czwartek, 12 grudnia, 2024

Śnięte ryby w wielkopolskim jeziorze

Sterty śniętych ryb znaleziono nad jeziorem Kowalskim w Jerzykowie, 20 km od Poznania. Co je zabiło? Zdaniem mieszkańców przyczyna jest ta sama od lat: zanieczyszczenie zbiornika, susza, a w związku tym przyducha.

Jezioro Kowalskie jest tak naprawdę zbiornikiem retencyjnym na rzece Głównej. Wcześniej istniało tu już co prawda naturalne jezioro, ale o powierzchni zaledwie 29 ha – obecny zbiornik jest kilkakrotnie większy, o powierzchni 203 ha. Powstał, by nawadniać okoliczne pola, ale obecnie ta funkcja zeszła na drugi plan: jest otoczony lasami, kompleksami ogródków działkowych i miejscowościami Biskupice, Jerzykowo, Barcinek i Kowalskie.

Mimo dużej powierzchni w jeziorze praktycznie co roku pojawiają się śnięte ryby w mniejszych lub większych ilościach.
– Woda w jeziorze jest po prostu brudna, od lat obowiązuje tu zakaz kąpieli – wyjaśnia jedna z okolicznych mieszkanek. – Przez lata spuszczano tu ścieki z okolicznych domów i ogródków działkowych, a nie dam głowy, że i teraz się tego nie robi. Zresztą nawet odcięcie tych nielegalnych odpływów ścieków niewiele by pomogło, bo przecież, żeby naprawdę oczyścić jezioro, trzeba by ten cały muł usunąć, który zalega na dnie. Od lat nie możemy się o to doprosić, bo koszty operacji są ogromne, a gmina nie ma takich pieniędzy.

Efektem zanieczyszczenia wody i upałów jest regularnie występująca przyducha, z powodu której w jeziorze masowo padają ryby. W tym roku pierwsze martwe ryby w większej ilości zauważono 29 czerwca. Służby zaalarmowała fundacja Ratuj Ryby, a dzień później o masowym śnięciu ryb napisał w mediach społecznościowych były poseł Dariusz Lipiński. Jego zdaniem to nie przyducha, ale trucizna.
“Ktoś ostro zatruł Jezioro Kowalskie (gm. Swarzędz i Pobiedziska). Podajcie dalej, może to pomoże policji dorwać łobuza” – napisał na swoim profilu na Facebooku.

Jednak fundacja Ratuj Ryby jest zdania, że to nie tyle jednorazowa trucizna, co całokształt gospodarki uprawianej w okolicach jeziora: nielegalnych odprowadzeń ścieków, braku oczyszczania z mułu i spływów z pól.
“Wystarczy, że spadł deszcz, który spłynął wodami powierzchniowymi do jeziora!” – wyjaśnia fundacja na swoim profilu facebookowym. – “Dzięki szybkiej interwencji Beaty Witkowskiej, która powiadomiła szybko służby i sama wzięła się do pracy, udało się wyłowić ok 300 śniętych ryb. Reszta została na dnie w linii brzegowej. Padły szczupaki, leszcze, płocie, węgorze, okonie, małe sumy europejskie”.

Fundacja podkreśla, że jest bardzo ciekawa wyników badań wody, które przeprowadzili już pracownicy Wielkopolskiej Inspekcji Ochrony Środowiska. Przy czym chodzi nie tylko o ilość tlenu w wodzie, ale też zawartość pestycydów i tego, co spłynęło z pól, bo zapach, który dało się wyczuć nad jeziorem, był zdecydowanie chemiczny.

Obecnie trwa wybieranie martwych ryb ze zbiornika, w co zaangażowali się także mieszkańcy. Wszyscy jednak uważają, że dopóki nie oczyści się jeziora i nie odetnie nielegalnych odprowadzeń ścieków i nieszczelnych szamb w okolicy – problem będzie powracał coraz częściej.

Strona głównaPoznańŚnięte ryby w wielkopolskim jeziorze