czwartek, 28 marca, 2024

Poznań: Wybory 2019, czyli ciężki los wyborcy

O 8.50 przed budynkiem urzędu miasta na Libelta stały już cztery osoby, a od strony Kościuszki nadchodzili kolejni chętni. Wszystkie po to, by dopisać się do listy wyborców.

Co ciekawe, większość stanowiły osoby w sile wieku i pracujące. Nie studenci i nie emeryci. Dlaczego nie dopisali się do listy przez internet?

– Próbowałam kilka razy – wyjaśnia pani Maria, z zawodu księgowa, która do Poznania przeprowadziła się ze Szczecina rok temu. – Wydawało mi się, że systemy informatyczne mam opanowane dosyć dobrze, ale przy starciu z miejską stroną poległam.

Pani Maria próbowała “dodać się” kilkakrotnie i jak uważa, sprawę utrudnił fakt, że w czasie mieszkania w Poznaniu już dwukrotnie zmieniła mieszkanie. za każdym razem, gdy chciała sprawdzić, czy jest na liście wyborców wpisując swój PESEL, system kwitował to informacją, że zrobiła błąd w numerze i żeby spróbowała jeszcze raz.
– Myślałam o tym, żeby się dodać do listy z pomocą banku, bo niektóre banki oferują taką możliwość, ale mój akurat nie bierze udziału w tej akcji – mówi pani Maria. – Musiałam więc tu przyjść.

To wystawia fatalną ocenę miejskim systemom informatycznym. Gorszy jest już tylko ogólnopolski system – na który zresztą w artykułach zapraszających do rejestrowania się na listach wyborczych zaprasza miasto . Tam potencjalny użytkownik dowiaduje się na przykład, że powinien się zalogować. Nie ma informacji, co ma zrobić, jeśli jeszcze nie jest zarejestrowany w systemie. I mimo tylu lat narzekań, a nawet poważnych wpadek – wszyscy przecież pamiętamy skandal z systemem informatycznym podczas wyborów samorządowych w 2014 roku – nadal nikt z tym nic nie robi, ani na poziomie ogólnopolskim, ani miejskim.

W dodatku tych, którzy przeszli podobną drogę co pani Maria, nie było mało – o 9.15 przed sześcioma czynnymi okienkami stali petenci, a kilkoro już czekało w kolejce. W dodatku było wśród nich kilka osób, które próbowały załatwić to wcześniej w urzędzie, poległszy w zmaganiach z miejską stroną internetową, ale i to było niemożliwe. Wydział Spraw Obywatelskich jest tak oblężony przez chętnych, że przyjście na przykład o 14 to było już za późno, by się dostać. I to w dzień, gdy urząd jest czynny do 17.30.

Te wszystkie fakty świadczą o tym, że poznaniacy,m nawet ci przyjezdni, chcą głosować. Próbują wielokrotnie sprawdzić, czy są na listach wyborców, a jeśli ich nie ma – to się do tych list dopisać. Ba, potrafią przyjść w wolny dzień przed 9 rano podczas padającego ulewnie deszczu, by to załatwić.

Ale czy naprawdę ktoś chcący wypełnić swój obywatelski obowiązek musi przechodzić taką drogę przez mękę? Wybory doskonale pokazują to, że nasze urzędy absolutnie nie nadążają za codziennością dzisiejszego świata. Bo w dzisiejszym świecie ludzie wyjeżdżają w kilkumiesięczne zagraniczne delegacje, przeprowadzają się za pracą co kilka miesięcy i większość swoich spraw załatwiają przez internet. Ostatnią rzeczą, na jaką mają ochotę, to bieganie do urzędu, by sprawdzić, czy są na listach wyborczych, bo przez internet nie da się tego zrobić.

W takiej sytuacji naprawdę trudno się dziwić, że tak wiele osób rezygnuje z pójścia do urny. No bo skoro jednostki rządowe i samorządowe najwidoczniej sprzysięgły się, by wyborcom nie ułatwić wzięcia udziału w wyborach…

Lilia Łada, fot. L. Łada

Strona głównaPoznańPoznań: Wybory 2019, czyli ciężki los wyborcy