Nawet 60 mln zł może kosztować usunięcie wysypiska śmieci, które nieoczekiwanie odkryto na przyszłej trasie. Ale jest szansa, że miasto dostanie na ten cel kredyt z NFOŚiGW.
O historycznym wysypisku w miejscu przyszłego skrzyżowania Lechickiej i Naramowickiej miasto wie od ubiegłego roku, choć nie wiadomo, skąd się tam wzięło. Pierwotne badania geologiczne nie wykazały go, zapewne dlatego, że w większości składa się z odpadów pobudowlanych, zalegających dość głęboko pod powierzchnią ziemi, bo nawet na głębokości 9 metrów. Pracownicy Poznańskich Inwestycji Miejskich są zdania, że zakopano tu resztki po budowie winogradzkich osiedli, nie zapisując tego, zwyczajem tamtych czasów, w żadnych dokumentach, bo wysypisko było nielegalne.
Gdy odkryto to wysypisko, oszacowano koszt wydobycia owych historycznych śmieci na około 10 mln zł i tyle radni zapisali w budżecie miasta na ten cel. Jednak okazało się, że będzie to znacznie kosztowniejsze niż przypuszczano początkowo, bo i wysypisko jest znacznie większe. PIM oszacował koszt posprzątania tego terenu na 60 mln zł brutto, a może nawet więcej. Tylu pieniędzy Poznań nie jest w stanie przeznaczyć na ten cel z dnia na dzień.
Jednak na szczęście może liczyć na pożyczkę z Narodowego Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na ten cel, która jest znacznie bardziej korzystnie oprocentowana niż kredyt komercyjny. Jak informuje Radio Poznań, w tej sprawie już odbyło się spotkanie z wojewodą i posłanką Jadwigą Emilewicz, która zaproponowała takie rozwiązanie i wspiera je. W połowie kwietnia miasto ma złożyć wniosek do NFOŚiGW.