Tłok to wina pasażerów, którzy stoją przy wejściu i “nie przemieszczają się równomiernie wzdłuż całego składu” – informują Koleje Wielkopolskie. Sęk w tym, że wyniki kontroli Urzędu Transportu Kolejowego wskazują zupełnie coś innego.
Przypomnijmy: od naprawdę długiego już czasu pasażerowie okolicznych miejscowości jeżdżący rano do Poznania składami Kolei Wielkopolskich, a po południu z tym samym przewoźnikiem wracający do domu skarżą się na jakość przewozów. Najgorsza sytuacja jest na trasie Wągrowiec Poznań i stąd też nadchodzi najwięcej skarg.
“Podróżujemy właśnie szynobusem typu Impuls na odcinku linii kolejowej z Wągrowiec do Poznania. W środku jest mnóstwo ludzi i bardzo wysoka temperatura około 30 stopni (sauna). Pojazdy teraz są nowe, szczelne i nie są wietrzone, co powoduje że to powietrze jest bardzo nieprzyjemne. Tak nie da się jeździć!” – tak brzmi jeden z maili, jakie dostaliśmy na temat podróży tą trasą.
Co na to Koleje Wielkopolskie?
15 listopada, po kolejnej serii skarg pasażerów, poprosiliśmy Koleje Wielkopolskie o komentarz do skarg pasażerów i odpowiedź, jak spółka zamierza rozwiązać ten problem. 6 grudnia nadeszła odpowiedź, w której Krzysztof Ryfa, dyrektor pionu finansowo-handlowego Kolei Wielkopolskich, zapewnia, że “zapełnienie pociągów jest na bieżąco monitorowane i w przypadku powtarzających się sytuacji przepełnienia danego pociągu informacje takie przekazywane są od drużyn konduktorskich w postaci raportów i dalej kierowane do kreatora rozkładu jazdy, tj. Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego, celem podjęcia decyzji dotyczącej ewentualnego wzmocnienia składu”.
Jednak, jak zwraca uwagę dyrektor Ryfa, możliwości taborowe spółki są ograniczone, więc więcej pojazdów rano nie będzie kursować, bo ich po prostu nie ma. Ale tłok, jak czytamy w odpowiedzi, to wina pasażerów.
Podróżni, którzy blokują drzwi wejściowe
“Z naszych obserwacji wynika, iż podróżni najczęściej gromadzą się w okolicach przedsionków drzwi wejściowych i nie przemieszczają się równomiernie wzdłuż całego składu pomimo reakcji i próśb drużyn konduktorskich” – informują Koleje Wielkopolskie. – “Powoduje to wrażenie o przepełnieniu pojazdu, podczas gdy w rzeczywistości istnieje jeszcze rezerwa miejsca. Dlatego też Spółka podejmuje działania, aby efektywniej zagospodarować przestrzenie w pojazdach poprzez: działania drużyny konduktorskiej, wygłaszanie komunikatów dźwiękowych zachęcających podróżnych do równomiernego zapełniania przestrzeni pasażerskiej, prezentacji na monitorach prawidłowego zajmowania miejsca w pojeździe. Uprzejmie informujemy, że Spółka wspólnie z Organizatorem przewozów, zgodnie z możliwościami taborowymi oraz zapotrzebowaniem podróżnych, wprowadziła wzmocnienie pociągu 77386/7 Wągrowiec – Poznań. Jednocześnie podkreślamy, że Spółka prowadzi wspólnie z Organizatorem przewozów permanentną analizę zapełnienia pociągów na innych liniach obsługiwanych przez Koleje Wielkopolskie i wprowadza zmiany zestawień zgodnie z możliwościami taborowymi oraz zapotrzebowaniem podróżnych”.
Kontrola UTK i jej wyniki
Interesujące jest w tej odpowiedzi to, że prawie identyczną otrzymał w połowie listopada Tomasz Strejza, asystent społeczny Małgorzaty Prokop-Paczkowskiej, posłanki Lewicy – o czym informowaliśmy. Asystent, który specjalnie wybrał się w podróż tym pociągiem, by sprawdzić, jak się nim podróżuje, uznał odpowiedź za skandal.
Interesujące jest także to, że 10 listopada w pojazdach Kolei Wielkopolskich zostały przeprowadzone kontrole Urzędu Transportu Kolejowego, o czym poinformował Głos Wielkopolski. Wyniki kontroli już są i jak powiedział gazecie Tomasz Frankowski, Naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Transportu Kolejowego, kontrolerzy potwierdzili, że frekwencja w pociągach na tej linii wynosi 120, a nawet 140 proc. To oznacza niedostosowanie pojemności składu pociągu do frekwencji. Co ewidentnie przeczy tezie, że tłok w pociągach Kolei Wielkopolskich to wina pasażerów stojących w przejściu.
Koleje Wielkopolskie znają wyniki tej kontroli. Dlaczego więc w odpowiedzi na nasze pytanie powielają tezę o tłoczących się pasażerach? Odpowiedź do redakcji przyszła 6 grudnia. Wydawałoby się, że od kontroli, która była przeprowadzona 10 listopada to dość czasu, by przygotować jakąś inną odpowiedź.
Na zakończenie Koleje Wielkopolskie piszą tak: “Spółka za dyskomfort odczuwany podczas przejazdu naszym pociągiem pragnie serdecznie przeprosić. Jednocześnie mamy nadzieję, że opisana sytuacja nie wpłynie na całościowy obraz Przewoźnika Koleje Wielkopolskie i nie zniechęci do korzystania z naszych usług. Życzymy udanych podróży”.