czwartek, 28 marca, 2024

Szlabany na poznańskich ulicach przed meczem. “Tak się nie da żyć!”

Zastawione posesje i ulice, problem z dojazdem karetki czy straży pożarnej – to kwestie, które wracają po każdym meczu Lecha przy Bułgarskiej. Bo kibice zostawiają samochody na pobliskich ulicach zamiast na parkingach. Mieszkańcy mają dość.

Parkingów w okolicy nie brakuje, nie jest to już przecież ścisłe centrum miasta, a największy i wydawałoby się pierwszego wyboru, jest parking przy samym stadionie. Są też parkingi wzdłuż ulicy Grunwaldzkiej, i to zarówno w części bliżej centrum, jak i bliżej Junikowa, na przykład przy cmentarzu, z których wygodnie można podjechać te dwa-trzy przystanki tramwajem. Są też parkingi przy marketach na samej Bułgarskiej, chociaż tu co prawda bezpłatny jest tylko ten przy Biedronce. Za parking przed Lidlem trzeba już zapłacić.

“Tak się nie da żyć!”

Jeśli więc jeszcze uwzględni się fakt, że mimo wszystko część kibiców dojeżdża tramwajami i autobusami, to wychodzi na to, że z parkowaniem nie powinno być kłopotów. Sęk w tym, że wszystkie wyliczone parkingi z punktu widzenia kibiców mają jedną wadę: są płatne. A kibice chcą parkować jak najbliżej stadionu i za darmo. Stąd na wszystkich płatnych parkingach przed samym meczem bez problemu można znaleźć wolne miejsce – a ulice wokół stadionu są szczelnie zastawione parkującymi samochodami.

– Akurat tuż przed jednym z meczów zamierzaliśmy wyjechać z mężem na krótki urlop – opowiada nasza Użytkowniczka mieszkająca przy jednej z bocznych ulic od Marszałkowskiej. – I “zamierzaliśmy” jest celowym określeniem, bo wyjazd z naszego domu i garażu, wszystkich sąsiadów zresztą też, był zastawiony parkującymi samochodami, chociaż wiadomo przecież, że na wjazdach parkować nie wolno. Oczywiście wezwaliśmy straż miejska, ale strażnicy dotarli dopiero po ponad dwóch godzinach. Jak wyjaśnili, mieli tego dnia kilkadziesiąt takich zgłoszeń, nasze było któreś tam w kolejce, więc dotarli po zakończeniu meczu, gdy właściciel auta raczył się zjawić. Dostał mandat, był bardzo obrażony tym faktem, zabrał samochód, a my mogliśmy wreszcie wyjechać. Ale taka sytuacja jest przy każdym meczu. Tak się nie da żyć!

Inna Użytkowniczka zwraca uwagę, że w okolicy jest problem z miejscami do parkowania i bez kibiców, mieszkańcy Rycerskiej muszą krążyć nierzadko godzinę po okolicy, zanim znajdą miejsce. Wszyscy starają się więc przed meczem nigdzie nie wyjeżdżać samochodami, bo wiadomo, że jak wrócą, nie będzie gdzie zaparkować.
– Ja rozumiem, że policja i straż miejska nie mogą być wszędzie – mówi. – Ale jeśli samochody stoją na przejściach dla pieszych, skwerkach i zastawiają drogi pożarowe czy wjazdy do posesji, to łamią prawo i kierowcy powinni być ukarani potężnymi mandatami. To właśnie to, że czują się bezkarni sprawia, że cały czas tu parkują, mimo że przy stadionie wolnych miejsc parkingowych nie brakuje. No, ale tam trzeba płacić.

Szlabany na ulicach

Rada Osiedla Grunwald Południe już wielokrotnie apelowała do władz miasta o działania, które rozwiążą problem, jednak, jak powszechnie wiadomo, walka z kierowcami łamiącymi prawo jest trudna, a namówienie do niej władze miasta zawsze jest procesem tyleż długim, co żmudnym – wystarczy przypomnieć lata walki o uspokojenie ruchu na Głogowskiej czy zwężenie i drogę rowerową na Grunwaldzkiej.

Jak jednak poinformował Głos Wielkopolski, rozwiązanie problemu nielegalnego parkowania kibiców na ulicach zaczyna być realne. Jak powiedział gazecie Włodzimierz Nowak, przewodniczący zarządu Osiedla Grunwald Południe, już w ubiegłym roku udało się otworzyć parkingi Bussines Garden na czas meczów. To inicjatywa popierana przez władze Lecha , ale nie rozwiązująca problemu, bo te parkingi także są płatne. Mimo to część kibiców zostawia tam auta i nawet jeśli to tylko kilkadziesiąt samochodów – to o te kilkadziesiąt już jest mniej na osiedlowych uliczkach. Przewodniczący ma nadzieję, że kibice z czasem będą chętniej korzystali z tego parkingu – jest blisko, a znacznie łatwiej z niego wyjechać niż z parkingu przed samym stadionem.

Jednak takie rozwiązania, tak samo jak promowanie dojazdu miejską komunikacją, nie wystarczają, co pokazało doświadczenie kilku miesięcy. Dlatego, jak ustaliły władze miasta w porozumieniu z Radą Osiedla Grunwald Południe, już od kwietnia grunwaldzkie ulice będą zastawiane szlabanami.

Szlabany będą czasowe, będą się pojawiać na kilka godzin przed meczem. Otworzyć je będą mogli tylko mieszkańcy danego regionu, osoby z zewnątrz – już nie. Natomiast po meczu szlabany będą demontowane.

Jak sprawdzi się to rozwiązanie – jeszcze nie wiadomo, choć w kilku miastach Europy kiedyś stosowano podobne ograniczenia wobec kibiców przyjeżdżających na stadion samochodami. Jednak trudno przełożyć tamtejsze doświadczenia bezpośrednio na Polskę.

Strona głównaPoznańSzlabany na poznańskich ulicach przed meczem. "Tak się nie da żyć!"