZTM – chodziło już o kwotę 300 zł – jest bezzasadne, ponieważ brak biletu był spowodowany awarią biletomatu. Karanie za nią pasażera jest sprzeczne z prawem i zdrowym rozsądkiem. Sąd elektroniczny uznał racje mężczyzny i umorzył postępowanie.

Ale ZTM się nie poddał i skierował sprawę do sądu rejonowego w Głogowie – bo tam wcześniej mieszkał pasażer, mimo że na wcześniejszej rozprawie w sądzie podał aktualny adres i sąd go uwzględnił. Ale zdaniem mężczyzny zrobiono tak celowo, by nie otrzymał na czas pozwu, nie stawił się w sądzie i zaocznie został skazany na zapłatę kary.

Mężczyzna jednak znów interweniował i sprawa została przekazana do sądu w Szamotułach – bo tam teraz mieszka. I w tym sądzie 22 marca odbyła się rozprawa, na której sąd uchylił powództwo ZTM w całości. Sędzia w uzasadnieniu wskazał, że pasażer kupił bilet, więc umowa o przejazd została zawarta, a organizator transportu nie zwrócił mu pieniędzy.

Wyrok nie jest prawomocny, a pełnomocnik ZTM wystąpił do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku. Może to oznaczać, że rozważa złożenie apelacji, choć jak powiedział gazecie Rafał Wąsowicz z ZTM, będzie to wiadomo dopiero po analizie treści uzasadnienia wyroku.

Cała sprawa trwała ponad rok i kosztowała pasażera wiele nerwów, sił i środków – jego zdaniem urzędnicy ZTM swoimi działaniami za wszelką cenę chcieli na nim wymusić zapłatę roszczenia, które sąd uznał za nieuzasadnione. Zwrócił też uwagę, że koszty tej walki po stronie ZTM – bo przecież trzeba będzie ponieść choćby koszty sądowe, nie mówiąc o prawnikach – będą musieli zapłacić poznańscy podatnicy. A przecież sytuacja finansowa transportu miejskiego nie jest dobra, jak to już kilkakrotnie podkreślał prezydent Jacek Jaśkowiak.

fot. archiwum (zdjęcie ilustracyjne)
Strona głównaPoznańZarząd Transportu Miejskiego kontra pasażer. Sprawa trafiła do sądu