Sprawdzanie zgód TCF
sobota, 20 kwietnia, 2024

Romantyczne, tajemnicze Owińska

Znajdziecie tu posępny stary szpital, w którym straszy, przepiękny pałac położony nad własnym stawem z fontanną, okazały barokowy klasztor, magiczny, święty dąb i tropikalne klimaty na kąpielisku urządzonym w starych gliniankach. A wszystko to zaledwie 12 kilometrów od Poznania.

Owińska to miejscowość położona wśród wzgórz morenowych na wysokim brzegu Warty, na północ od Poznania. Nie jest duża; mieszka w niej około 2 tysięcy osób, ale jeśli chodzi o atrakcje turystyczne, to bije na głowę kilkakrotnie większe miasta. I nie chodzi tu tylko o pocysterski klasztor, który znają wszyscy przynajmniej ze słyszenia, mieści się w nim bowiem Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych.

Ale zacznijmy od początku. Wjazd do Owińsk od strony Poznania nie jest jakoś specjalnie spektakularny, chociaż starsi poznaniacy zapewne westchną z nostalgią, mijając dawne szklarnie w Owińskach. Teraz kwiatów i nowalijek już się tam nie uprawia, ale tradycja jest zachowana – działa tu Centrum Ogrodnicze PrimaFlora.

Nieco dalej po lewej stronie widać wzniesiony na wysokim brzegu Warty kościół pw. św. Mikołaja. Do niedawna była to renesansowa ruina, coraz mniej widoczna w bujnie rosnących krzewach. Miejsce było pełne nostalgicznego uroku, zwłaszcza że obok kościółka zachował się stary, kilkusetletni cmentarzyk, rozsypujący się tak jak i kościół. Jednak od kilku lat świątynka i jej otoczenie wygląda zupełnie inaczej – praktycznie jak nowe. Najpierw odbudowano kościół, który teraz aż razi świeżością wyczyszczonych do blasku cegieł, a następnie wzięto się za zabytkowy mur i nagrobki. Z pewnością teraz i kościół, i cmentarz są perfekcyjnie utrzymane, czy jednak mają w sobie tyle uroku co opuszczone ruiny…? No cóż, najlepiej pojechać i przekonać się samemu…

Zaraz za kościołem po prawej tym razem stronie widać wylot ulicy Kolejowej. Miłośnicy spacerów mogą nią dojść, zgodnie z nazwą, do dworca PKP w Owińskach, wyglądającego jak ze starej widokówki. A po drodze miną kolejną atrakcję miejscowości: dawny szpital psychiatryczny. Wybudowany w XIX wieku był jedną z najbardziej nowoczesnych tego typu placówek w Europie, z własną gazownią, wodociągami, kuchnią, pralnią parową, parkiem z fontanną, a nawet cmentarzem. Odbywały się tam międzynarodowe kongresy, a o odkryciach owińskich lekarzy pisała specjalistyczna prasa na całym świecie. Niestety, w czasie II wojny światowej dla szpitala i jego pacjentów skończyły się dobre czasy. Budynek zajęto na koszary i szkołę dla funkcjonariuszy SS im. Adolfa Hitlera, a pacjentów zagazowano. Część z nich została wywieziona do Poznania i zamordowana w Forcie VII, część zabita w samym szpitalu, a jeszcze inni w okolicznych lasach. Do dziś nie znamy wszystkich mogił ofiar tej zbrodni.

Te zapewne historie sprawiają, że o szpitalu źle się mówi w okolicy. Podobno można wtedy usłyszeć straszne krzyki przerywane salwami wystrzałów, a bardziej odważni mogą nawet zobaczyć cienie nieszczęsnych pacjentów uciekające przed cieniami esesmanów… Stuki, głuche tąpnięcia i uderzenia zresztą często słychać z terenu obiektu, chociaż żadnych prac budowlanych tam się nie prowadzi, czasami nocą widać też migocące światełka, jakby ktoś zapalił tam naftową lampę. Wiele osób z kolei, i to nie raz, widziało ludzi spacerujących po terenie parku albo wyglądających przez okna szpitala. Początkowo po takich sygnałach budynki przeszukiwali ochroniarze obiektu, ale za każdym razem okazywało się, że to fałszywy alarm, a ani w parku, ani w budynkach szpitala nikogo nie ma. Wiadomo więć na pewno, że nikogo żywego tam nie ma, a w duchy przecież nikt racjonalny nie wierzy. Mimo to nikt z miejscowych nie wybrałby się na spacer ulicą Kolejową po zmroku, a już na pewno nie pod koniec października czy na początku listopada…

Być może źródłem przynajmniej niektórych przerażających opowieści jest sam wygląd szpitala. Bo nawet kiedy się nie wie o jego przerażającej historii, robi on bardzo ponure wrażenie. Może sprawiają to gęsto rosnące drzewa rzucające dość posępny cień? A może winna jest architektura: budynki zaprojektowano z rozmachem, ale w dość przytłaczającym, ciężkim stylu, co podkreśla jeszcze cegła w kolorze skrzepłej krwi, z jakiej je wybudowano. Gdyby szpital można było obejrzeć z bliska, zapewne udałoby się rozwiązać tę zagadkę – niestety, nie można go zwiedzać. Jest własnością fundacji, która nie wpuszcza zwiedzających na swój teren. Można go oglądać jedynie z zewnątrz, zza bramy, i od ulicy Poprzecznej, przy której mieści się większość budynków.

Ulica Poprzeczna doprowadzi nas do urokliwego parku, poprzecinanego strumieniami i potoczkami, które rozlewają się tworząc piękny staw. I nad tym właśnie stawem leży kolejna atrakcja Owińsk: słynny z urody pałac rodziny von Treskow. Idąc od ulicy Poprzecznej widzimy go niejako od tyłu. I choć z tej strony też jest ładny, to jednak od strony drogi wygląda nieporównanie bardziej okazale, z dwiema pięknymi bramami-kordegardami i fontanną na stawie. Ten późnoklasycystyczny budynek zachwyca nawet tych, którzy nie są znawcami architektury. I nic dziwnego: został zaprojektowany przez jednego z czołowych architektów berlińskich, Karla Friedricha Schinkla, choć spotyka się też opinię, że jego twórcą był Franz Capella. Obecnie budynek jest bardzo zniszczony, jednak znawców nadal zachwyca trójnawowa sień z kolumnami oraz hol wejściowy nakryty parasolowatym sklepieniem, no i piękny widok od strony ulicy, ze stawem na pierwszym planie.

Pałacu w środku zwiedzać nie można, nie jest to zresztą żadną stratą, niestety. Kilkanaście lat temu pałac został sprzedany pewnemu biznesmenowi, który deklarował uruchomienie tu centrum konferencyjnego. Włodarze gminy z radością pałac sprzedali, jednak biznesmen zamiast rozpocząć remont pałacu, dosłownie wyrwał ze ścian wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość i przepadł. Po latach walki w sądzie gmina odzyskała pałac – niestety, bez obramowań zabytkowych kominków, krat i wielu innych cennych detali. Pałac zdecydowanie więc wygląda korzystniej z zewnątrz.

Gdy ruszymy od pałacu i przejdziemy przez jedną z bram, a później przez ulicę, dotrzemy w sąsiedztwo kolejnego cennego zabytku: pięknie odremontowanego klasztoru pocysterskiego wybudowanego wg projektu Jana Catenazziego w 1700 r. i odbudowanego po pożarze w 1720 r. przez Pompeo Ferrariego. Ponieważ mieści się w nim Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych, zwiedzanie go w środku nie zawsze jest możliwe – ale też nie jest to zbyt ciekawe. Wnętrza przeszły tak wiele przeróbek i remontów, że zupełnie nie zachowały historycznego charakteru budynku. Warto natomiast zajrzeć do wchodzącego w skład zespołu kościoła pw. św. Jana Chrzciciela wybudowanego według projektu samego Pompeo Ferrariego, no i oczywiście koniecznie trzeba odwiedzić pierwszy w Europie Park Orientacji Przestrzennej, znajdujący się przy ośrodku. Park jest bardzo piękny i przyjemnie przysiąść w nim, odpocząć przed dalszym zwiedzaniem, ale tak naprawdę jest on narzędziem nauki. Służy dzieciom niewidomych i słabo widzącym do nauki samodzielnego poruszania się w przestrzeni dostępnej ludziom widzącym, pozwala doświadczać otaczającego świata wszystkimi zmysłami. Pobudza je różnorodna nawierzchnia poszczególnych ścieżek, labirynty wypełnione zapachowymi ogródkami oraz różnego rodzaju i kształtu piaskownice czy fontanny.

Po odpoczynku w Ogrodzie Zmysłów – bo i tak czasami nazywa się Park Orientacji Przestrzennej – warto wyjść z niego w kierunku Warty i za bramą skręcić w lewo, w niepozorną polną drogę. Z prawej strony będziemy mieli połyskującą między drzewami Wartę, a z lewej po kilkunastu krokach ujrzymy monumentalny dąb o imieniu “Bartek”. Jest pomnikiem przyrody, a rośnie w niezwykle malowniczym miejscu, nad rwącym strumykiem kaskadami płynącym w stronę Warty. Miejsce jest wyjątkowo piękne i warto się tu na chwilę zatrzymać, by odpocząć. Szum płynącej wody działa niezwykle kojąco i doskonale się tu odpoczywa.

Jeśli za dębem znów skręcimy w lewo – wyjdziemy drogą tuż obok kościoła św. Mikołaja, robiąc w ten sposób pętlę wokół owińskich atrakcji. Tu już można zakończyć wycieczkę – ale miłośnicy kąpieli i plażowania powinni jeszcze znaleźć czas, by zajrzeć do Akwenu Tropicana. Kilka lat temu nad malowniczymi stawami w wyrobiskach po kopalni kruszywa przy ulicy Plażowej otwarto plażę i kąpielisko o tej nazwie. Można tam odpocząć pod… palmami i wśród kokosów, wykąpać się w czystej wodzie, popływać rowerem wodnym lub na kajaku czy po prostu posiedzieć na pomoście podziwiając piękne widoki i rozpamiętując wrażenia z wizyty w Owińskach…

Autor: el

Strona głównaPodróżeRomantyczne, tajemnicze Owińska