Sprawdzanie zgód TCF
wtorek, 23 kwietnia, 2024

Szlabany na Grunwaldzie w Poznaniu miały utrudnić parkowanie kibicom. Czy zdały egzamin?

Miesiąc temu władze miasta zapowiadały, że będą przed meczami Lecha zagradzać osiedlowe ulice szlabanami. Chodzi o to, by nie parkowali tam kibice, blokujący drogi mieszkańcom. Pomysł był dobry – niestety, wyszło jak zwykle…

Rozwiązanie zastawiania ulic szlabanami na czas meczu, by mogli tam wjeżdżać tylko mieszkańcy, nie jest nowe i stosuje je już kilka miast europejskich, tak jak Poznań zmagających się z problemem nielegalnego parkowania gdzie popadnie. Po meczu szlabany są demontowane, a przed meczem i w jego trakcie okolicę patroluje znacznie więcej policjantów niż zwykle, właśnie po to, by wyłapać łamiących prawo.

Pomysł miasta poparła Rada Osiedla Grunwald Południe, a ponieważ rozwiązanie miało być wprowadzone już w kwietniu, wszyscy czekali na efekty po meczu Lecha Poznań z Pogonią Szczecin, który odbył się 2 kwietnia.

“Nadzieje się nie spełniły”

– Z wielkimi nadziejami czekaliśmy na dzisiejszy mecz pod nową organizacją ruchu – przyznaje Włodzimierz Nowak, przewodniczący zarządu Osiedla Grunwald Południe. – Niestety, nadzieje prawie się nie spełniły. Zawód mieszkańców i zarządu osiedla jest spory. Mieszkańcy czekali, aż “coś drgnie” w sprawie i niestety realia bardzo nas rozczarowały. To, co widzieliśmy, nie różni się jakoś istotnie wobec dokumentacji ze wspólnej akcji z Lechem Poznań, Strażą Miejską z 2016/17 roku, gdy rada osiedla nie była jeszcze zainteresowana i działaliśmy jako Nasz Grunwald.

Gdyby ktoś miał wątpliwości, może zobaczyć i porównać zdjęcia na profilu rady osiedla – i te z 2 kwietnia tego roku, i te sprzed kilku lat. Różnicy rzeczywiście nie widać.

Radny Nowak mówi, że wspólnie z innymi radnymi próbowali rozmawiać z parkującymi na trawnikach, chodnikach i wjazdach na posesję. Bez skutku.
– 8 na 10 kompletnie zignorowało normalne, ludzkie prośby o uszanowanie naszego otoczenia, poszanowanie praw, kilku zgoła wyśmiało, a towarzysze podróży podsycali szyderstwami – wylicza z goryczą radny. – Poziom demoralizacji (odrzucenia reguł obowiązującego prawa) jest ogromny. Jest skutkiem 20 lat niedostatecznej aktywności w egzekwowaniu prawa.

Brak reakcji to także, jego zdaniem, efekt bezczynności służb, których nie były jakoś szczególnie zainteresowane wręczaniem mandatów podczas tego meczu.
– Dwa wnioski z tego wynikają – podsumowuje radny. – Pierwszy: odsetek skuteczności perswazji był w tym kilkunastominutowym epizodzie identyczny jak podczas kampanii z lat 2016/17, czterech na pięciu prawo nie interesuje. Drugi: postawa służb egzekucji prawa nie zmieniła się. Natomiast najbardziej bolesna była obecność siedmiu radiowozów około 80 metrów od zdewastowanego trawnika na Grunwaldzkiej przy Racławickiej. Na wjeździe do Poznania można zawiesić szyld “U nas policja nie zajmuje się regułami parkowania”.

Zastawianie ulic od 14.30. A szlabany godzinę przed meczem

A miałaby się czym zajmować, tak samo jak pozostałe jednostki miejskie, ponieważ z obserwacji mieszkańców wynika, że 2 kwietnia już o godzinie 14.30 (mecz zaczął się o 17.30) zaczęli przyjeżdżać pierwsi kibice, a o 15.16 ulice Rumuńska i Byczyńska były już całkowicie zastawione. Od 15.30 mieszkańcy zgłaszali zastawianie Racławickiej, Wawerskiej, Bolkowickiej, Babimojskiej, Jawornickiej, Smoluchowskiego, Kasztelańskiej, Podkomorskiej, Marszałkowskiej, Senatorskiej. A szlabany? Szlabany, jak raportują radni, pojawiły się dopiero około 16.30. Kiedy już wszystko było zastawione. I to nie był jedyny problem.

– Około godziny przed meczem pojawiły się bariery, ale nikt ich nie pilnował – mówi Włodzimierz Nowak. – Ani policja, ani straż miejska, ani pracownicy ZDM. W rezultacie kilku wściekłych mieszkańców napisało do nas z pretensjami, że oni mają utrudnienia, a kto cwaniak, ten omija barierki. W kilku miejscach barierki zostały przez bezczelnych kierowców przewrócone i odciągnięte.

Przewrócenie barierek radni również uwiecznili na zdjęciach. Jaki był ostatecznie efekt akcji? Taki, jak można się było spodziewać: godzinę przed rozpoczęciem zastawione były skrzyżowania, chodniki i trawniki na całym obszarze enklaw Abisynia między Bułgarską i Grunwaldzką, Pogodno między Palacza i Jugosłowiańską oraz wymienione wcześniej ulice poza tymi obszarami. Niczym się to nie różniło od każdego innego meczu, przed którym na ulicach nie ustawiano szlabanów.

Radni sfotografowali wiele chodników, które były dosłownie rozorane kołami samochodów – zamierzają wszystkie zgłosić straży miejskiej i oczekują, że strażnicy wyegzekwują naprawę zniszczonych zieleńców. 5 kwietnia radni osiedlowi chcą przedłożyć radnym miejskim apel do prezydenta o korekty z konkretnymi propozycjami rozwiązań.

A co na to służby miejskie?

Jak odpowiedział nam Łukasz Dondajewski, Miejski Inżynier Ruchu, na kompleksową ocenę efektów nowej organizacji jest jeszcze za wcześnie – będzie ona możliwa dopiero po analizie danych, a ich zbieranie od służb miejskich i rady osiedla jeszcze trwa. Jednak mimo to Miejski Inżynier Ruchu jest optymistą.

– Z wstępnej oceny MIR wynika, że należy utrzymać i rozwijać realizowane w niedzielę po raz pierwszy zasadnicze kierunki działań, tj. preferowanie dojazdów komunikacją publiczną, ograniczenie możliwości wjazdu kibiców na ulice lokalne w rejonie stadionu oraz kierowanie samochodów kibiców na okoliczne parkingi – wylicza. – Systematyczna informacja, edukacja i egzekucja obowiązujących przepisów w tym zakresie oraz optymalizacja wprowadzanych zmian w organizacji ruchu, powinny prowadzić do poprawy sytuacji podczas kolejnych imprez masowych na stadionie miejskim.

MIR podkreśla też, że jeśli chodzi o niską skuteczność interwencji w przypadkach naruszania przepisów drogowych lub porządkowych w rejonie stadionu – pytania należy skierować do policji i straży miejskiej.

Strona głównaPoznańSzlabany na Grunwaldzie w Poznaniu miały utrudnić parkowanie kibicom. Czy zdały egzamin?