Sprawdzanie zgód TCF
sobota, 27 kwietnia, 2024

Przemysław Jakub Hinc: chcę słuchać poznaniaków!

Przemysław Jakub Hinc, kandydat na urząd Prezydenta Poznania, przedstawił nam zarys swojej wizji miasta. Polityk, popierany przez Kukiz'15 i partię Demokracja Bezpośrednia, stawia na partnerskie relacje z poznaniakami oraz rozwój edukacji ekonomicznej i prawnej wśród młodzieży.

Sergiusz Szczepaniak: Co skłoniło Pana do decyzji o kandydowaniu?

Przemysław Jakub Hinc: Uważam, że polityka poznańska ugrzęzła w martwym punkcie wielkiej niemocy, niemożności i bylejakości. To nie jest tylko i wyłącznie efekt ostatnich czterech lat, ale szesnaście lat poprzedniego prezydenta również. Czyli mamy tak naprawdę dwadzieścia lat straconych szans…

I Pan twierdzi, że może to zmienić?

Ja twierdzę, że przede wszystkim mogą to zmienić poznaniacy. Moja prezydentura ma opierać się na tym, że będę ich słuchał. Oczywiście w odróżnieniu od kandydatów mam również konkretny program gospodarczy, społeczny i polityczny.

Start w wyborach ogłosił Pan 20 września – jako ostatni z kandydatów. Dość późno… Z czego to wynikało?

Tu można powiedzieć tak – ostatni będą pierwszymi. Aczkolwiek to nie o to chodzi. Start został ogłoszony rzeczywiście dość późno, ponieważ mieliśmy wewnętrzną debatę nad tym czy kandydat, który zostanie wskazany na to stanowisko, ma pochodzić z wewnątrz stowarzyszenia czy też może to być kandydat zewnętrzny. Ostatecznie wygrała pierwsza opcja.

Spotkaliśmy się kilka dni temu na wiecu ACTA2. Jak rozumiem, idee wolnościowe są dla Pana niezwykle ważne. Przejdźmy więc do marszu, który również powołuje się na wolność – Marszu Równości. Jeśli Pan wygra, Marsz Równości dalej się będzie odbywał w Poznaniu czy spróbuje Pan go blokować?

Każdy mieszkaniec ma prawo swobodnie manifestować swoje przekonania, oczywiście zgodnie z prawem. W takim przypadku ja nie widzę żadnego powodu, żeby czegokolwiek zakazywać. Ja sam nie zamierzam patronować żadnemu marszowi, wiecowi, procesji czy pochodowi. Nie będę również brał w nich osobiście udziału.

Obecny prezydent Poznania udzielił patronatu Marszowi Równości…

No właśnie uważam, że jako prezydent raczej nie powinien. Sytuacja z tęczowymi flagami na tramwajach jest natomiast typowym przykładem polityki prowadzonej przez Jacka Jaśkowiaka, który wywołuje problemy po to, żeby je później próbować w jakiś sposób rozwiązywać. Niestety, jego rozwiązania są czasami gorsze od problemów.

A jak Pan oceni w takim razie prezydenturę Jacka Jaśkowiaka? Udało mu się zrobić coś dobrego dla Poznania?

Trudno znaleźć coś dobrego, jeśli chodzi o prezydenturę Jacka Jaśkowiaka. Jego zarządzanie jest naprawdę źle oceniane przez wiele grup, chociażby osoby zajmujące się zielenią miejską. Jeżeli są jakieś małe plusy, to nie wynikają one z dobrej woli albo chęci działania, tylko z siły wyższej, która go do tego zmusza.

Przedsiębiorcy – jest Pan jedynym kandydatem, który mówi o ich potrzebach. Reszta kandydatów wydaje się ignorować tę grupę.

I dziwi mnie to. Z całą pewnością nikt inny nie ma ofert dla małych i mikro przedsiębiorstw, które są tak naprawdę najistotniejsze dla tkanki miejskiej. Przecież to właśnie małe sklepiki, małe lokale gastronomiczne, szewc albo krawiec sprawiają, że w mieście żyje się wygodniej, są elementem zatrzymującym mieszkańców w metropolii.

Jednym z głównych problemów, na który wskazują przedsiębiorcy, jest brak rąk do pracy. Co ciekawe, jednocześnie wiele osób szukających pracy narzeka, że nie może znaleźć satysfakcjonującej oferty.

To jest trochę tak, że mamy ludzi, którzy są wykształceni, ale to ich wykształcenie nie jest odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku pracy. Gdybyśmy kształcili pod zapotrzebowanie rynku, to problem byłby zdecydowanie mniejszy.

Szczególnie mocno odczuwalny jest brak pracowników fizycznych. Ściąganie pracowników zza granicy w niedługiej perspektywie może być koniecznością. Który kierunek uważa Pan za słuszny? Próba przyciągnięcia do Poznania ludzi z innych miast Polski, stawianie na Ukraińców lub, jak planuje MPK, na Hindusów?

Szczerze powiedziawszy, to ja bym wolał ściągnąć z powrotem do kraju w pierwszej kolejności tych rodaków, którzy z Polski wyemigrowali w latach dwutysięcznych. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to jest bardzo trudne, ponieważ oni już okrzepli w miejscu, do którego dotarli. Ale część z nich chce wrócić! Tylko czeka, aż warunki w Polsce będą podobne do tych, do których tam przywykli. I my będziemy chcieli im je stworzyć tutaj w kraju. Priorytetem dla nas powinno być też integrowanie ludzi, którzy do Poznania przyjeżdżają za pracą. Najlepiej oczywiście, żeby wzbogacali naszą tkankę miejską ludzie o możliwie najbardziej podobnym sposobie życie. Stąd najlepiej, żeby to byli Polacy z biedniejszych regionów. Uważam, że jeśli mamy już korzystać z importu siły roboczej, to lepiej, żebyśmy korzystali z ich pracy, dając im możliwość godnego zarobku.

Ochrona lokalnego handlu. Jak Pan to widzi? Nie oszukujmy się… Mały lokalny sklep nie ma szans w starciu z np. Biedronką.

Jestem zwolennikiem wolnego handlu i uważam, że to kupujący dokonuje wyboru, gdzie będzie kupował. Pewne mechanizmy regulujące oczywiście mogą znaleźć zastosowanie, ale byłbym bardzo ostrożny przed wprowadzeniem jakichś restrykcji i zakazów. Bardziej byłbym skłonny wspomagać te mniejsze sklepy korzystając z możliwości fiskalnych bądź finansowych miasta. Czyli na przykład w przypadku obiektów należących do miasta, zastanowiłbym się nad czynszem, który miasto pobiera. Oczywiście biorąc pod uwagę wpływ przedsiębiorstwa na okolicę, społeczność lokalną i wpływ jaki taki sklep ma na tkankę miejską. Chodzi o to, żeby działalność, która jest uciążliwa dla mieszkańców, nie korzystała z preferencji, natomiast działalność pożądana mogła się swobodnie kształtować. Promowane winny być lokalne firmy, które tutaj mają siedzibę, tutaj płacą podatki, tutaj zatrudniają pracowników i stąd zarządzają swoimi interesami.

Często podkreśla Pan, że jest kandydatem, który słucha poznaniaków. Ruchy miejskie twierdzą podobnie. Jaki ma Pan do nich stosunek?

Sama ich nazwa – ruchy miejskie – wskazuje na to, że są to różne grupy. I niekoniecznie te grupy mają wspólny wektor. To, że wystartowały w wyborach aż dwa ugrupowania twierdzące, że reprezentują ruchy miejskie, najlepiej wskazuje, że nie mogą się dogadać. Jak więc mają reprezentować mieszkańców? Natomiast niektóre z ich inicjatyw to są w rzeczywiście bardzo ciekawe pomysły. I akurat te warto zrealizować.

Pedofilia w Kościele. Temat bardzo medialny i kontrowersyjny, który wymaga zadania pytania o rolę, jaką Kościół będzie miał w mieście rządzonym przez Pana.

Kościół katolicki jest niezwykle istotnym graczem na scenie polityczno-społecznej. Rządzi rzędem dusz. W związku z czym nie można jego głosu nie słyszeć czy ignorować, ale niekoniecznie miasto musi się z każdym zdaniem Kościoła zgadzać. Ja chcę posłuchać, czego oczekują mieszkańcy. Jeśli poznaniacy będą chcieli, żeby brać głos Kościoła istotnie pod uwagę, to prezydent miasta po prostu ma to zrobić. Jeśli natomiast mieszkańcy stwierdzą, że głos Kościoła nie jest dla nich istotny i chcą go ignorować, to mój osobisty pogląd nie będzie miał znaczenia.

Edukacja. Problem z czytaniem książek wśród młodzieży. Słyszałem, że myślał Pan o jakimś sposobie propagowania czytania wśród uczniów.

Jest takie porzekadło: „Czemuś biedny? Boś głupi. Czemuś głupi? Boś biedny”. Chciałbym temu twierdzeniu zaprzeczyć. Zwiększyć szansę na rynku pracy oraz edukacyjnym osób, które mogą mieć pewne problemy. Jeśli zostałbym prezydentem, to z całą pewnością będą lekcje ekonomii oraz prawa. Natomiast jeśli chodzi o czytanie, to powinny być w szkołach zajęcia dodatkowe z literatury.

Strona głównaPoznańPrzemysław Jakub Hinc: chcę słuchać poznaniaków!